TVP 1 kupuje anulowany serial „Crossbones” – rzecznik tłumaczy, dlaczego

crossbones-pilotTelewizja Polska zaskoczyła fanów małego ekranu ogłoszeniem, że od stycznia 2015 roku rozpocznie emisję serialu „Crossbones” z Johnem Malkovichem. Piraci, akcja, wybitny aktor w roli głównej – w teorii serial, który u nas ma być znany jako „Herb piratów”, powinien być hitem. W praktyce jednak zbierał w najlepszym wypadku przeciętne recenzje, widownia spadała z odcinka na odcinek, drugiego sezonu nie zamówiono, a ostatnie dwa epizody wyemitowano razem (prawdopodobnie po to, by jak najszybciej pozbyć się z ramówki słabej pozycji), przesuwając je na sobotę, bo wtedy i tak mało kto ogląda telewizję i szkody będą mniejsze.

Dlaczego w czasie rozkwitu rynku seriali, gdy świetnych produkcji nie brakuje, TVP decyduje się na zakup tego powszechnie uznawanego za słaby? Można gdybać. Ja zapytałem rzecznika Telewizji Polskiej Jacka Rakowieckiego, który odpisał:

– „Herb piratów” („Crossbones”) to zamknięta całość i serial z góry nie był planowany do kontynuacji. Napisany na 10 odcinków, został skondensowany do 9, żeby utrzymać wysokobudżetową jakość – taką mamy przynajmniej informację od dystrybutora.

Jego tematyka jest przygodowa, piracka, co zawsze się cieszyło się zainteresowaniem widowni TVP1. A do tego mamy gwiazdę w głównej roli – Johna Malkovicha. Recenzje użytkowników za granicą były różne, ale serial miał i ma sporo fanów.

W ostatnich latach powstały dwa przygodowe seriale o piratach: „Crossbones” właśnie oraz produkowany do telewizji kablowej „Black Sals” („Piraci”), pokazywany u nas w Polsce w Canal+. „Piraci” niestety nie nadają się u nas do emisji na prime time, za dużo w nich seksu i przemocy. Wybór nasz padł więc na „Herb piratów” („Crossbones”), pokazywany w USA i w innych krajach w prime time’ie, więc nadający się i u nas do emisji w tym czasie.

W dodatku 9 odcinków idealnie pasuje do naszej zimowej ramówki – styczeń-luty (a i takie rzeczy, proszę pamiętać, liczą się przy decyzjach zakupowych i emisyjnych).

Czy taka odpowiedź Was satysfakcjonuje? Mnie tak. Rozumiem i przyjmuję argumenty TVP. Postanowili, że chcieliby kupić serial o piratach, bo ich widzowie lubią tę taktykę – zapewne wniosek wyciągnięto na podstawie oglądalności serii „Piraci z Karaibów”. Szukali czegoś o odpowiedniej liczbie odcinków do wypełnienia ramówki. Nie mogli wybrać chwalonego „Black Sails”, bo nie nadawał się do emisji w takich godzinach, że ktoś mógłby go oglądać. Logiczne.Crossbones - Season 1Jednocześnie jednak jestem zmartwiony. Bo w powyższym oświadczeniu de facto czytamy, że seriale dla nas wybiera się na podstawie tego, jak wpasowują się w tabelkę emisyjną i czy pasują do tezy, że „nasi widzowie lubią takie rzeczy” (popularność „Piratów z Karaibów” może wynikać z faktu, że to bodajże jedyna wielka kinowa franczyzna, do której emisji prawa posiada TVP – ludzie się więc na to rzucają, podobnie byłoby pewnie z „Transformersami”, „Władcą Pierścieni” czy „Harrym Potterem”).

Nie zrozumcie mnie źle – jakąś decyzję o zakupie podjąć trzeba, serial musi też zmieścić się na antenie, więc tabelki są ważne. Czy nie smuci Was jednak fakt, że w oświadczeniu rzecznika TVP pada wiele argumentów, rzeczowych argumentów, z którymi trudno jakoś specjalnie dyskutować, ale brakuje w nim zwrotu: Bo to dobry serial jest? To niepokojące.

Tyle mamy świetnych produkcji, tyle zajmujących fabuł, również rozrywkowych, że rozważania nad zakupem czegoś dla widzów TVP chyba można (a może: powinno się) rozpocząć od warunku nadrzędnego: ma być na dobrym poziomie.

Potem zaś można przejść do tabelek, kwestii występowania lub braku nagości czy analizowania gustów tematycznych odbiorców. Najpierw jednak stwórzmy grupę seriali, które sami chcielibyśmy oglądać – „Crossbones” się w niej nie znajdzie, bo produkcja ta ma poważne problemy z tempem, Malkovich jest średni, a fabuła nijaka i nie zachęca do oglądania kolejnych odcinków. Żyjemy w złotej erze telewizji, gdy wybór jest większy niż kiedykolwiek – jak nigdy stacje telewizyjne mają więc komfort stawiania warunku wysokiej jakości na pierwszym miejscu, bo pula produkcji spełniających to kryterium i tak będzie duża. Dlaczego z tego nie skorzystać?

Mam też wrażenie, że TVP po raz kolejny „rzuciło” się na znane nazwisko, nie przejmując się poziomem samej produkcji – tak było z fatalną „Terra Novą”, którą produkował Spielberg, a która była jedną z bardziej spektakularnych serialowych klap ostatnich lat. Tym razem dodatkowo jesteśmy już po emisji i anulowaniu, a więc wiadomym było, że widzowie „Crossbones” odrzucili (w trakcie emisji widownia spadła o połowę, co o czymś świadczy), nie przejmując się Malkovichem – to dodatkowo poddaje w wątpliwość logikę zakupu TVP.

Przede wszystkim znowu zaś wyjdzie, że najlepiej nadawać „Rolnik szuka żony”, bo amerykańskie seriale się nie przyjmują. Oczywiście, że nie – jak można ściągnąć przed telewizor fanów seriali, skoro oni doskonale wiedzą, że podaje im się produkcję w najlepszym razie przeciętną?

Nawet zaś jeżeli się skuszą i obejrzą pierwszy odcinek, wątpliwe, że będą chcieli oglądać kolejne odsłony „Herbu…” – po co marnować czas na słabe fabuły, skoro jest tyle innych, lepszych? Chciałbym się mylić, ale wróżę, że TVP strzeliło sobie w stopę, utwierdzając tylko sceptyków w przekonaniu, że jeżeli chcą wysokiej jakości fabuł, muszą szukać gdzie indziej.

Ja styczniowych piątkowych wieczorów na pewno nie będę spędzał z „Crossbones”.