Dobrowice – o serialu „Belfer”

BELFER_CANAL+_1Wśród atutów „Belfra”, nowej, oryginalnie polskiej produkcji Canal+, są zdjęcia malowniczych plenerów województwa pomorsko-kujawskiego, Maciej Stuhr w tytułowej roli oraz fakt, że po obejrzeniu kilku odcinków wciąż nie wiadomo, kto zabił, a twórcy potrafili zadbać o to, by chciało nam się dowiedzieć.

Jakub Żulczyk, pisarz, i Monika Powalisz, reżyserka i scenarzystka, stworzyli kryminał osadzony w jeszcze niewyeksploatowanych przez kino i telewizję rejonie Polski. Dobrowice, miasteczko, w którym toczy się akcja, zagrały Chełmno, Chełmża i Kwidzyn. Drony z kamerami krążą nad lasami i jeziorami, w kadrach pojawiają się tajemnicze chaty w leśnej głuszy, wille zabytkowe i nowoczesne, jest masarnia, są popegieerowskie bloki i miejscowe liceum – Polska z jej zróżnicowaniem klasowym i ekonomicznym, całkiem przekonująco pokazana.

W roli śledczego obsadzono nie policjanta, prokuratora czy dziennikarza, ale polonistę z liceum. To miła odmiana, choć „Dr House” z Hugh Lauriem w roli Sherlocka Holmesa w lekarskim kitlu (który rzadko nosił) udowodnił, że detektywem może być każdy, a miejscem, w którym toczy się śledztwo – każde środowisko. W „Belfrze” jest nim lokalny ogólniak, połowę obsady stanowią licealiści, młodsi od Macieja Stuhra, tradycyjnie nazywanego „młodym Stuhrem”, o ponad dwie dekady. Rolą Pawła Zawadzkiego aktor oficjalnie kończy z graniem młodziaków.

Zawadzki zjawia się w liceum tuż po tym, jak w pobliskim lesie znaleziono ciało szkolnej prymuski. Porzucił posadę w społecznym ogólniaku w Warszawie, by uczyć polskiego na głębokiej prowincji, z którą, rzecz jasna, łączy go przeszłość. Krok po kroku sympatyczne, senne miasteczko odsłania swoją mroczną stronę, bohaterowie okazują się kimś innym, niż się pierwotnie wydawali, denatki nie wyłączając.BELFER_CANAL+_7Wiele elementów scenariusza wskazuje na silną fascynację jego autorów „Miasteczkiem Twin Peaks” – dla 30-40-latków produkcją kultową. Od miasteczka położonego wśród nieco demonicznych lasów, chatę w roli sekretnego miejsca spotkań, piękną i tajemniczą nastoletnią denatkę, po jej chłopaka – wrażliwca i przyjaciółkę, którzy próbują rozwikłać zagadkę jej śmierci. Pierwsze poszlaki – których nie zdradzę – też przywołują skojarzenia z serialem Marka Frosta i Davida Lyncha. Belfer Zawadzki nie ma wprawdzie charyzmy i szaleństwa agenta specjalnego FBI Dale’a Coopera, ale urok osobisty, który zawsze był atutem Macieja Stuhra, działa także tym razem.

Różnica jest w klimacie. „Miasteczko Twin Peaks” stawiało na psychodelię, bawiło się teoriami new age’owskimi, było postmodernistyczną kpiną z telewizyjnych gatunków. „Belfer” stąpa twardo po ziemi, ma ambicję sportretowania Polski prowincjonalnej, z jej układami i układzikami, lokalną mafią, biznesem, skorumpowaną policją, bezradną szkołą, nauczycielami niezauważającymi zła, które wciąga i niszczy dzieci. I poczuciem bycia daleko od prawdziwego świata. W jednej ze scen aspirant Papiński – w jak zwykle genialnym wykonaniu Piotra Głowackiego – dzwoni do przełożonych z prośbą o przysłanie psa tropiącego. Przyślą z Elbląga, za tydzień.RwzktkpTURBXy84NGMyZTFlN2UwNmVjOWNjMzU3MDBlYjQ2OTE4MTc3Ny5qcGeSlQLNAmwAwsOVAgDNAljCwwŁukasz Palkowski – reżyser m.in. hitowych „Bogów” – prowadzi akcję i bohaterów wprawną ręką. Choć szkoda, że niektórzy są narysowani dość schematycznie, jak lokalni krezusi – małżeństwo Molendów: wyrachowany biznesmen o manierach mafioza w garniturze (Grzegorz Damięcki) i elegantka-filantropka (Magdalena Cielecka) czy reporter „Głosu Dobrowic” (Krzysztof Pieczyński) – znerwicowany outsider, który materiały „na wszystkich” nosi w teczce, ale nic dotąd nie zrobił. W wywiadach twórcy mówili, że chcieli sportretować „codzienne” zło. Oby im się udało bez popadania w kalki, zwłaszcza z kina amerykańskiego. Na polskiej prowincji wyglądałoby to karykaturalnie. Za to dialogi, także te wypowiadane przez młodą, licealną część obsady, brzmią naturalnie, nie szeleszczą papierem. A to w naszej telewizji ciągle rzadkość.

Ponoć aktorzy niemal do końca zdjęć nie znali zakończenia. Robili zakłady, który z bohaterów jest mordercą. Dużym zwycięstwem twórców jest to, że widz – przynajmniej po obejrzeniu pierwszych trzech odcinków – ma ochotę obejrzeć kolejne, by dowiedzieć się na przykład, kim naprawdę jest postać grana przez Łukasza Simlata. Zagadka wciąga, oby tak było do końca.

Pierwszy sezon liczy 10 odcinków, start w niekodowanym paśmie Canal+2 października o godz. 21.30. Prace nad drugim już ruszyły.