W drugim sezonie „Westworld” trzyma poziom

Drugi w ostatnich latach – po „Grze o tron” – największy serialowy hit HBO powraca w nowym sezonie, dając widzom to, za co go pokochali. To wciąż wysokiej klasy mieszanka akcji i SF, olśniewająca pod względem realizacji.

Niewiele tu widza zaskoczy – w końcu największym szokiem był finał sezonu pierwszego, teraz zaś po prostu widzimy reperkusje. W skrócie: oto świt rewolucji Sztucznej Inteligencji, która wreszcie zerwała pętające ją kajdany i teraz odpłaca ludziom równie krwawą monetą. Przy czym ludzie niekoniecznie ochoczo pochylają karki, jakiś opór stawiając, choćby w postaci specjalnych oddziałów, rezydujących w parku rozrywki Westworld właśnie na wypadek takich „nieszczęśliwych wydarzeń”.

I choć Jonathan Nolan i Lisa Joy wiele nowego do serialu w drugim sezonie nie wprowadzili, to na pewno zmienili proporcje – skala wydarzeń jest dużo większa, to już nie pojedyncze wątki kilkorga postaci i kameralne opowieści, ale pełnoprawna wojna, w której wielu bohaterów serii pierwszej grupuje się w dwa stronnictwa, a kilkoro wikła się w swoje mniejsze historie. Mamy więcej krwi, strzelanin, ogólnie akcji, mniej refleksji (brak Anthony’ego Hopkinsa). W pierwszym sezonie do wnętrza maszyn zaglądaliśmy przez dialogi – tutaj drogę tę torują kule i wybuchy.

Wyjątkami są przeskoki do czasu sprzed powstania parku Westworld. I w pierwszych odcinkach to one stanowią o jakości. Bo obok krwi i akcji jest opowieść o tym, jak park powstał, o Williamie i Delosie, który uwierzył mu, że Westworld jest tym, co ludzie pokochają. Dochodzą nowe wątki, na przykład transferu ludzkiej jaźni do maszyny, Nolan i Joy stąpają jednak ostrożnie – i tu daje się we znaki brak Hopkinsa, którego wypowiedzi prowadziły widza za rączkę i objaśniały AI, teraz zaś sami musimy składać informacje z tego, co podrzucają scenarzyści.To lepsze rozwiązanie, bo subtelność równoważy jej brak w innych sekwencjach akcji. „Westworld” balansuje między opowieścią o powstaniu AI i możliwościach, jakie daje taki wynalazek, a „Terminatorem” na dzikim zachodzie.

Można trochę utyskiwać, że zwłaszcza w wątku Dolores nie jest specjalnie ciekawie, że stanowi ona wybuchowe tło dla innych postaci. I będzie w tym sporo racji, bo sezon pierwszy, choć brutalny i pełen seksu, był jednak bardziej refleksyjny – „Westworld” zrobił więc krok od twardego science fiction o tym, jak może wykształcić się Sztuczna Inteligencja, do typowego sequela, w którym wszystkiego jest więcej i wszystko musi eksplodować.Można się spodziewać, że w drugiej części sezonu Nolan i Joy przyszykowali niemało zaskoczeń i niespodziewanych zwrotów. Jeżeli coś przesądziło o sukcesie „Westworld” w pierwszym sezonie, to właśnie szokujący finał i odkrycie na miarę „Szóstego zmysłu”.

W skrócie: fani z pewnością nie będą zawiedzeni, HBO przygotowało dla nich mnóstwo atrakcji (nie tylko w parku kowbojów), na prawdziwe fajerwerki scenarzyści każą nam jednak poczekać do drugiej części sezonu.

Premiera drugiego sezonu „Westworld” 23 kwietnia na HBO.