„Dietland”, czyli jak wygląda zemsta kobiet na diecie
Kobieca fantazja o zemście w erze post-Weinsteinowskiej – tak opisywana jest 10-odcinkowa nowość AMC (w Polsce pokazywana przez Amazon Prime Video), w której ruda Julianna Margulies z „Żony idealnej” wypowiada złote myśli w stylu: „Można dbać o twarz, dłonie czy szyję, ale o talię trzeba walczyć”. Problem w tym, że „Dietland” – dark comedy drama – bierze na swoje barki więcej, niż jest w stanie unieść.
Punktem wyjścia była powieść Sarah Walker, za sterami produkcji stanęła Marti Noxon – współtwórczyni takich seriali jak „Buffy postrach wampirów”, „Girfriends’ Guide to Divorce” i „UnREAL”. Po dwóch odcinkach można odnieść wrażenie, że serial ciągle szuka swojego tonu, balansując między kilkoma opowieściami – jednymi serio, innymi buffo, kilkoma tematami i kilkoma gatunkami.
Pierwszy to realistycznie – najczęściej – przedstawiony dramat zmagającej się z otyłością Alicii Kettle (Joy Nash, pamiętana m.in. z nowego „Twin Peaks”). Ma na imię Alicia, ale wszyscy, z nią samą włącznie, nazywają ją Śliwką, od kształtu… Od zawsze na dietach, obecnie walczy o zrzucenie kolejnych kilogramów, bo bez tego nie zakwalifikuje się do operacji zmniejszenia żołądka. Oglądamy szykany, jakim podlega na co dzień, terapie, na jakie chodzi, jej samotność i wstyd.Jej praca polega na odpisywaniu w imieniu szefowej lajfstajlowego pisma dla dziewczyn Kitty Montgomery (Julianna Margulies) na listy młodych czytelniczek. Zmagających się z problemami – od pryszczy przez kłopoty z samoakceptacją po molestowanie i gwałty. Jest w tym świetna, bo, jak przypomina jej przy okazji każdego spotkania Kitty o idealnej figurze i cerze, zna większość ich problemów z autopsji. Kitty i jej redakcja wprowadzają do serialu ton satyryczny, atmosferę niczym z „Diabeł ubiera się u Prady”, tylko podszytą większą dawką goryczy.
Nash jest niezłą aktorką i z dość kwadratowych kwestii swojej bohaterki (koszmarnie sztuczne dialogi z przyjacielem prowadzącym kawiarnię) i stereotypowych sytuacji, w jakie pakują ją scenarzyści, stara się budować postać i sympatyczną, i interesującą. Ale żeby zadanie było jeszcze trudniejsze, twórcy unikają niedopowiedzeń i niuansów i każą jej i nam oglądać jej kreskówkową wersję – smutną grubaskę, jaką jest w swoje głowie.Drugi serial w serialu opowiada o buncie grupy kobiet przeciw restrykcyjnym normom kobiecej urody lansowanym czy narzucanym przez rynek kosmetyków, farmaceutyków, mediów kobiecych, lajfstajlowych itp. itd. Akcje dywersyjne obejmują redakcję kierowaną przez Kitty Montgomery, mają związek z tajemniczą Szafą oraz wciągają dysponującą adresami mailowymi tysięcy czytelniczek Śliwkę. I skutkują śledztwem prowadzonym przez wścibskiego detektywa. Tu do dramatu społecznego i satyry dołącza wątek kryminalny.
A na horyzoncie majaczy także thriller, z mocnymi i granymi całkiem serio scenami przemocy. Tajemnicza grupa kobiet mścicielek porywa i morduje mężczyzn podejrzewanych o gwałty na kobietach czy molestowanie.
A jest jeszcze tajemniczy ośrodek, w którym zbuntowana wobec rodziców córka właścicieli sieci klinik mających leczyć z otyłości uczy kobiety samoakceptacji.
Wszystkie te historie łączą się – póki co – trochę na siłę. Gdzieniegdzie błyska prawdziwy dramat, szczera emocja, ale zaraz przykrywa ją banał, stereotyp czy dobre intencje. Częściowo wynika to z natłoku wątków, które wymuszają ich skrótowe potraktowanie. Może w kolejnych odcinkach seria znajdzie równowagę i wyklaruje ton? Dam szansę, bo temat(y) i ważne, i głośne.
Komentarze
Moim zdaniem serial nie jest szczególnie niespójny – całość łączy refleksja na temat tego, jak patologicznie damski świat podporządkowany jest męskiemu. Jeśli chodzi o pozostałe elementy, to widzę tu streamingowy standard raczej, czyli niedoprecyzowane w pierwszym sezonie pewnych elementów. Ciekawym było utrzymanie klimatu produkcji w klamrach Mr. Robota. Szkoda, że nie będzie kontynuacji, bo mimo niedociągnięć potencjał był zauważalny, a i uważam, iż pokolenie Y i Z powinno być konfrontowane z ukazaną w Dietlandzie problematyką.