Najlepsze seriale 2016 roku – Kasia Czajka
Są takie serialowe sezony, że nie ma wątpliwości, jakie tytuły muszą się znaleźć w pierwszej dziesiątce. Sezon 2016 zapewne otwierałoby „Stranger Things” – największe serialowe szaleństwo minionego roku, „Młody papież” – ekstrawaganckie połączenie kina autorskiego i produkcji telewizyjnej, czy w końcu „Luke Cage” – kolejny dodatek do serialowej kolekcji Marvela. Na pewno niejeden widz dorzuciłby do tego ostatnią serię „Gry o tron” czy drugą odsłonę „Daredevila”. Dlatego też tworząc moją listę, szukałam produkcji nieco mniej oczywistych, a przede wszystkim komediowych i obyczajowych. Starając się uzupełnić tę oczywistą listę o nieco nieoczywiste tytuły.
„Mozart in the Jungle”
W trzecim sezonie tego nagradzanego serialu, produkowanego przez Amazon, porzuciliśmy na chwilę świat nowojorskich filharmoników, by wyruszyć do Wenecji i świata wielkiej opery. Dzięki temu pierwsza połowa sezonu jest jednym z najzabawniejszych i najbardziej trafiających do serca melomanów seriali ostatniego roku. Oprócz doskonałej stałej obsady aktorskiej w sezonie trzecim można było obejrzeć Monicę Bellucci jako rozkapryszoną diwę operową, a w tle pojawiała się cała galeria gwiazd muzyki klasycznej z Placido Domingo na czele.
„Mozart in the Jungle” to serial udowadniający, że platformy streamingowe naprawdę mogą sobie pozwolić na produkowanie rzeczy, które w stacjach telewizyjnych zapewne szybko by przepadły. Bo która stacja wkładałaby pieniądze w serial o dyrygencie, do którego czasem mówi Mozart i któremu Czajkowski pomaga wziąć kredyt w banku?„The Ranch”
Produkcja Netflixa mogła umknąć widzom, którzy włączyli ją do grona niezbyt mądrych sitcomów. Zwłaszcza że w serialu pojawia się Ashton Kutcher (i całkiem spora część obsady „Różowych lat siedemdziesiątych”), który ostatnio grał w niezbyt mądrych „Dwóch i pół”. Tymczasem „The Ranch” to być może jeden z najbardziej aktualnych politycznie seriali, jakie można było obejrzeć w zeszłym roku. Historia rodziny Ranczerów – zwłaszcza prowadzącego gospodarstwo ojca i jego dwóch synów nieudaczników – pokazuje nieco inną Amerykę niż ta, którą znamy z większości seriali. Wszyscy są tu wciąż o krok od bankructwa, pracy jest dużo i nigdy się nie kończy, a w lokalnej mieścinie można co najwyżej upić się w barze.
Choć to serial komediowy, na dodatek ze śmiechem z offu, to jednak pokazuje, że można wyjść poza granice gatunku. Doskonały dla wszystkich, którym wydaje się, że już tę Amerykę poznali.„Fleabag”
Brytyjski serial komediowy, najpierw pokazywany przez BBC, potem dystrybuowany przez Amazon. W zaledwie kilku odcinkach poznajemy bohaterkę, która pozornie przypomina swoje serialowe koleżanki z „Dziewczyn” czy „Seksu w wielkim mieście”. Jednak im więcej się o niej dowiadujemy, tym bardziej dowcipna opowieść o wyemancypowanej samotnej kobiecie zamienia się w opowieść o stracie, żałobie i radzeniu sobie z trudnymi rodzinnymi relacjami.
To kolejna w ostatnich latach produkcja, która czerpie ze sztuki teatralnej. Zanim bowiem „Fleabag” zawitało na ekranach telewizorów, było monodramem napisanym przez Phoebe Waller-Bridge – aktorkę, która także w telewizyjnej wersji odgrywa główną rolę.„The Good Place”
Od kilku lat amerykańskie ogólnodostępne stacje telewizyjne mają problem z serialami komediowymi. Kolejne projekty albo okazują się wtórne, albo nie zyskują wystarczająco dużej widowni. „The Good Place” ma szansę pokazać, że duże stacje pamiętają jeszcze, jak się rozśmiesza widzów. Główna bohaterka po śmierci trafia do nieba. Problem w tym, że wcale nie powinna tam trafić, gdyż jej życie było pełne paskudnych i egoistycznych postępków. Aby zostać tam, gdzie jest, dziewczyna musi… dowiedzieć się czegoś o etyce.
Każdy odcinek tego zabawnego i nieco surrealistycznego serialu dostarcza ciekawego spojrzenia na niełatwe kwestie etyczne. Jest zabawnie, mądrze, a przede wszystkim – z dala od sztampy. Czyli coś, na co od dawna czekaliśmy.„Night Manager”
Na sam koniec tego komediowego zestawienia coś z zupełnie innej beczki. Doskonały serial BBC „Nocny recepcjonista” to produkcja stworzona wedle najlepszych przepisów. Unowocześniony scenariusz na podstawie powieści le Carrégo, doskonali brytyjscy aktorzy (Hugh Laurie, Tom Hiddleston i Olivia Colman), a wszystko pięknie sfotografowane w najładniejszych zakątkach Europy. Nic dziwnego, że zaraz po emisji widzowie zaczęli dopytywać, czy będzie kolejny sezon.
Choć nic nie zapowiada, by serial wrócił w takiej obsadzie, to jednak trzeba przyznać, że było to jedno z tych telewizyjnych wydarzeń, którego w zeszłym roku nie można było przegapić.