Netflix w Polsce – co oglądać?
Nad Wisłą można już legalnie korzystać z zasobów serwisu Netflix. Co jednak wybrać? Które produkcje samego Netflixa oraz inne seriale z jego oferty są najlepsze? Oto nasze typy.
O samym Netflixie więcej pisaliśmy przy okazji premiery. W skrócie: pierwszy miesiąc jest darmowy, później opłata (zależnie od wybranego pakietu) wynosi od około 30 do 50 zł. Do wyboru macie całą gamę seriali i niemało filmów.
Co istotne – z każdym dniem przybywa produkcji dostępnych z polskimi napisami i z lektorem. Poniżej Seryjni przedstawiają swoje typy serialowe – a wśród nich zarówno produkcje Netflixa, jak i seriale z innych stacji, które są dostępne na tej platformie – z którymi warto się zapoznać, skoro amerykański serwis trafił już do Polski.
„Black Mirror”Twórca antologii Charlie Brooker następująco tłumaczył jej tytuł: „Jeśli technologia jest narkotykiem – a tak się wydaje – to jakie są, konkretnie, jej efekty uboczne? Miejscem, w którym toczy się akcja »Black Mirror« jest terytorium pomiędzy przyjemnością a dyskomfortem. Czarne lustro z tytułu jest tym, które znajdziesz na każdej ścianie, na każdym biurku, w każdej dłoni: zimny, lśniący ekran telewizora, monitora, smartfona”.
Dotychczas powstało siedem świetnych, wywołujących ciarki na plecach odcinków. Netflix nie tylko ma produkcję brytyjskiego Channel 4 w swojej ofercie, ale też obiecuje realizację 12 kolejnych odcinków. [Aneta Kyzioł]
„Master of None”Świeżutki, 10-odcinkowy serial komika i stand-upera Aziza Ansariego, gwiazdy „Parks and Recreation”, należy do popularnego dziś gatunku seriali, w których aktorzy grają z własną biografią i wizerunkiem.
Do mistrzostwa Louisa C.K. w „Louim” jeszcze trochę brakuje, ale zmagania 30-latka z Nowego Jorku z rynkiem aktorskim, rodziną (w tej roli osobiści rodzice aktora, z zawodu lekarze), stereotypami rasowymi, dojrzewaniem i związkami, które krytycy nazwali „nowoczesną komedią romantyczną”, ogląda się naprawdę nieźle. [Aneta Kyzioł]
„Unbreakable Kimmy Schmidt”Niezniszczalna i promieniująca optymizmem na granicy szaleństwa Kimmy (Ellie Kemper) kontra Nowy Jork. Komedia autorstwa Tiny Fey i Roberta Carlocka, której bohaterką jest dziewczyna uwolniona po latach życia w sekcie.
Jej przywódca (Richard Wayne Gary Wayne w wykonaniu Jona Hamma) więził cztery kobiety w bunkrze pod ziemią, każąc im wierzyć, że świat naziemny pochłonęła apokalipsa. Netflix przejął serię od NBC i zamówił drugi, też 13-odcinkowy sezon. [Aneta Kyzioł]
„Orange Is the New Black”Największy komediowy hit Netfliksa w ciągu trzech lat przyniósł producentom 4 statuetki Emmy i kilkadziesiąt nominacji do najważniejszych telewizyjnych nagród. Autorką tego sukcesu jest Jenji Kohan, a więc producentka i scenarzystka popularnej „Trawki”.
W „Orange Is the New Black” Kohan znów opowiada o damie w opałach. Dokładniej – o Piper Chapman, która trafia za więzienne kraty za udział w przemycie narkotyków. W zakładzie karnym w Litchfield jasnowłose dziewczę z dobrego domu musi na nowo uczyć się przetrwania, zawiązywania sojuszy i obłaskawiania wrogów. Za murami stanowego więzienia spotka kilkadziesiąt niebezpiecznych kobiet, z których każda ma do opowiedzenia niezwykłą historię.
„Orange…” to produkcja paradoksalna. To, co w serii Kohan najciekawsze, wydarza się bowiem na drugim planie. Nie wiem, czy wśród topowych seriali znajdziemy drugi, którego główna bohaterka byłaby równie irytująca i nudna, ale jestem pewien, że w żadnym innym serialu nie znajdziemy tylu dobrze napisanych drugoplanowych postaci i kapitalnych – a wcześniej zupełnie nieznanych – aktorów.
Bo serialowa komedia Netfliksa żyje dzięki Uzo Adubie nagradzanej za rolę Crazy Eyes, a także dzięki znakomicie zagranym postaciom twardej Red, szalonej Morello i całej reszty więźniarek. Choćby dla poznania ich historii warto obejrzeć trzy sezony „Orange…”. [Bartosz Staszczyszyn]
„Better Call Saul”Spinn-off głośnego „Breaking Bad” w lutym 2015 roku trafił na ekrany, a premierowy odcinek przyciągnął przed telewizory rekordowe 7 milionów widzów. Większość spodziewała się, że przygody Saula Goodmana, początkującego prawnika z Alberquerque, będą równie mroczne co historia Waltera White’a z „Breaking Bad”.
Czekało ich jednak rozczarowanie. Bo scenarzyści serii – Peter Gould i Vince Gilligan – postawili na zupełnie inną tonację i stworzyli śmieszno-smutną komedię o życiu nieudacznika marzącego o pieniądzach i prestiżu. Saula poznajemy 6 lat przed tym, jak los zetknie go z Walterem Whitem. Pracuje jeszcze pod nazwiskiem Jimmy McGill, ledwie wiąże koniec z końcem, funkcję jego kancelarii pełni kanciapa wynajmowana w chińskim salonie piękności, a żeby móc opłacić rachunki, Jimmy chwyta się każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sprawy. W niczym nie przypomina wyszczekanego cwaniaka, jakim znamy go z „Breaking Bad”.
Opowiadając o jego przemianie, twórcy „Better Call Saul” kreślą słodko-gorzką komedię. Nie sposób nie polubić ich bohatera. Nawet jeśli jest sfrustrowanym nieudacznikiem z wielkimi ambicjami i przerostem ego, kibicujemy mu. Bo Gouldowi i Gilliganowi udało się stworzyć postać, która żenuje i wzrusza, i serial, który naprawdę bawi. Lektura obowiązkowa nie tylko dla fanów „Breaking Bad”. [Bartosz Staszczyszyn]
„Daredevil”Dla mnie jeden z najlepszych seriali minionego roku. To doskonały serial akcji, pokazujący komiksowego herosa w sposób niezwykle realistyczny. Bo też tytułowy Daredevil to raczej ktoś, kto postępuje jak superbohater, niż ktoś, kto ma niezwykłe moce. Dlatego w serialu nie znajdziecie latających postaci, ale dostaniecie opowieść o nierównej walce z organizacjami przestępczymi, wspaniałe choreografie walk wręcz, a także niezwykłego Kingpina, arcywroga Daredevila, wybitnie napisanego i zagranego.
Nie podchodźcie do tej produkcji jak do opowieści rodem z komiksu. „Daredevilowi” bliżej do mrocznych kryminałów i thrillerów niż do „Flasha” czy „Arrow”. [Marcin Zwierzchowski]
„Jessica Jones”
Drugi obok „Daredevila” serial Netflixa realizowany na podstawie komiksu Marvela. Co ważne – niemalże równie dobry jak ten pierwszy. Może aktorstwo nie jest na tak wysokim poziomie, a i efektowność nie taka, ale postać „tego złego” nie gorsza, a jego relacja z Jessicą wypada nad wyraz udanie.
„Jessica Jones” to świetnie opowiedziana historia silnej kobiety, która zmaga się z ogromnym strachem i ciężarem tego, co kiedyś zrobiła, mimo że nie czyniła tego z własnej woli. Wyjątkowo gorzka opowieść, nawet z elementami grozy, wyróżniająca się jednak przez to na tle innych produkcji fantastycznych i komiksowych. [Marcin Zwierzchowski]
„Sense 8″Produkcja rodzeństwa Wachowskich to serial niezwykły. Ośmioro mieszkańców Ziemi zostaje nagle połączonych tajemniczą więzią. Czują wzajemnie swoje uczucia, mogą się widzieć, pożyczać swoje umiejętności. Przedziwna więź łączy ludzi bardzo różnych – wahającą się przed ślubem Hinduskę, niemieckiego złodzieja, amerykańskiego policjanta, hakerkę transseksualistkę, ukrywającego homoseksualizm aktora, zagubioną młodą Islandkę, optymistycznego właściciela autobusu czy japońską bizneswoman.
Skąd wzięła się ta więź? Czy ktoś będzie chciał ją zniszczyć? Co czeka bohaterów? To pytania, które napędzają akcję serialu. Zaś obok scen sensacyjnych znajdziemy też całkiem ciekawą refleksję nad ludzką naturą, nad tym, co nas łączy i dzieli. Oryginalny, ciekawy i wciągający serial do obejrzenia za jednym posiedzeniem. [Katarzyna Czajka]
„Narcos”„Narcos” przenosi nas do Kolumbii, gdzie kwitnie handel kokainą. Narkotyk jest nowością, amerykańskie służby jeszcze nie do końca wiedzą, z czym właściwie mają do czynienia. Tymczasem narkotyki licznymi kanałami przemytu płyną do Miami, trafiając do chętnych klientów. Trudno o lepszy interes – kokaina produkowana jest w ilościach przemysłowych, szybko i tanio, a każdy gram wart jest kilka dolarów. Wystarczy krótka kalkulacja, żeby dostrzec, że nie wymyślono wielu lepszych sposobów na równie szybki i łatwy zarobek.
Bohaterem serialu jest przede wszystkim Pablo Escobar, najsłynniejszy w historii baron narkotykowy. Serial jest błyskotliwy, ciekawie nakręcony i wciągający. Choć tematyka skłania, by robić sobie jednak przerwy między odcinkami. No i trzeba słuchać uważnie, bo dialogi w większości są po hiszpańsku. [Katarzyna Czajka]
Komentarze
Oferta programowa jak na razie nie powala ale fajnie, że wreszcie pojawił się nowy gracz na naszym rynku medialnym. Miejmy nadzieję, że z czasem będzie lepiej. NC+ traktuje konkurenta chyba dość poważnie bo wyraźnie przyspieszyło z rozwiązaniami typu video na życzenie. W dłuższej perspektywie (jeżeli ceny będą atrakcyjne) Netflix powinien mocno ograniczyć piractwo w naszym kraju.
Polecam z Netflix
___________
Serial BBC z inspektorem Riverem
czyli „River” w tyulowej roli Stellan Skarsgård , Nicola Walker
autor scenariusza: Abi Morgan
Szczerze, to oferta Netflixa jest po prostu nie opłacalna. Za mniej pieniędzy (25zł miesięcznie u operatora na N) mam dostęp do HBO Go. Jednak tam jest trochę więcej ciekawy pozycji #sarkazm
wreszcie… Może przynajmniej w ten sposób bedzie mozna legalnie ogladac filmy w dobrej jakosci przez internet. Z tego co jednak wiec nie ma tam tak szybko filmów jak pokazuja sie na innych darmowych stronach z filmami.