„Ślepnąc od świateł” HBO – odyseja po współczesnej Warszawie
Od weekendu można oglądać w HBO GO wszystkie osiem odcinków sztandarowej tegorocznej polskiej produkcji stacji – opartego na książce Jakuba Żulczyka serialu „Ślepnąc od świateł”. Jest się czym chwalić?
Prace trwały kilka lat, a zaczęło się od tego, że Jakub Żulczyk wiosną 2014 r. poszedł na pokaz prasowy autorskiego debiutanckiego filmu Krzysztofa Skoniecznego „Hardkor Disko”, intrygującego, nieoczywistego i zachwycającego dopracowaniem każdego kadru. Miał już dwa rozdziały nowej powieści i pomyślał, że to, co pisze, rymuje się z tym, jak widzi świat Skonieczny. Wieczorem spotkali się na imprezie u Doroty Masłowskiej, a kiedy jakiś czas później do Skoniecznego zgłosiła się Izabela Łopuch z HBO z propozycją pracy, typ był jeden: „Ślepnąc od świateł”. Scenariusz pisarz i reżyser napisali wspólnie.
Tydzień z życia warszawskiego dilera kokainy, któremu przed świętami świetnie dotąd poukładany świat wali się jak klocki domina (pomysł powstał długo zanim usłyszeliśmy o procesie „dilera gwiazd”), w serialowej wersji staje się kroniką współczesnej Warszawy. Bohaterowie odbywają odyseję po klubach, restauracjach, barach, hotelach, mieszkaniach w lepszych i gorszych dzielnicach. Od baru Źródełko koło stadionu Legii przez Solec 44, restauracje arabskie, rosyjskie i wietnamskie, a także bar U Jadzi, po luksusowe hotele i willowy Konstancin.
To portret miasta w biegu, nie tylko przedświątecznym i ludzi, którym do tego biegu już nie wystarcza sił, więc szukają wspomagaczy. Kokaina oraz cała gangsterska historia skonstruowana wokół niej staje się tu symbolem i metaforą wyścigu: po awans, zaspokojenie ambicji, stłumienie lęków, obrzydzenia, po kasę – bilet do wyższej klasy.W tle jest pytanie o koszty tego pędu do awansu, do modernizacji. – To też próba rozliczenia się pokolenia 30-parolatków z kapitalizmem, który zbudowało nam pokolenie naszych rodziców i z którym się nie rozliczyło – mówił w rozmowie z POLITYKĄ Krzysztof Skonieczny przed premierą serii.
Całość opowiadana jest przy pomocy gier z konwencją kina gangsterskiego – i najlepsi są tu właśnie gangsterzy, sceny z udziałem Roberta Więckiewicza, Jana Frycza i Janusza Chabiora wraz z akolitami to aktorskie majstersztyki, podnoszą temperaturę serialu o kilka nomen omen kresek. Są też elementy kina noir oraz kina katastroficznego czy postapokaliptycznego. Od momentu gdy do serialu z hukiem wkracza przeszłość pod postacią Daria (Frycz), gangstera z lat 90., ze „starych pruszkowskich”, i każe bohaterom spojrzeć w lustro i skonfrontować się z tym, co tam zobaczą – serial skręca w stronę moralitetu.Osiem godzinnych odcinków ma momenty lepsze i gorsze. Sceny genialnie zabawne, jak wizyta na planie teledysku Pioruna (świetna kreacja Skoniecznego), sąsiadują z pompatycznymi i pretensjonalnymi (m.in. cały wątek „romansu” dilera Kuby i Pauliny).Z aktorstwem jest podobnie. Wielcy aktorzy tworzą wspaniałe kreacje, z Fryczem i Więckiewiczem na czele. Świetny jest też Krzysztof Zarzecki w roli Malucha, właściciela klubu Betlejem. Słabo wypadają niektóre epizody – albo aktorom zabrakło czasu na rozpęd, albo materiał był zbyt papierowy, jak w przerysowanych, karykaturalnych scenach z policjantami. To ostatnie odnosi się też do kobiecych bohaterek.
Zaś występ Kamila Nożyńskiego – poza ekranem Safula z warszawskiego hiphopowego składu Dixon37 – w głównej roli dilera Kuby można podsumować stwierdzeniem, iż im mniej mówi albo wyraża emocji, tym lepiej dla niego, dla roli i dla serialu. Wielka szkoda, że Busterem Keatonem ma szansę być jedynie w pierwszych odcinkach.Wielkim walorem serii jest z pewnością warstwa wizualna. Pod tym względem „Ślepnąc od świateł” nie ma właściwie w polskiej telewizji konkurencji. I choćby z tego powodu – dla wyrafinowanych obrazów, symbolicznych scen nawiązujących do kina Tarkowskiego czy Żuławskiego – zdecydowanie warto serial obejrzeć i docenić.
Największe wrażenie robi kluczowa, także dla książki, scena modlitwy dilera: „Boże Wszechmogący, ześlij deszcz, (…) deszcz jak bombardowanie, deszcz jak nalot. Ześlij deszcz i zatop to miasto. (…) Zatop nas, bo nie potrafimy ani myśleć, ani kochać. Bo tego nie chcemy. Bo idziemy przez las, pijani od słów”.
Brudne i wzburzone wody Wisły zalewają miasto, rozbijają emblematyczne budynki. Zatopiony Pałac Kultury i Nauki porastają podwodne rośliny, pośród nich i pomiędzy olbrzymimi stworami morskimi dryfuje bohater.
I torba z kokainą.
Komentarze
Szanowna Pani, jestem coraz bardziej zdumiony Pani recenzjami, powiem więcej, jest mi przykro, że mój od lat ulubiony tygodnik powierzył akurat Pani recenzowanie seriali. Wiem, wiem, o gustach się nie dyskutuje. No to krótko: zachwyca się Pani pretensjonalnym, bezsensownym i bełkotliwym serialem Nielegalni w Canal+. Rozmawiałem o tym serialu z wieloma osobami, wszyscy są, delikatnie mówiąc, zakłopotani poziomem tego czegoś. A w przypadku rewelacyjnego od początku do końca, serialu Ślepnąć od świateł ma Pani głównie zastrzeżenia. Założymy się, że ten serial zrobi karierę na świecie?
To świetnie zrealizowany serial ze słabym scenariuszem. Zdecydowanie najgorszym elementem jest sama historia, nie pomagają jej liczne dłużyzny i w wielu miejscach wysilone dialogi, za wszelką cenę próbujące być bon motami, które trafią do powszechnego języka. Metafizyka dość naiwna. Czołówka wybitna. Reżysersko, zdjęciowo, montażowo – majstersztyk. Aktorsko – wysoki poziom, choć Jan Frycz po prostu rozbija bank. Brawa za nieschematyczność, zaangażowanie świeżych aktorów, świetną muzykę.