„Plemiona Europy”, czyli scenarzysta grał w grę
![](/wp-content/uploads/2021/02/tribes-of-europa-1-1024x683.jpg)
Szumnie zapowiadany nowy serial twórców „Dark” z niemieckim hitem Netflixa łączą tylko producenci. To inny rodzaj fantastyki, nastawiony na efekciarską scenografię i kostiumy, a nie logikę świata i opowieści.
„Plemiona Europy” przywodzą na myśl proste uniwersum wykreowane na potrzebny gry komputerowej. Skojarzenia nasuwają przede wszystkim „klasy” postaci – tytułowe plemiona, na jakie podzielił się Stary Kontynent po Globalnym Blackoucie. W skrócie: szlag trafił cywilizację, Europa się rozpadła, nastał czas pięści i topora, a już w 2074 r. ci, którzy przeżyli, ładnie się pogrupowali. Mamy Źródlan, Szkarłatnych, Wrony czy Atlantów – rozpoznawalnych po ubiorze, „makijażu”, przekonaniach czy wręcz charakterze. Niczym jak postaci w grach. Wrony, czarne charaktery, są zaś przerysowane, stereotypowo złe, czyli dla samego bycia złymi, a ich przywódca zachowuje się jak postać z kreskówki.
Wizja Europy i jej mieszkańców po upadku cywilizacji według scenarzysty Philipa Kocha jest więc po prostu infantylna.
![](/wp-content/uploads/2021/02/Netflix-New-Releases-February-2021-Tribes-of-Europa-1024x576.jpg)
Niestety, nawet przymknięcie oczu na te światotwórcze niedociągnięcia nie ratuje odbioru serialu, bo scenariusz zawodzi też na innych polach. Wszyscy tutaj zachowują się tak, jak wymagają tego od nich cele fabularne, a nie elementarna logika – stąd wymuszone sceny, postaci ot tak tłumaczące sobie świat i jego dzieje, stąd określony przebieg sekwencji i podkręcony dramatyzm, znów – kosztem logiki.
![](/wp-content/uploads/2021/02/was-laeuft-heutetribes-of-europanetflixgordon-timpen-min-2400x1260-1024x538.jpg)
Serial Kocha to fantastyka dość pretekstowa, ograniczona do pola wizualnego, strojów, scenografii i oparta na myśleniu życzeniowym, gdy rodzą się pytania o to, dlaczego Europa znalazła się w takim punkcie i czemu po upadku cywilizacji sprawia wrażenie mniej zróżnicowanej niż wcześniej. Koch skrzyżował „Mad Maxa” i „Igrzyska Śmierci”. Ale trudno dojrzeć tu historię wykraczającą poza ramy klasycznego „questu”: przetransportowania artefaktu (od którego, oczywiście, zależy los Europy) z miejsca na miejsce. Gatunkową kliszę dostajemy nawet na wstępie: opowieść zaczyna się od masakry wioski głównych bohaterów…
Wielkie ambicje nie idą w parze z ciekawą wizją. Przez to „Plemiona Europy” to serial efekciarski, bez większych zalet.
W Polsce „Plemiona Europy” można oglądać na Netflixie.