„Artyści” – kiedy ludzie teatru robią telewizję

fot. Maria Wytrykus

„Skoro w Stanach z sukcesem zrobili »Mad Menów«, »Dolinę Krzemową«, »Mozart in the Jungle«, osadzone w środowiskach reklamiarzy, nowych mediów albo filharmoników, to dlaczego w Polsce nie zrobić serialu osadzonego w środowisku teatralnym?” – pytał retorycznie Paweł Demirski, najważniejszy współczesny polski dramatopisarz, przed premierą „Artystów”, koprodukcji TVP2 i NInA. Pierwszy odcinek, pokazany na Festiwalu NInA Wersja Beta, dowodzi, że jest na co czekać.

Wspomniane przez Demirskiego seriale są osadzone w konkretnych środowiskach i to, że dają widzowi szansę zajrzenia do świata, do którego zwykle nie ma wstępu, jest ich niewątpliwą zaletą. Ale też ich twórcy dbają o proporcje – opowiadane historie nie mogą być przesadnie „branżowe”, powinny być atrakcyjne dla szerokiej widowni. Dlatego główny nacisk położony jest na ludzi, ich relacje, emocje, na to, co nam wspólne.

Podobnie jest z „Artystami” autorstwa superduetu dramaturgiczno-reżyserskiego Paweł Demirski – Monika Strzępka. Dają wgląd za kulisy, pozwalają zajrzeć do garderób, do pracowni technicznych, a także do gabinetów dyrektorskich czy urzędniczych, ale siedzący w nich ludzie są bliżsi i bardziej znajomi, niż mogliby się początkowo wydawać. „Nasz serial będzie fabularnie bazował na naszych, moich i Moniki, obserwacjach zawodowych – jestem w teatrze już 12 lat – ale przede wszystkim będzie miał mocnych, pełnokrwistych bohaterów.

Dzięki nim będzie to opowieść o ludziach, którzy się zmagają z przeciwnościami, z urzędnikami wzorowanymi na tych, których poznaliśmy – od Gdańska, przez Warszawę, po Wrocław, z talentem bądź jego brakiem, z ambicjami. Bardzo uniwersalny serial” – mówił w wywiadzie dla POLITYKI Paweł Demirski. Po obejrzeniu pierwszego odcinka można zaryzykować stwierdzenie, że się udało.

Akcja toczy się w teatrze. Fikcyjnym, nazywa się Teatr Popularny, ale mieści się w realnym miejscu – w Pałacu Kultury i Nauki, gdzie w rzeczywistości znajdują się trzy teatry publiczne: Dramatyczny, Studio i Lalka (oraz jeden prywatny 6. piętro). Podczas spektaklu „Wiśniowego sadu” aktorzy zauważają wiszącego nad sceną trupa dyrektora. Miasto ogłasza konkurs, który wygrywa reżyser z prowincji (Marcin Czarnik). Sprowadza się do Warszawy z rodziną, ma ambitny plan zmiany zmurszałej sceny w nowoczesny, ważny teatr, zaprasza znajomych twórców do realizacji pierwszej premiery – „Snu nocy letniej”.

I tu wkracza życie: zaplanowana ponoć jeszcze przez poprzednika premiera, dziura w budżecie, zakolegowany z miejskimi urzędnikami menedżer po SGH -„złota rączka menedżeringu”, świetnie sobie wcześniej radzący zarówno w wodociągach, jak i muzeum sztuki, zespół aktorskich indywidualności, interesy i interesiki, zła prasa…Demirski bawi się znanymi w środowisku historiami i niedawnymi konfliktami, a aktorzy z widoczną przyjemnością grają z wizerunkiem swoim albo kolegów. Jak Mikołaj Grabowski, reżyser kolejnych wersji „Opisu obyczajów” z XVIII w., tu w roli niejakiego Adamka tworzącego z napisanych w podobnym czasie „Natrętów” Bielawskiego, koszmarek łączący kostiumy z epoki ze współczesną scenografią i rapującymi tekst aktorami. Bywa ironicznie, ale nie jest to satyra na środowisko czy historia z towarzyskim kluczem. Zamiast tego jest wciągająca opowieść z ciekawymi bohaterami nawet w drugim planie (świetna sprzątaczka-medium Ewy Dałkowskiej, portier Edwarda Linde-Lubaszenko, uciekająca, neurotyczna księgowa Agnieszki Glińskiej, szef technicznych, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych Tadeusza Huka).

Szokiem dla widza rodzimych produkcji może się okazać forma „Artystów”. A konkretnie bohaterowie mówiący nieszeleszczącym papierem, naturalnie brzmiącym językiem, operowanie skrótem oraz, generalnie, zaufanie do inteligencji oglądającego. Przykładem wprowadzenie w sytuację głównego bohatera zawarte w dwóch, a nie w dwudziestu scenach. W pierwszej widzimy go podczas dość upokarzającego przesłuchania przed komisją konkursową. W drugiej kamera pokazuje tytuł artykułu w gazecie: „Dyrektor z łapanki”. Wystarczy, intryguje, zachęca do oglądania.

Ośmioodcinkowy, zamówiony jeszcze przez Jerzego Kapuścińskiego serial, TVP2 ma pokazać jesienią.