„Creepshow” – kochajmy horrory klasy B… albo Z
W Polsce nadawany przez AMC, a produkowany przez Shudder serial „Creepshow” to powrót kultowej franczyzy grozy, inspirowanej horrorami z połowy XX w. Antologia czerpie z najróżniejszych oblicz gatunku.
Weźmy trzy pierwsze odcinki. Pierwszy („Szare komórki”) i trzeci („Wilcza przysługa”) to wyraźna inspiracja pulpowymi horrorami sprzed dekad. Mamy dziwaczną przemianę ojca i jej makabryczne konsekwencje (nawiązanie do horrorów SF na podstawie opowiadania Stephena Kinga), a potem wilkołaki i nazistów. Zwłaszcza trzeci odcinek puszcza oko do kiczowatych produkcji klasy Z: parodia Adolfa Hitlera wygłasza pompatyczne teksty angielskim kanciastym od niemieckiego akcentu. Drugi odcinek, „Dom głowy” według scenariusza Josha Malermana, to już niezwykle klimatyczna i ciekawa w formie opowieść oparta nie na makabrze czy kiczu, lecz pieczołowicie budowanej grozie.
Koneserzy horrorów z pewnością znajdą w „Creepshow” coś dla siebie. Widz o szerszych zainteresowaniach – a raczej: mniejszym rozeznaniu gatunkowym – może z kolei odbyć podróż przez całe naręcze estetyk grozy, otwierając się na nowe doznania i odnajdując styl, który najbardziej mu odpowiada: albo będą to wilkołaki kontra naziści, albo horror w domu dla lalek.
Oczywiście, co dla jednych okaże się zaletą, dla innych będzie wadą – rzuca się w oczy kameralność, brak wizualnego wyrafinowania, często kiczowate dekoracje czy kostiumy, a nierzadko także „specyficzne”, nadmiernie ekspresyjne aktorstwo. To wszystko efekt świadomego czerpania z klasyki, w pełni zamierzonego kręcenia tak, jakby serial powstawał w ubiegłym wieku. Budżety produkcyjne są niskie – ale też ewidentnie taki był plan.
„Creepshow” przed krytyką skutecznie ratuje forma antologii, a jej fundamentem jest różnorodność. „Dom głowy” uznałbym za perełkę grozy, „Wilczą przysługę” za makabryczną komedię, a „Szare komórki” raczej mnie odpychają: drętwym aktorstwem, przewidywalną fabułą, okropnym oświetleniem planu i pracą kamery. Ponieważ jednak odcinki trwają po ok. 20 minut, nawet w przypadku „rozminięcia się” z estetyką szybko przeskakuje się do następnej – to nie „Black Mirror”, gdzie na godziny wsiąka się w jedną, spójną atmosferę.
Dla miłośników horroru, zwłaszcza tego bardzo samoświadomego: uczta.
„Creepshow” w Polsce można oglądać na kanale AMC. Serial debiutuje 22 czerwca.