Najlepsze seriale, których nie zobaczycie w Polsce
Nad Wisłę dociera naprawdę sporo serialowych nowości, wiele stacji nauczyło się też, że polskie premiery powinny być jak najbliższe zagranicznym. Jednocześnie jednak na świecie produkuje się tak dużo, że wszystkiego po prostu nie sposób pokazać na naszym małym rynku.
Oto nasze zestawienie najciekawszych serialowych produkcji, które (na chwilę obecną) ominęły nasz kraj, a powinny były trafić do nas już dawno temu, ponieważ wyróżniają się spośród innych małoekranowych produkcji.
Aneta Kyzioł:
„Transparent”Internet zalewają newsy z życia Caitlyn Jenner, przed operacją zmiany płci znanej jako Bruce – gwiazda lekkoatletyki i ojczym Kim Kardashian. Jill Soloway w świetnym, nagradzanym, dziesięcioodcinkowym komediodramacie „Transparent” opowiedziała historię swojej rodziny.
Główny bohater, Morton Pfefferman, gdy decyduje się na zmianę płci, jest rozwiedzionym prawnikiem po sześćdziesiątce. Jego przeobrażenie w Maurę zmusza całe otoczenie, z trójką dorosłych, mocno pokręconych dzieci na czele, do głębszego spojrzenia w siebie. Ironiczne, przejmujące, wysmakowane wizualnie.
„Manhattan”6 sierpnia minie 70 lat od zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę, trzy dni później – na Nagasaki. Stacja WGN America, wyprzedzając tę rocznicę, wyprodukowała w ubiegłym roku serial, który świetnie oddaje atmosferę towarzyszącą pracy nad bombą. Akcja toczy się w 1943 r. za drutami Los Alamos – miasta widma pośród piasków Nowego Meksyku; bohaterami są naukowcy i ich rodziny.
W cieniu wojny odbywa się wyścig mózgów, grają ambicje, dla jednych stawką jest Nobel, dla innych szansa uratowania bliskich za drutami obozu w Auschwitz, w sumieniach naukowców walczą dylematy moralne. Atmosfera podejrzliwości i spowijająca prace aura tajemnicy niszczą jedne więzi, tworzą inne.
„Better Call Saul”Spin-off zakończonego przed dwoma laty „Breaking Bad”, jednego z najlepszych seriali w historii telewizji. Jego bohaterem jest jedna z najbarwniejszych postaci „BB”, szemrany prawnik Saul Goodman, reklamujący swoje usługi hasłem „Better Call Saul” – „Jak niedola, dzwoń do Saula”. W „Better Call Saul” w niedoli jest głównie on sam.
Serial zabiera nas do znanej z „BB” scenerii Albuquerque, ekran często zdobią emblematyczne dla hitowej produkcji Vince’a Gilligana kadry z błękitnym niebem i piaskami pustyni, pojawiają się też znani widzom bohaterowie. Przede wszystkim błyszczy w głównej roli Bob Odenkirk. Całość zaś jest grana na dużo subtelniejszych nutach niż „BB”. Drugi sezon będzie miał premierę w przyszłym roku, warto byłoby do tego czasu zobaczyć w Polsce pierwszy.
„Humans”Jedna z nielicznych naprawdę wartych uwagi nowości tego lata. Akcja dzieje się współcześnie na przedmieściach Londynu. W świecie rzeczywistym najwybitniejsi naukowcy protestują przeciw tworzeniu coraz doskonalszych robotów bojowych, w świecie serialowym ludzkość stworzyła i szeroko dystrybuuje androidy, nazywane Synthami. Wyglądem do złudzenia przypominają ludzi, ale ich procesory wielokrotnie przewyższają możliwości ludzkich mózgów, zaś wykorzystywane są jako siła robocza we wszystkich (także tych pozaprawnych) gałęziach gospodarki i życia społecznego.
Tymczasem istnieje grupka Synthów zaawansowanych: myślących, czujących, groźnych. Twórcy brytyjsko-amerykańskiego serialu (jest remake’iem produkcji szwedzkiej) bardzo sprawnie łączą opowieść o konsekwencjach tworzenia coraz bardziej zaawansowanych technologii (tu idą drogą wytyczoną przez świetny „Black Mirror”) i o uzależnieniu współczesnego człowieka od maszyn, z elementami „Łowcy androidów”.
Katarzyna Czajka:
„Jonathan Strange & Mr Norrell”Trudno powiedzieć, ile przyjdzie nam czekać na polską emisję jednego z najciekawszych brytyjskich seriali ostatniego sezonu. Ekranizacja powieści Susanny Clarke to serial niezwykły i niepowtarzalny. Oto znajdujemy się w Anglii w epoce wojen napoleońskich. Realia historyczne się zgadzają, z tą jedną różnicą, że kluczową rolę zarówno w pokonaniu Napoleona, jak i w przyszłości wysp odegra dwóch magów – spokojny, kochający książki gentleman Pan Norrell i piekielnie zdolny samouk Jonathan Strange. A w tle wojna, tajemniczy Dżentelmen z włosami jak puch ostu i mityczny Król Kruków – najpotężniejszy mag, jaki kiedykolwiek parał się czarami w Anglii.
W kilkuodcinkowym serialu udało się sprawnie oddać nie tylko fabułę, ale też nastrój powieści Clarke. Całość zaś zrealizowano jak zawsze z angielską dbałością o realia historyczne, doskonałą obsadą i zaskakująco dobrymi efektami specjalnymi. Serial powinien się spodobać wszystkim spragnionym fantastycznych opowieści widzom. Chwilowo zaś wielbiciele fantastyki mogą się zadowolić lekturą książki, która już dobrych parę lat temu została przetłumaczona na polski.
„Orange Is The New Black”Jeden z najciekawszych i najczęściej omawianych seriali w ostatnich latach. Chwalony za niekiedy dowcipne, niekiedy zupełnie pozbawione komizmu podejście do życia w kobiecym więzieniu serial stanowi nową jakość wśród produkcji telewizyjnych. Krytycy często podkreślają, że dawno nie mieliśmy produkcji, która tak bardzo koncentrowałaby się na kobietach – pokazując ich różnorodne postawy, doświadczenia, przeżycia. Jednocześnie historia osadzonych w zakładzie karnym więźniarek nie jest pozbawiona elementów krytyki społecznej. Poznajemy bohaterki z grup społecznych, które nieczęsto pojawiają się na ekranie, a jeszcze rzadziej mają szansę zdobyć naszą sympatię.
Produkcja jest też ciekawa pod względem aktorskim – od chwili premiery serialu co roku wśród nominowanych do najważniejszych nagród dla aktorek telewizyjnych są odtwórczynie głównych i drugoplanowych ról. Byłoby miło, gdyby ta inteligentna i pokazująca Stany Zjednoczone w nieco innym świetle produkcja trafiła też na nasze ekrany.
„Unbreakable Kimmy Schmidt”Absolutny przebój tegorocznych nagród Emmys – worek zasłużonych nominacji dla serialu komediowego współtworzonego przez Tinę Fey. Tytułowa Kimmy Schmidt to dziewczyna, która po latach przebywania w zamknięciu (została uwięziona przez pastora szaleńca) wychodzi na światło dzienne i postanawia rozpocząć nowe życie w Nowym Jorku. Jej optymizm, radość życia i naiwność nie do końca pasują do świata zewnętrznego, ale dzięki pogodzie ducha wiele da się przetrwać. Serial jest niesłychanie zabawny i korzysta z nietypowego punktu wyjścia do podrzucenia kilku zabawnych uwag na temat współczesnych Stanów Zjednoczonych.
Produkcja przypomina nieco humorem i konwencją zakończone niedawno „30 Rock”, ale jako że za produkcją serialu stoi Netflix, to twórcy mogli sobie pozwolić na nieco odważniejsze żarty, co wyszło produkcji zdecydowanie na dobre. Niestety, fakt, że serial jest produkcji Netflixa oznacza też, że pewnie jeszcze długo nie zobaczymy go w ofercie żadnej ze stacji telewizyjnych. A szkoda, bo warto byłoby dowiedzieć się jak wygląda serial, który tak zachwycił amerykańską krytykę.
Marcin Zwierzchowski:
„Galavant”Najlepszy serial komediowy ostatnich lat. Jeden z najodważniejszych seriali ostatnich lat – bo decyzja, by porwać się na musical fantasy, na pewno nie była łatwa; to raczej coś, o czym żartuje się z kumplami i koleżankami przy piwie, a nie próbuje zaprezentować szefom stacji telewizyjnej. Niemniej, jakimś cudem ktoś to kupił. I jeszcze większy cud: „Galavant” nie załamuje się pod własnym ciężarem, spełnia oczekiwania: bawi do łez, zaskakuje szaloną fabułą, oferuje nieco akcji, a przede wszystkim kilka naprawdę chwytliwych piosenek.
W Polsce chyba nikt nam tej produkcji nie zaprezentuje – bo fakt, że bohaterowie co chwila śpiewają, zmusiłby do stosowania napisów w dużych ilościach. Już abstrahując od tego, że takie tłumaczenie wymagałaby niemałego kunsztu, to sam pomysł zainteresowania Polaków komedią fantasy, z mnóstwem śpiewania i czytania tekstów jest karkołomny.
„Daredevil”Kolejna na naszej liście produkcja Netflixa. I chyba najbardziej dotkliwy brak dla Polskich widzów, bo to serial wybitny, doskonale łączący wszystkie zalety kina komiksowego z dokładnie żadną z jego wad. To po prostu świetny serial akcji, z fenomenalnymi scenami walk (serio: FENOMENALNYMI), bardzo dobrze prowadzonymi postaciami (nie tylko tytułowy Daredevil, ale przede wszystkim jego przeciwnik, Kingpin, który kradnie herosowi show) i wciągającą fabułą.
Oto historia komiksowego bohatera, która jest bardzo realistyczna, brutalna, nakręcona na najwyższym poziomie produkcyjnym i poważnie podchodząca do kwestii odpowiedzialności za innych i obowiązku reagowania na zło.
„Powers”Również ekranizacja komiksu, również superbohaterskiego, również próbująca na poważnie podejść do kwestii mocy i odpowiedzialności. I również robiąca to świetnie, choć zupełnie inaczej niż „Daredevil”. Bo jest mniej realistyczna – tutaj ludzie latają, strzelają dziwną energią i podnoszą samochody jedną ręką. Ale za to ma ciekawszego głównego bohatera, obecnie policjanta, niegdyś potężnego herosa, który utracił swe zdolności i wciąż się z tym nie pogodził – to świetny punkt wyjścia dla opowieści o jego obsesji, a jednocześnie powód, dla którego widz nie może mu ufać.
Sporo tu niedociągnięć, zwłaszcza na polu efektów specjalnych, gdzie widać mały budżet, wynagradza to jednak niesamowity Sharlto Coopley. Jego gra pozwala też tolerować nieliczne, ale jednak pojawiające się od czasu do czasu mielizny fabularne – serial dąży do kulminacji po 5 odcinkach, a potem jakby zwalnia i niepotrzebnie rozwleka dalsze wydarzenia. W sumie: można to było zrobić lepiej, ale i tak jest świetnie.
„Flash”Kolejny serial na podstawie komiksu. Nie tak dobry jak dwa wymienione wyżej, ale też celujący w inną grupę. Podczas gdy „Daredevil” i „Powers” starają się być dojrzałymi opowieściami dla starszego widza, „Flash” to historia dla nastolatków.
Dużo tu akcji, mało przemocy, trochę humoru, sporo efektowności i nieśmiałego romansowania, sama fabuła zaś często bywa schematyczna i wskakuje w fabularne tory „potwora tygodnia”. Niemniej bawi, a największą zaletą „Flasha” jest osadzenie w uniwersum DC, czyli fabularne powiązanie z „Arrow” i kolejnymi produkcjami, które wkrótce poszerzą ramy tego świata.
Komentarze
Witam,
Dodałbym do listy dobrych seriali, których nie można zobaczyć w Polsce jeszcze: „Shameless”(wersje US) ,”Penny Dreadful” oraz „Utopia”(ang. serial z Channel 4). Jeżeli jednak, któryś z w/w można zobaczyć u nas to przepraszam, ale mam 8 kanałów których i tak nie za bardzo używam.
Pozdrawiam
„Penny Dreadful” leciało na HBO, niedawno chyba skończyli nadawać drugi sezon. Mnie ten serial znudził i zmęczył, zbyt manieryczny jak dla mnie i zbyt skupiony na formie, „celebrujący”, dlatego odpadłem po 1. sezonie.
Do listy dodałbym jeszcze „Ostatniego człowieka na ziemi”, dość zabawną komedię z Willem Forte. Wirus, wszyscy ludzie zniknęli z ziemi, Will został kompletnie sam i… dzieje się 🙂
Szkoda, że nie będzie „Better Call Saul”
Ilustracja do „Humans” jest w rzeczywistości z szwedzkiego pierwowzoru „Äkta människor”.
Ja dodałabym zdecydowanie „Sense8” rodzeństwa Wachowskich, zdecydowanie wart obejrzenia… może kiedyś.
Obejrzalem wlasnie pilotowe odcinki Lucifera, czyli szatan jako detektyw i Blindspot. Ten drugi moze ciekawszy. Naga kobieta, pelna tatuazy, zapakowana w torbe na srodku times squere w Nowym Yorku. Nic nie pamieta i nie wie kto i po co zrobil z jej ciala drugiego scofielda.
Nie obejrze Humans, szwdzki pierwowzor byl bardzo dobry i nie bede psul sobie podniebienia.
I niech ktos mnie przekona do Sense8, to moze zmusze sie i obejrze 1 odcinek do konca. Po 20 minutach mialem dosc.