„Dolina Krzemowa”, czyli najśmieszniejsi ludzie w telewizji
Ile można opowiadać o grupie nieśmiałych i nieco nieporadnych programistów, próbujących przebić się w świecie Google, Facebooka i Snapchata? Najwyraźniej naprawdę długo, bo czwarty już sezon „Doliny Krzemowej” to nowa energia i jeszcze lepszy humor.
Lepszy, bo dojrzalszy. Serial Mike’a Judge’a nieco ewoluował od pierwszych odcinków, tak jak jego bohaterowie, którzy z początku byli w zasadzie chodzącymi karykaturami postaci z Silicon Valley, nośnikami momentami nieco absurdalnego humoru. Co świetnie się sprawdzało, i to zarówno w przypadku chorobliwie nieśmiałego Richarda, jak i przesadnie pewnego siebie Erlicha czy Gavina Belsona, który skupiał w sobie wszystkie stereotypy dotyczące szefów wielkich internetowych i technologicznych gigantów.
W pierwszych dwóch sezonach zwłaszcza, częściowo i w trzecim, „Dolina Krzemowa” była więc parodią, krzywym zwierciadłem, w którym przeglądali się ci wszyscy miliarderzy z przypadku.Czwarta seria to jednak coś nowego. Twórcy słusznie uznali, że doszliśmy do momentu, gdy dla widzów Richard i inni bohaterowie stali się ważni sami w sobie, nie tylko jako karykatury, teraz więc wprawdzie ciągle nas rozśmieszają, robią to jednak rzadziej, a opowieść skupia się ich osobistej walce o miejsce w agresywnej rzeczywistości technologicznych start-upów.
Widać to zwłaszcza w wątku Richarda, który kiedyś był po prostu nerdem, który mógł zrewolucjonizować system kompresji danych, ale nie był w stanie przemawiać przed większym zgromadzeniem ludzi, teraz zaś nie skupia się już na robieniu min i strzelaniu gaf, ale walczy o ustalenie, kim chce być, co robić i jak goniąc za sukcesem, móc jednocześnie podążać za swoją pasją. To realne dramaty.
Przy czym „Dolina…” pozostaje jednym z najzabawniejszych seriali telewizyjnych naszych czasów, oferując unikatową mieszankę humoru wulgarnego, momentami prostackiego, z komizmem wysmakowanym, niekiedy hermetycznym, możliwym do docenienia przez ludzi kojarzących pewne mechanizmy tego świata technologicznych korporacji. To wciąż jest coś świeżego, tempo wydarzeń pozostaje tu bardzo wysokie, a zmiana tonu w głównych wątkach nie odbiera absurdalności tym pobocznym, jak choćby historii kariery Big Heada.
Czwarty sezon „Doliny Krzemowej” zaczyna się więc wręcz perfekcyjnie. Oto powraca to, co obecnie seriale komediowe mają najlepszego do zaprezentowania.
W Polsce czwarty sezon ruszy 24 kwietnia na HBO.
Komentarze
Czwarty sezon zaczął się świetnie, dobrze, że twórcy zmienili trochę koncepcje. Wyalienowanie Richarda wbrew moim obawom pozwoliło się trochę skupić na innych postaciach, cały czas czekam na rozwinięcie wątków Jareda, ale serial trzyma poziom i oby tak dalej.