„Ash vs. Evil Dead” – najśmieszniejszy horror w TV

ash-vs-evil-deadPo dłuższej przerwie bohater „Martwego zła” i „Armii ciemności” wrócił w serialu „Ash vs. Evil Dead”. Fani klasycznych absurdalnych horrorów Sama Raimiego mogą odetchnąć – na małym ekranie Bruce Campbell jest równie wspaniały.

Gdy ktoś bierze się za klasykę i postanawia dopisywać kolejne rozdziały powszechnie cenionych opowieści, można być sceptycznym, w końcu najczęściej efekt jest… mizerny. Są jednak chlubne wyjątki, jak na przykład film „Mad Max: Na drodze gniewu”, komiks „Sandman: Overture” ze scenariuszem Neila Gaimana, a także serial „Ash vs. Evil Dead”.

Tytułowego Asha, czyli sprzedawcę, który przed laty wplątał się w walkę z siłami zła, spotykamy trzy dekady po wydarzeniach z „Mrocznego zła”. Niemłody już bohater wiedzie spokojny żywot najgorszego pracownika pod Słońcem (którego nie można zwolnić ze względu na podeszły wiek), wieczorami podrywając panie na wydumane teksty o tym, jak stracił prawą dłoń (odciął ją sobie, gdy chciała go zabić, opętana przez zło). Wrodzona niefrasobliwość sprawia, że w stanie upojenia pewnego wieczoru odczytuje kilka wersów z Necronomiconu, czyli księgi, od której wszystko zaczęło się przed trzydziestu laty. Efekt jest taki, że zło się budzi i zaczyna polować na Asha.

https://youtu.be/unnLg1TPCYM

Widz ma zaś z tego nie lada uciechę. Dokładnie tak jak w przypadku oryginalnego „Martwego zła” – i w serialu sceny pełne grozy mieszają się z sięgającym granic absurdu humorem, którego źródłem jest Ash. Jest krwawo, niekiedy wręcz obrzydliwie, przede wszystkim jednak przezabawnie i ekscytująco, przez co nie sposób się nudzić, można tylko na koniec każdego odcinka nerwowo odliczać czas do następnego. Bruce Campbell z powodzeniem wraca do roli najbardziej niekompetentnego herosa, jakiego widział świat, z ogromną gracją posługując się piłą motorową i obrzynem.3gqvdzt1_nr4zwkJeżeli podobało Wam się „Martwe zło” lub „Armia ciemności” (jeden z moich ulubionych filmów), ten serial jest dla Was. Pokochacie go także, jeżeli lubicie się bać, ale i śmiać, a najbardziej cenicie dzieła umiejętnie łączące horror, makabrę i groteskę.

„Ash vs. Evil Dead” to spełnienie nieśmiałych nadziei fanów, którzy trzymali kciuki, by Raimi i Campbell udźwignęli ciężar własnej legendy. Dali radę, dzięki czemu my możemy cieszyć się jednym z najbardziej rozrywkowych seriali ostatnich lat.