„Star Trek: Discovery” powraca odmienione
W trzecim sezonie flagowego serialu z uniwersum „Star Treka” bohaterowie przenoszą się o blisko tysiąc lat w przyszłość. To powiew wyczekiwanej świeżości – zamiast tkwić w przeszłości i wabić gościnnymi występami kultowych bohaterów, „Discovery” może wreszcie, nomen omen, odkryć własną ścieżkę.
Grunt zbudował sezon drugi, wprowadzając motyw skoków przez tunele czasoprzestrzenne. W finale pokonała go Michael Burnham, a w ślad za nią ruszyła jej załoga. Nową serię zaczynamy właśnie od tego momentu. Burnham „wypada” z tunelu do 3188 r.
Dla scenarzystów to okazja, żeby stworzyć coś własnego na fundamentach innych filmów i seriali. W XXXII w. Federacja nie istnieje, jej flota to ledwie kilka statków, a i wszechświat jakby się skurczył w wyniku pewnego błędu technologii warp. W pierwszym odcinku otrzymujemy strzępki informacji, podobnie jak Burhnam, która z szeroko otwartymi oczami poznaje nową rzeczywistość. Rzeczywistość, która odświeża to uniwersum, bo widzimy nowe technologie, w ogóle przebudowaniu musi ulec cała techniczna strona produkcji – trikodery i fazery to więc „antyki” itd.
Nie zapomniano zarazem o korzeniach – uosabia je Michael Burnham, jej stałe przywiązanie do Federacji i jej wartości.
Otwarcie trzeciego sezonu daje nadzieję, że twórcy „Star Trek: Discovery” (a showrunnerzy zmieniali się często) wciąż mają ambicję stworzyć coś lepszego. Świadczy o tym zmiana jakościowa między sezonami pierwszym i drugim, ale i rewolucja teraz. Paradoksalnie rotacje na stołkach showrunnerów wyszły serialowi na dobre, a to, co zaczęło się od wizji „mroczny Star Trek” w sezonie drugim, wyewoluowało w serial bliższy oryginałowi, ale też bardziej nostalgiczny (powrót kapitana Pike’a), a teraz idzie nową ścieżką, co znów, przynajmniej w założeniu, daje lepszy efekt, bo ileż grać na nostalgii.
Ostatecznie „Star Trek: Discovery” znalazł się gdzieś między powagą a radosną dziwnością. To teraz przygoda-przygoda-przygoda, oparta na stoickiej postaci Michael Burnham, ale rozgrywająca się we wszechświecie bardzo bogatym, a niekiedy w tym bogactwie dziwacznym (dowodem finał pierwszego odcinka trzeciego sezonu).
Serial „Star Trek: Discovery” produkcji CBS w Polsce można oglądać na platformie Netflix.