„Falcon i Zimowy Żołnierz” i dziedzictwo Kapitana Ameryki

W kolejnym serialowym „odprysku” Kinowego Uniwersum Marvela (MCU) bohaterami są dwaj przyjaciele Kapitana Ameryki. Sam i James, lepiej znani jako Falcon i Zimowy Żołnierz, muszą sobie radzić ze światem pogrążonym w chaosie, dziedzictwem Kapitana, a przede wszystkim… ze sobą nawzajem.

Serial od Disney+ kontynuuje wątki zarysowane w filmie „Avengers: Koniec gry” – Steve Rogers przekazuje tarczę Kapitana Ameryki Samowi Wilsonowi, czyli Falconowi. Ziarna relacji między tytułowymi bohaterami zasiano już wcześniej („Kapitan Ameryka: Wojna domowa”), kiedy okoliczności zmusiły ich do współpracy. A choć łączy ich przyjaciel, Sam i James generalnie się nie znoszą. Do tego stopnia, że nie są w stanie wytrzymać bez kłótni choćby paru minut. Przy czym nienawiść to fasada, skrywająca cieplejsze uczucia, z którymi żaden nie chce się pogodzić.

„Falcon i Zimowy Żołnierz” tym różni się od filmów MCU, że bierze się za bary właśnie z psychiką bohaterów. W pierwszych dwóch odcinkach widzimy Sama przygniecionego ciężarem roli, jaką powierzył mu Kapitan, oraz Jamesa mierzącego się z przeszłością – przez dekady działał wszak jako superżołnierz i zabójca. Ma już władzę nad swoim umysłem, nie opuściły go jednak wspomnienia ani wyrzuty sumienia. To zaskakująco mroczny jak na MCU wątek – James nigdy nie odkupi win, bo nie zwróci życia tym, których zabił. Nieszczególnie wychodzi mu odcięcie się od przeszłości, akceptacja, że to de facto nie był on. Relacja Jamesa z Yorim jest rozdzierająca.

Walka już się skończyła, bohaterowie szukają więc nowego sensu – to kolejny ważny wątek. Jest też poruszający epizod Isaiaha Bradleya, związany z silnie obecnym tu motywem nierówności rasowych. Dostajemy serial wyraźnie odstający od zazwyczaj lekkich w tonie filmów Marvela.

Coś jednak – prócz wątków fabularnych, a nawet czarnych charakterów – z Marvela do „Falcona…” się przedostało. Gdyby odwołać się do jakiegoś filmu, byłby to „Zimowy żołnierz”, efektowny głównie dzięki choreografii walk, z zagrożeniem nie w postaci Obcych czy robotów, ale terrorystów i podwójnych agentów. To zadanie po części dla superbohaterów, ale może bardziej dla szpiegów. Są też przebłyski humoru, zwłaszcza w relacji Sama i Jamesa, którzy może i się nie znoszą, ale bardziej jak para z wieloletnim stażem.

Disney+ stara się łączyć to, co znamy i kochamy (dowodem wyniki kasowe filmów Marvela), z tym, co bardziej „przyziemne”. A nawet angażuje się w bieżące tematy rozpalające USA. Efekt jest, sądząc po pierwszych odcinkach, ciekawy i nieco zaskakujący.

Serial „Falcon i Zimowy Żołnierz” jest dostępny na platformie Disney+.