„Agenci T.A.R.C.Z.Y” – co właściwie kupiło TVP?

Agents of SHIELD returnsOstatnimi czasy nie mamy zbyt wielu powodów, by chwalić Telewizję Publiczną i jej ramówkę. A to kupują „The Walking Dead”, nikomu o tym nie mówiąc i puszczając o nieludzkich godzinach, a to z niewiadomych powodów oferują widzom serial „Herb piratów”, który wprawdzie ma Johna Malkovicha, ale za to zbierał mocno mieszane recenzje i został anulowany. Wcześniej zaś spośród wszystkich nowych serialowych produkcji wybrali fatalną „Terra Novę”, która skończyła się na pierwszym sezonie, a którą TVP kupiło chyba tylko ze względu na dinozaury i Spielberga, nie oglądając wcześniej tego mdłego potworka.

Dzisiaj jednak czas na pochwały. TVP 1 wiosną, we wtorki o godzinie 20:25 (szok!), wyemituje serial „Agenci T.A.R.C.Z.Y” („Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.”), należący do komiksowego uniwersum Marvela.

To lekkie zaskoczenie, bo dotychczas TVP schlebiało raczej grupie 50+, oferując swoim widzom kolejne polskie telenowele, kabarety czy „Anny German”, w przypadku propozycji dla ludzi młodych, strzelając zazwyczaj na oślep. Tymczasem Jedynka pokaże serial głośny, serial wchodzący w skład ogromnego uniwersum Marvela, a więc fabularnie łączący się z takimi kinowymi blockbusterami jak „Avengers” czy „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz”, które rozgrzewają wyobraźnię fanów fantastyki, komiksów i po prostu efektownych widowisk.

Jasne, można narzekać, że „Agenci…” premierę mieli już jakiś czas temu (obecnie w Stanach emitowany jest drugi sezon), więc Telewizja Publiczna jak zawsze działa z opóźnieniem. W tym konkretnym przypadku może to być jednak oznaką świadomego zakupu.

Bo „Agenci…” zaczynali bardzo, bardzo przeciętnie. Ze względu na ogromną popularność kinowego uniwersum Marvela (w skrócie: MCU) oczekiwano, że powiązany z nim serial będzie równie dobry, a od czasu do czasu z odwiedzinami wpadać będą Iron Man czy Thor. Tak się nie stało – z topowej obsady „Avengers” mieliśmy tylko przemykającego z rzadka Samuela L. Jacksona, przede wszystkim zaś zamiast oryginalnej, świeżej fabuły pełnej nawiązań do wydarzeń z wielkiego ekranu zaserwowano nam do bólu schematyczne, kiepsko zagrane historyjki, po jednej na każdy odcinek, niczym niewyróżniające się na tle innych produkcji fantastycznych. Z epizodu na epizod było nudniej, historia w żaden sposób nie wciągała i po pierwszych kilkunastu odcinkach wielu widzów wróżyło „Agentom T.A.R.C.Z.Y” śmierć po pierwszym sezonie.

Wtedy przyszedł jednak przełom. Gdy w kinach szalał świetny „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz”, jego pełna akcji, podwójnych szpiegów i tajnych organizacji fabuła zaczynała wpływać również na serial, który momentalnie odrzucił schemat „sprawa tygodnia” i włączył się w opowieść o inwigilacji społeczeństwa, braku zaufania i kryzysie, jaki dotknął tytułową organizację – w T.A.R.C.Z.Y. nikt nie mógł już ufać nikomu, co dotyczyło także naszych bohaterów. Dostaliśmy mnóstwo świetnych zwrotów akcji, zaskoczeń, przede wszystkim zaś serial zaczął intrygować, chciało się czekać na kolejne odcinki. „Agenci…” zaczęli spełniać oczekiwania fanów.

Źródło: Marvel

Źródło: Marvel

I nawet gdy opadł kurz walk i wszystko chwilowo przycichło, twórcy „Agentów…” nie spuścili z tonu i tym razem postanowili uczynić serial ważnym elementem MCU – pokazano w nim przedstawiciela rasy Kree i rozpędzono wątek, którego finałem – wedle spekulacji – będzie wprowadzenie na mały ekran tak zwanych Inhumans, którzy w przyszłości odegrają wielką rolę w kinowym uniwersum – film „Inhumans” na ekrany trafi w 2018 roku. Wreszcie fani Marvela mogli więc przestać narzekać na jego telewizyjną odnogę i zacząć z zainteresowaniem śledzić kolejne odcinki.

Może więc TVP zwlekała z zakupem, bo „Agenci T.A.R.C.Z.Y.” zwrócili na siebie ich uwagę dopiero po tym, jak zaczęli zbierać dobre recenzje (choć opóźnienie wynikało także z faktu, że wcześniej w Polsce emitował ich FOX)? Możliwe. I może załóżmy, że tak było.

To by oznaczało, że TVP 1 wreszcie będzie miało argument, by przyciągnąć do siebie młodszą widownię i dać im serial na miarę XXI wieku. Serial, którego pierwsze kilkanaście odcinków trzeba „przemęczyć”, ale który ostatecznie okazuje się jak najbardziej wart uwagi.

Przydałoby się tylko teraz, żeby dotychczas emitujący filmy z MCU TVN zgrał się jakoś i w odpowiednim momencie puścił „Zimowego żołnierza” – dałoby to telewidzom niezbędny kontekst.