„Plemiona Europy”, czyli scenarzysta grał w grę
Szumnie zapowiadany nowy serial twórców „Dark” z niemieckim hitem Netflixa łączą tylko producenci. To inny rodzaj fantastyki, nastawiony na efekciarską scenografię i kostiumy, a nie logikę świata i opowieści.
„Plemiona Europy” przywodzą na myśl proste uniwersum wykreowane na potrzebny gry komputerowej. Skojarzenia nasuwają przede wszystkim „klasy” postaci – tytułowe plemiona, na jakie podzielił się Stary Kontynent po Globalnym Blackoucie. W skrócie: szlag trafił cywilizację, Europa się rozpadła, nastał czas pięści i topora, a już w 2074 r. ci, którzy przeżyli, ładnie się pogrupowali. Mamy Źródlan, Szkarłatnych, Wrony czy Atlantów – rozpoznawalnych po ubiorze, „makijażu”, przekonaniach czy wręcz charakterze. Niczym jak postaci w grach. Wrony, czarne charaktery, są zaś przerysowane, stereotypowo złe, czyli dla samego bycia złymi, a ich przywódca zachowuje się jak postać z kreskówki.
Wizja Europy i jej mieszkańców po upadku cywilizacji według scenarzysty Philipa Kocha jest więc po prostu infantylna.
Niestety, nawet przymknięcie oczu na te światotwórcze niedociągnięcia nie ratuje odbioru serialu, bo scenariusz zawodzi też na innych polach. Wszyscy tutaj zachowują się tak, jak wymagają tego od nich cele fabularne, a nie elementarna logika – stąd wymuszone sceny, postaci ot tak tłumaczące sobie świat i jego dzieje, stąd określony przebieg sekwencji i podkręcony dramatyzm, znów – kosztem logiki.
Serial Kocha to fantastyka dość pretekstowa, ograniczona do pola wizualnego, strojów, scenografii i oparta na myśleniu życzeniowym, gdy rodzą się pytania o to, dlaczego Europa znalazła się w takim punkcie i czemu po upadku cywilizacji sprawia wrażenie mniej zróżnicowanej niż wcześniej. Koch skrzyżował „Mad Maxa” i „Igrzyska Śmierci”. Ale trudno dojrzeć tu historię wykraczającą poza ramy klasycznego „questu”: przetransportowania artefaktu (od którego, oczywiście, zależy los Europy) z miejsca na miejsce. Gatunkową kliszę dostajemy nawet na wstępie: opowieść zaczyna się od masakry wioski głównych bohaterów…
Wielkie ambicje nie idą w parze z ciekawą wizją. Przez to „Plemiona Europy” to serial efekciarski, bez większych zalet.
W Polsce „Plemiona Europy” można oglądać na Netflixie.