„Klangor”, czyli tajemnice Świnoujścia w serialu Canal+
Startujący dziś nowy, oryginalny serial Canal+ ma sznyt skandynawskich kryminałów, w których nadmorskie krajobrazy zatrzymane w chłodnych, sinoniebieskich kadrach są tłem dla zbrodni, ale przede wszystkim dla relacji międzyludzkich w momentach testowych. W centrum jest rodzina.
Scenariusz jest oryginalny, powstawał podczas warsztatów, jego autor Kacper Wysocki oparł go na pomyśle Tomasza Kamińskiego. A jednak po obejrzeniu dwóch odcinków (z ośmiu) dość trudno tę oryginalność dostrzec. Całość rysuje się raczej jako solidnie odrobiona lekcja z popularnego gatunku.
Jest mała społeczność, trudne warunki ekonomiczne i szare życie, które odciska się na twarzach i zachowaniach jej członków. Zmęczonego łączeniem pracy więziennego psychologa z samotnym ogarnianiem obowiązków ojca dwóch nastoletnich córek Rafała Wejmana (Arkadiusz Jakubik). Jego opiekującej się starszymi ludźmi w Niemczech żony Magdy (Maja Ostaszewska). Więziennych strażników (m.in. Wojciech Mecwaldowski), ich rodzin (m.in. Aleksandra Popławska) i lokalnej policjantki (Magdalena Czerwińska).
Rodziny są tu dwupokoleniowe – jak w wielu serialach teraz – czterdziestoparolatki i ich nastoletnie dzieci (Matylda Giegżno i Katarzyna Gałązka jako córki Wejmanów oraz Magdalena Koleśnik i Maciej Musiał). A zbrodnie i tragedie, które nagle dotykają społeczność serialowego Świnoujścia, ujawniają skrywane tajemnice i emocje. Zaczyna się wiwisekcja i test więzi rodzinnych i społecznościowych.
Katalizatorem wydarzeń jest rzeź w więziennej celi i ucieczka oskarżonego o nią więźnia, zbiegająca się w czasie z zaginięciem córki Wejmanów i wyłowieniem zwłok w porcie. Wszystkie wydarzenia łączy motyw dopalaczy.
Najmocniejszą stroną serii jest dbałość o drobiazgi w budowaniu relacji rodzinnych, szczególnie u Wejmanów. W recenzjach przewija się historia o majtkach – rzeczywiście genialnie podpatrzona z rodzinnej codzienności wielu rodzin. Rafał, pakując ubrania do pralki, wkurza się na córkę, że zignorowała jego prośby i znów wrzuciła do brudów spodnie razem z majtkami. Rozdziela ubrania, włącza pranie, podejmuje kolejną skazaną na porażkę próbę walki z lenistwem i olewką nastolatek, na koniec zmywa mopem podłogę i idzie pobawić się z psami – które, nie bez powodu, nazywa „chłopakami”. Współczesna rodzina.
Słabiej, bo dość sztampowo, wypadają same nastolatki – z ich stałymi problemami: zawiedzionymi uczuciami, buntami, obrazami, mniejszymi i większymi zemstami itd. Ale mimo tych sztamp twórcom udało się zafundować widzom całkiem sprytnie fabularną przewrotkę.
Drugim słabym punktem jest wolno rozgrywana akcja, szczególnie sceny poszukiwania uciekiniera. Wygląda na grę na zwłokę przed wyjawieniem, o jaką stawkę toczy się tu gra.
Dobre jest za to aktorstwo. Najwięcej pola do popisu ma Jakubik, w żółtej (kanarkowej) kurtce przemierzający przedwiosenne, zimne Świnoujście w poszukiwaniu córki. Coraz bardziej zdesperowany, przerażony własną bezsilnością i możliwymi scenariuszami. Ale wybija się także Mecwaldowski jako skrywający brutalność pod płaszczem opiekuńczości strażnik więzienny i przyjaciel Wejmana.
Po dwóch odcinkach wciąż niewiele wiemy, ale mamy ochotę się dowiedzieć.
Klangor, reż. Łukasz Kośmicki, Canal+ Premium, canalplus.com, od 26 marca, 8 odc.