Człowiek z blizną – „Ray Donovan” powrócił z drugim sezonem
Spośród seriali, których powroty zaplanowano na wakacyjne miesiące, to właśnie na „Raya Donovana” czekałem z największą niecierpliwością. Tęskniłem za znakomitym Jonem Voigtem grającym 75-letniego lowelasa z wyrokami, za nieprzeniknionym Lievem Schreiberem i całą resztą znakomitych aktorów. Po długich miesiącach oczekiwań „Ray Donovan”, jeden z najlepszych seriali minionego sezonu, wreszcie powrócił. I wciąż trzyma wysoki poziom.
Jak to zwykle bywa w serialach Showtime’u, siłą napędową „Raya…” jest charyzmatyczny pierwszoplanowy bohater. Jest zwyczajny-niezwyczajny, twardy, ale nie bez serca. Jest człowiekiem do zadań specjalnych – w grzesznym Los Angeles zarabia duże pieniądze, ratując z opresji bogatych inwestorów i celebrytów. Potrafi pozbyć się zwłok dziewczyny, która przedawkowała narkotyki u boku gwiazdy, wymusić na świadkach odpowiednie zeznania i zwodzić dziennikarzy. Nie boi się pobrudzić krwią, ale na co dzień chodzi w stylowym garniturze i wozi się po mieście pięknym mercedesem. Tak jak inni bohaterowie ze stajni Showtime – „Dexter” czy Hank Moody z „Californication” – także Ray jest na bakier z zasadami życia społecznego, co tylko dodaje mu ekranowego uroku.
„Jesteśmy wobec siebie lojalni” – krzyczy jeden z Donovanów, gdy partnerka zmusza go do wyboru: oni albo ja. Zarówno Ray, jak i jego bracia prawie zawsze wybierają rodzinę, a za każdym z nich podąża cień mrocznej przeszłości. Bunchy (Dash Mihok), młodszy brat Raya, który jako dziecko był molestowany przez księdza, mimo upływu trzydziestu lat nie potrafi poradzić sobie z życiem. Terry (wspaniały Eddie Marsan), bokser na emeryturze, cierpi na chorobę Parkinsona, a jego życie prywatne leży w gruzach. Ich życie dodatkowo komplikuje najstarszy z Donovanów, Mick – ojciec znienawidzony przez Raya, który po latach odsiadki wychodzi z więzienia. Jedynym, który trzyma w kupie całe to towarzystwo, jest Ray, który stara się ratować z opresji swych braci, a zarazem utrzymać w ryzach swoją rodzinę.Opowiadając o familii irlandzkich wykolejeńców, Ann Biderman – pomysłodawczyni i producentka serialu, odpowiedzialna także za „Gliniarzy z Southland” stacji TNT – łączy psychologiczny dramat z mocną opowieścią o twardych facetach. „Ray Donovan” podlany jest testosteronowym sosem. W tym męskim świecie obowiązują „męskie” zasady: ślepa lojalność jest obowiązkiem, pięści służą za argument w trudnych rodzinnych negocjacjach, a między konkurującymi członkami rodziny toczy się wojna o przywództwo w stadzie. Kobiety, choć istotne, stanowią jedynie tło. Nieprzypadkowo po premierze pierwszego sezonu część widzów zarzucała serialowi mizoginiczność.
Już dziś wiadomo, że „Ray Donovan” będzie jednym z przegranych tegorocznych nagród Emmy. Seria Ann Biderman nie otrzymała nominacji dla najlepszego serialu dramatycznego (choć zasługiwała na nią bardziej niż kolejne sezony „Downton Abbey” i „House of Cards”), a aktorska nominacja ominęła świetnego Lieva Schreibera.
Nominację do Emmy otrzymał za to Jon Voigt. Słusznie, bo wiekowy amerykański aktor w „Rayu…” kradnie dla siebie show za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie. Jako Mick, niepoprawny erotoman po siedemdziesiątce oddający się flirtom i opowiadający rubaszne dowcipy, jest nieznośny i wzruszający zarazem. To ekranowe zwierzę, które uwodzi i zawłaszcza naszą uwagę. Dla Voigta, który w ostatnich latach grywał głównie role niegodne swojego talentu, „Ray Donovan” jest powrotem do pierwszej ligi. Choćby dla niego i reszty znakomitej obsady warto spotkać się z serialem Biderman. Tym bardziej, że w drugim sezonie dołączył do niego Wendell Pierce niezapomniany Bunk z „The Wire”, znany też z serialu „Treme”.
Gdy Showtime zaprezentowało amerykańskim dziennikarzom kilka pierwszych odcinków „Raya Donovana”, krytycy porównywali go do „Rodziny Soprano”. Dziś, po emisji czternastu odcinków serialu, przyznać trzeba, że było w tych porównaniach sporo przesady. Jednak nie zmienia to faktu, że wśród wakacyjnych propozycji zza oceanu „Ray Donovan” pozostaje jednym z najmocniejszych tytułów.
Ci, którzy nie widzieli pierwszego sezonu „Raya Donovana”, dzięki stacji HBO mają teraz szansę nadrobić zaległości. Od 5 lipca w HBO i HBO GO można oglądać kolejne części przygód rodziny Donovanów. Data polskiej premiery drugiego sezonu nie jest jeszcze znana. W USA druga odsłona serialu gości na antenie Showtime od 13 lipca.
Komentarze
„Raya Donovana” trudno porównać do „Rodziny Soprano”, ten pierwszy jest całkiem serio, ten drugi jednak z przymrużeniem oka.
II sezon był bardzo miłym zaskoczeniem. Po słabym finale s.I. nie spodziewałem się wiele. Tymczasem II sezon IMHO przebija pierwszy na głowę. To zdecydowanie jeden z najlepszych seriali mijającego roku.