Zimna wojna wiecznie żywa, czyli „Zawód: Amerykanin”
Zanim drugi sezon „Zawodu: Amerykanin” trafił na polskie ekrany, stacja FX ogłosiła decyzję o zamówieniu kolejnych trzynastu odcinków swojej produkcji. Nic w tym dziwnego – serial stworzony przez Josepha Weisberga świetnie radzi sobie na antenie (i poza nią, o czym później), a przy okazji przypomina telewizyjnym włodarzom, jak wielki (i niewykorzystany) jest potencjał serialu szpiegowskiego.
Witamy w 1980 roku, na progu ostatniej dekady zimnej wojny. Phillip i Elizabeth wraz z dwójką dzieci mieszkają na przedmieściach Waszyngtonu. Na co dzień prowadzą biuro turystyczne. Po godzinach doklejają wąsy i wkładają peruki, by realizować szpiegowskie misje zlecone przez Moskwę. Jako dzieci zostali zwerbowani przez KGB, by po odbyciu szkoleń udać się do Ameryki i od środka rozpracowywać zimnowojennego wroga. Nafaszerowani ideologią walczą z kapitalizmem i biorą odwet za krzywdy wyrządzone mateczce Rosji przez amerykański imperializm. W miarę bezpieczne życie szpiegów nabiera rumieńców, gdy do domu obok wprowadza się Stan Beeman, agent FBI, którego zadaniem jest rozpracowywanie siatki KGB w Ameryce.
Realizując „Zawód: Amerykanin”, Weisberg znakomicie wyczuł zapotrzebowanie na szpiegowski serial dramatyczny, w którym będzie miejsce na psychologiczne niuanse, odrobinę historii i dużo akcji. Jego serial zgrabnie balansuje na granicy oddzielającej sensacyjną opowieść od telewizyjnego dramatu. Jest tu napięcie, akcja, są niebezpieczne misje, ale tym, co spaja serialową fabułę, jest psychologia postaci połączonych ze sobą siecią niejednoznacznych relacji. Dwójka głównych bohaterów po latach spędzonych pod przykrywką nie pamięta, co w ich życiu jest prawdą, a co kłamstwem. Jak ochronić dzieci przed prawdą? Czy za fasadą rodzinnego życia kryje się jakakolwiek emocjonalna prawda? W serialu FX te pytania wybrzmiewają co jakiś czas, a odpowiedzi zazwyczaj są enigmatyczne.
Bo o sile „Zawodu: Amerykanin” stanowi jego niejednoznaczność. Twórcy ze stacji FX postanowili rzucić swym widzom wyzwanie: opowiadają o zimnej wojnie nie z punktu widzenia amerykańskich bohaterów, lecz z perspektywy rosyjskich szpiegów. Publiczność musi na moment zapomnieć o patriotycznych odruchach i kibicować ekranowym wrogom narodu. Zwłaszcza że Elizabeth i Philip dają się lubić. Szczególnie on, wciąż powątpiewający w komunistyczną doktrynę i dostrzegający rozdźwięk między propagandowymi sloganami a realnym życiem w kapitalizmie.
John Landgraf, szef stacji FX, oburzał się niedawno na HBO, że zgłaszając swoich kandydatów do nagrody Emmy, stacja wystawiła swojego „Detektywa” w kategorii „najlepszy dramat”, a nie jako miniserial. Zagranie HBO zdenerwowało Landgrafa, bo wobec gwiazdorskiej konkurencji Matthew McConaugheya i Woody’ego Harrelsona maleją szanse na aktorską nagrodę dla Matthew Rhysa, czyli serialowego Philipa. A ten ostatni na statuetkę z pewnością zasługuje. W „Zawodzie: Amerykanin” Rhys (świetny jako Dylan Thomas w „Granicach namiętności” Johna Maybury’ego) jest kameleonem, który zmienia wygląd i osobowości, cały czas wytwarzając ekranową chemię.
Sukces serialu FX pokazuje, że widzowie tęsknią za szpiegowskimi fabułami utrzymanymi w duchu Le Carrégo (szkoda, że od lat osiemdziesiątych i brytyjskich seriali z A. Guinessem nie dostaliśmy ani jednej telewizyjnej adaptacji jego prozy). Tymczasem we współczesnym serialu szpiegowska intryga najczęściej zostaje złożona na ołtarzu sensacji, a agenci stają się bohaterami dość przeciętnych procedurali. Takim serialom jak „Agentka o stu twarzach”, „Kamuflaż” czy „Tożsamość szpiega” bliżej do sensacyjnego produkcyjniaka z lat 90. niż do pełnowartościowego serialu dramatycznego. Nadzieją tych, którzy tęsknią za poważną szpiegowską intrygą, był do niedawna „Homeland”, ale już w trzecim sezonie produkcja Showtime’u skręciła w stronę autoparodii.
Wszystko to sprawia, że „Zawód: Amerykanin” nie ma dziś poważnej konkurencji na rynku szpiegowskich fabuł. Miejmy tylko nadzieję, że nie rozleniwi to twórców z FX i po bardzo udanych dwóch sezonach w trzeciej odsłonie przygód sympatycznych agentów KGB nie spuszczą z tonu.
Premierowe odcinki drugiego sezonu w każdy piątek o 21:00 i 22:00 w telewizji FOX.
PS „Zawód: Amerykanin” mógłby być kolejnym przyczynkiem do dyskusji o tym, jak zmienia się dziś sposób oglądania seriali. I kolejnym dowodem na to, że prezes TVP Juliusz Braun myli się, mówiąc, że zaledwie 4 procent publiczności zmęczonych jest sztywną telewizyjną ramówką. Choć premierowe odcinki „Zawodu: Amerykanin” na antenie FX ogląda około 2 miliony widzów, serial ma ponad sześciomilionową publiczność. Aż 44 procent widzów ogląda serial za pomocą nagrywarek DVR, a reszta śledzi przygody Philipa i Elizabeth dzięki VOD i powtórkowym emisjom.
Komentarze
Znakomity serial! Pierwszy sezon oglądałem z wypiekami na twarzy. Sezon drugi również trzyma poziom. Niestety jego początek związał się w czasie z interwencją „mateczki Rosji” na Ukrainie w świecie realnym. I raptem zupełnie inaczej się ten serial ogląda. Moja sympatia do bohaterów została wystawiona na ciężką próbę, albowiem jego kontekst nie bazuje już na świecie ekscytujących zimnowojennych sentymentów, lecz realnej groźby powrotu do konfrontacji „wschód-zachód”. Ciekawe czy w związku z tym widzów ubędzie? A może wręcz przeciwnie? Tak czy inaczej – pozdrowienia dla fanów 🙂
@szczepan w 1 sezonie jak pamietam zastrzelili niewinnego policjanta takze bez przesady. Co do sytaucji politycznej i dzisiejszej Rosji w faszystowskim wydaniu, to jest ona militarnie 10 razy słabsza od ZSRR. Korupcja w armii rosyjskiej jest gigantyczna, aby cos z tego wyszło musieliby wydawać 4 razy więcej niż teraz i to przez 10 lat. Jakby tego było mało ich technologie wojskowe nie nadazają za zachodnimi. Także to zupełnie inna sytaucja niż kiedyś. Ruscy moga co najwyzej zając mikrusy tupy Gruzja, czy czeczenia.
@buba Jasne! Dzisiejsza Rosja to zbójecki kraj – na szczęście z ograniczonymi możliwościami militarnymi wobec tego czym dysponowało ZSRR. Mi jednak chodzi o coś innego. W jaki sposób kształtuje się sympatia widzów do postaci z serialu? Pamiętając, że operujemy w świecie fikcyjnym, jestem gotów wybaczyć bohaterom zabójstwo policjanta. I chyba dlatego, że traktuje „The Americans” jako serial historyczny. Co jednak kiedy konfrontacja „wschód-zachód” staje się znowu aktualna? A sympatia widza do bohatera jest chyba konieczna do utrzymania go przy telewizorze? Weźmy 4 sezon „Breaking Bad (SPOILER ALERT!), kiedy bohater otruwa dziecko. Kurde! Mam problem z przebrnięciem przez kolejny sezon, bo nie znoszę gnojka 🙂
Jeszcze nie widziałem s2e10 [to jutro razem z s2e11 obejrzę], ale moim zdaniem, historia zabójstwa tych agentów KGB z s2e1 to robota samego KGB i jak to odkryją nasi bohaterowie to się zemszczą zostając podwójnymi agentami mszczącymi się na KGB za zdradę ich przyjaciół. Dodatkowo moga odkryć jakieś machloje radzieckiej propagandy, która już im nieźle od dzieciństwa wyprała mózgi. Generalnie skonczy się czyms zwyczajnym w świecie szpiegowskim [zostanie podwójnymi agentami] dodatkowo zyskując 100% sympatii widzów USA i 1000% niechęci ruskiej widowni :D. Będzie twist.
szczepanroz
6 maja o godz. 11:18
Skoro mówimy już o krajach zbójeckich to może wyjaśnisz które to państwo w ostatnich latach podżegało lub dokonywało napaści na inne kraje rzekomo pod pozorem broni masowego rażenia a w rzeczywistości, żeby zagarnąć ropę naftową. O ile sobie przypominam to nie była Rosja. Piszesz, że Rosja jest krajem zbójeckim dlaczego czyżby dlatego, że mają tam prezydenta, który dba o interesy własnego państwa i jest niezależny.
@Saurom wracaj do do swojej ambaSSady ruska faszystowska larwo reakcyjna Putina. Najśmieszniejsze jest to, że to wymachiwanie szabelką przez Władimira jest spowodowane panicznym strachem przed majdanem w Moskwie i ujawnieniem, że towarzysz putin okradł Rosję i Rosjan na 70 mld dolarów. 😛 i tego się boi Wołodia stąd to odrwacanie uwagi. Rosjanie nie mają na chleb i na wódkę to przynajmniej obudził w swołoczy faszyzm i narodowy socjalizm i wybaczą „władzy kryminalistów i złodziei” korupcję i to ze naród rosyjski dziaduje jak w czwartym swiecie – wystarczy zaobaczyć jak żyja ludzie poza Moskwą to jest Afryka, zresztą w samej Moskwie jest milion bezdomnych dzieci w kanałach 😀 a złodziej ma 70 mld dolarów i sie bydło nie podzieli 🙂 W Putinie, który był w dziecinstwie bity przez ojca [senior pracował w czasie wojny dla nazistów] i zaszło w nim przeobrażenie się z larwy w płaza, następnie gada, by przeoblec się nastepnie w bydło i dwulicowca politycznego, który gardzi własnym narodem. Na ostatnich dwóch demonstarcjach zabił w sumie 17.-stu Rosjan, o tym to nie napiszesz co?! On morduje i swoich i obcych. Ale wkrótce przyjdzie czas jego procesu, wykonania wyroku i wtedy naród rosyjski przejdzie do spraw bieżących 😛