Facet z biura – o „Jacku Ryanie” Amazona
Amazon Prime Video rusza z ofensywą blockbusterów w odcinkach. Trwają prace nad serialem na podstawie „Władcy pierścieni”, w październiku ocenimy, jak Matthew Weiner poradził sobie z olbrzymim budżetem w „The Romanoffs”, zaś już teraz można się przekonać, jak wygląda Jack Ryan drugiej dekady XXI w.
„Tom Clancy’s Jack Ryan” – oryginalny tytuł serii Amazona odnosi do książkowo-filmowego imperium zbudowanego wokół opisywanego przez Clancy’ego od lat 80. bystrego agenta CIA, który daleko zaszedł, wielokrotnie ratując przy okazji świat z opałów. W kinowych hitach Jack miał rysy i muskulaturę Aleca Baldwina, Harrisona Forda, Bena Afflecka i Chrisa Pine’a. W serialowej, uwspółcześnionej historii dołączył do nich John Krasinski, czyli prostolinijny Jim Halpert z hitowej, komediowej serii „Biuro” („The Office”).Serial wraca do początków kariery szpiegowskiej Ryana, co daje szansę na kolejne sezony (drugi już został zapowiedziany). Jack A.D. 2018 jako „zwykły” analityk CIA ze specjalnością bankową odkrywa nielegalne przepływy olbrzymich sum i po nitce do kłębka, przekonując do swojej wizji nieufnych szefów kolejnych szczebli w CIA (aż po prezydenta USA), ratuje świat przed atakiem kolejnego Osamy bin Ladena. W ośmiu pełnych akcji i rozmachu odcinkach, rozgrywanych na trzech kontynentach.Widać, że twórcy serii – współautorzy m.in. „Lost” („Zagubieni”) Carlton Cuse i Graham Roland – są świadomi zmian społecznych, jakie zaszły na świecie od lat 90. i 2000. Dziś dyskusjom o tym, kto powinien zagrać Jamesa Bonda w kolejnym filmie, towarzyszą pytania, kto dziś jeszcze czeka na historyjki o macho i seksiście rodem z lat 50. Szefów stacji telewizyjnych nie stać też już na ignorowanie statystyk, a z tych od lat wynika, że seriale mają więcej odbiorczyń niż odbiorców.Dlatego serialowy Jack Ryan przeszedł swoistą rewitalizację. John Krasinski do swojej wrażliwości i stylu bycia chłopaka z sąsiedztwa (dla nas to nawet dość bliskie sąsiedztwo, ze strony ojca odziedziczył polskie korzenie) dorzucił kilka miesięcy ciężkiej pracy na siłowni i z tego miksu powstała świeższa, mająca do siebie dystans, ale i silna wersja męskości.
Nie jest, jak w książkach, historykiem, tylko ekonomistą (z doktoratem), karierę rekina z Wall Street odpokutował służbą wojskową w Afganistanie. Traumatyczne wydarzenia, jakich był tam częścią, wracają w koszmarach nocnych i przyprawiają o bezsenność.Kobiety są tu w drugim planie, ale nie siedzą bezczynnie, czekając na ratunek albo pocałunek. Bez pomocy – inteligentnych i pięknych – lekarki Cathy (Abbie Cornish) oraz żony terrorysty Hanin (Dina Shihabi) plan ratowania świata spaliłby na panewce.
Kolejnym echem współczesności w starej opowieści jest to, jak został pokazany „arcywróg”. Terrorysta Mousa Bin Suleiman (Ali Suliman), jego rodzina, współpracownicy, otoczenie zajmują podobną ilość ekranowego czasu co strona Ryana. Ich historie, przeszłość, motywacje, podziały są ważną częścią opowieści. Akcja płynnie przemieszcza się między USA, Syrią i Paryżem, ważnym jej motorem jest rasizm zachodniego świata, pokazany w bardzo prozaicznych sytuacjach, przez to tak bolesny.„Jack Ryan” nie będzie żadną nowością dla fanów „Homeland”, właściwie wszystkie motywy z tej serii już wcześniej widzieliśmy w tamtej. Różnicą jest skondensowana forma, główny bohater jest zdecydowanie bardziej zrównoważony i spokojniejszy (mimo traumy) niż Carrie Mathison, a akcja rozwija się według podręcznikowych schematów. Na tyle dobrze jednak zrealizowanych, że nie rażą.Zaskoczeń nie ma, ale całość wciąga i daje dużo przyjemności. Zapowiadany przez Amazona rozmach inscenizacyjny na ekranie widać, ale przy tym zadbano także o ciekawie napisanych bohaterów i dobre aktorstwo, także w drugim (Wendell Pierce jako szef Jacka, James Greer) i trzecim planie.
A dobrze wkomponowane w akcję sceny w obozie dla uchodźców i podczas wyprawiania ich przez przemytników na pontonach w drogę do lepszego świata – są naprawdę wstrząsające.