„Westworld” – za nami finał arcydzieła

160822-westworld2Jonathan Nolan i Lisa Joy dali HBO to, czego stacja z pewnością szukała: godnego następcę „Gry o tron” (której będą jeszcze tylko dwa sezony). W wyścigu o miano najlepszego serialu mijającego roku „Westworld” przegrać może chyba tylko z fenomenem „Stranger Things”.

Kluczem do sukcesu okazało się tu pełne wykorzystanie możliwości, jaką daje serial telewizyjny, a więc odpowiednio długiego czasu, by pieczołowicie rozwijać i tkać fabułę, bez skrótów i uproszczeń.

W efekcie „Westworld” to misternie skonstruowana zagadka, z mnóstwem wątków i fałszywych tropów, z wieloma tzw. twistami, a więc zaskakującymi zwrotami fabularnymi, które radykalnie zmieniają nasze spojrzenie na bohaterów i wydarzenia. Niczym słynny „Szósty zmysł”, serial Nolana i Joy najpierw długo nas zwodzi, by odkryć karty dopiero w ostatnim odcinku. I jak w przypadku „Szóstego zmysłu”, momentalnie widz ma ochotę na powtórny seans, tym razem by już świadomie podziwiać misterność konstrukcji fabuły.

Twórcy „Westworld” idealnie odgadli tu, co najbardziej kochają fani małego ekranu: chcemy być wodzeni za nos, chcemy trwać w niepewności, być zaskakiwanymi, głowić się nad prawdziwymi tożsamościami bohaterów, brnąć w kolejne teorie i dzielić się nimi w internecie. Tak popularność budują „Gra o tron” i ostatnio „The Walking Dead”, ale także „The Affair”, „Mr. Robot” czy też wspomniane „Stranger Things”.

Schemat jest prosty: najpierw nieustannie podsycamy napięcie, by pod sam koniec dać odpowiedzi, zaskoczyć, najlepiej wywrócić wszystko do góry nogami, ale też pozostawić wiele spraw otwartymi. Współczesny widz najwyraźniej lubi głowić się nad tym, co ogląda.westworld1.3bernardWspółczesny widz telewizyjny też nie boi się i potrafi docenić historie trudne, dotykające ważnych i skomplikowanych tematów. Za to pokochaliśmy „Detektywa”, teraz zaś podziwiamy to w „Westworld”, gdzie Nolan i Joy w opowieści o parku rozrywki pełnym robotów poruszają tematy świadomości, tego, co czyni nas ludźmi, a także tego, czy jesteśmy wyjątkowi.

Pytanie brzmi: w którym momencie idealna kopia przestaje być tylko kopią, a staje się tym, na czym ją wzorowano?Westworld-16-1200x800Och, oczywiście, że krew leje się tu strumieniami, golizny jest natomiast więcej niż w „Grze o tron” (choć tu w większości jest bardzo logicznie usprawiedliwiona naturą robotów) – w końcu to HBO. Tak samo oczywistymi są jednak absolutnie najwyższy poziom realizacyjny (przepiękne zdjęcia, stroje, scenografie, muzyka), jak i aktorski – obok Anthony’ego Hopkinsa i Eda Harrisa, którzy dostali popisowe role, zwłaszcza ten pierwszy, HBO postawiło na Jeffreya Wrighta, Thandie Newton czy Jimmi Simpson, dotychczas znanych z drugich planów, tu błyszczących, podobnie zresztą jak Ben Barnes, James Mardsen i Evan Rachel Wood.

W zasadzie jako wadę serialu wymienić można tylko zadyszkę w środku sezonu, spowodowaną sporą liczbą wątków, które rozwijane jednocześnie, rozwadniały momentami fabułę. Z drugiej strony jednak – po finale trudno patrzeć na te odcinki w taki sposób, bo to wszystko było konieczne – były to kolejne elementy skomplikowanej układanki.ed harris as man in black - credit john p. johnson hbo westworldNolan i Joy postawili przed sobą ambitne zadanie, bo krok po kroku starali się zaplanować proces budzenia się świadomości i Sztucznej Inteligencji. Jeszcze ambitniejsze było natomiast przedstawienie tego zagadnienia z połączenia kognitywistyki i filozofii widzom.

Ambicja popłaciła, bo powstał jeden z lepszych seriali SF w historii. I bardzo, bardzo mocny kandydat do tytułu serialu roku.