Mężczyzna po przejściach, kobieta z przeszłością – dwa słowa o „The Affair”
Wśród nowości proponowanych w jesiennym sezonie serialowym większość tytułów to produkcje sensacyjne, detektywistyczne czy oparte o komiksy. Zadebiutowało też kilka seriali komediowych. Tymczasem – jak zwykle – najmniej seriali poświęconych jest sprawom obyczajowym. Co nie zmienia faktu, że opowieści bez krwi i zbrodni potrafią być dla widza fascynujące. Czego doskonałym przykładem jest serial „The Affair”.
Historia wydaje się prosta. Noah to typowy, trochę sfrustrowany facet w średnim wieku. Jest wykładowcą akademickim, napisał pierwszą powieść, ale gdzie mu tam do teścia – szanowanego zamożnego pisarza. Małżeństwo Noah wydaje się bardzo udane – kilkoro dzieci, kochająca atrakcyjna żona. Co prawda widać pewne problemy wychowawcze, zwłaszcza ze starszym synem i córką, ale nikt przecież nie obiecywał, że będzie idealnie.
Tymczasem mamy lato i cała rodzina wybiera się do teściów nad morze. A tam w przydrożnym barze Noah spotyka prześliczną kelnerkę. Pojawi się jakieś porozumienie, iskra i… no właśnie, pierwszy odcinek pokazuje nam to, co dzieje się między ludźmi, zanim jeszcze zacznie się jakikolwiek romans.
Historia brzmi banalnie? Znudzony mąż, śliczna kelnerka, romans, który zaczyna się latem? Chyba to już gdzieś widzieliśmy… No właśnie, w chwili, kiedy widzowi wydaje się, że zna już całą historię, twórcy każą spojrzeć na te same wydarzenia z innej perspektywy. O ile przez pierwszą połowę odcinka swoją historię opowiadał nam Noah, teraz opowiada ją kelnerka Alison. Pewna siebie i nieco prowokująca dziewczyna z opowieści Noah zamienia się w niepewną siebie, zagubioną kobietę, której życie naznaczyła tragedia. Oglądamy dokładnie te same zdarzenia pokazane z nieco innej perspektywy. Te same gesty nabierają nowych znaczeń, a niektóre fragmenty historii opowiedziane są zupełnie inaczej. Oczywiście widz zaczyna sobie w tym momencie zadawać pytanie – kto ma rację, czy prawda leży pośrodku, czy może ktoś tu kłamie. Prosta obyczajowa historia staje się zajmującą opowieścią o tym, jak działa pamięć i jak sami kreujemy rzeczywistość.Ale okazuje się, że nie chodzi tylko o to, jak różnie wspominamy przeszłość. Nasi bohaterowie o swoim romansie opowiadają z perspektywy. Oboje oddzielnie siedzą w pokoju przesłuchań gdzie po latach zdają relację ze swojego – jak się orientujemy – trwającego wiele lat związku. Dlaczego się tam znaleźli? Dlaczego ta historia jest taka ważna? Czy ktoś zginął? Dlaczego bohaterowie nie mówią całej prawdy? Zanim odcinek się skończy, widz czuje się jak po seansie najlepszej produkcji sensacyjnej. I, oczywiście, niemal natychmiast ma ochotę na kolejny odcinek.
Olbrzymim plusem tego wyprodukowanego przez Showtime serialu jest obsada. W rolach głównych obsadzono aktorów brytyjskich – Dominica Westa (znanego m.in. z seriali „The Wire” czy „The Hour”) i Ruth Wilson (kojarzona przede wszystkim z roli Alice w serialu „Luther”). Wybór aktorów jest w przypadku takiej produkcji absolutnie kluczowy. Od pierwszych chwil musimy zobaczyć między bohaterami chemię, która doprowadzi w końcu do tytułowego romansu. Tu chemia jest, ale jest też doskonały kunszt aktorski.
Błyszczy zwłaszcza Ruth Wilson – w pierwszej części odcinka pokazywana jako uwodzicielska pewna siebie dziewczyna, w drugiej pokazuje nam bohaterkę delikatną i rozbitą. Metamorfoza jest niesamowita. Mimo że widzimy na ekranie tę samą osobę, to jednak Alice w opowieści Noah i w narracji samej bohaterki to dwie zupełnie różne postacie – inaczej mówią, inaczej się zachowują, odróżniają je nawet drobne gesty.
Nie oznacza to, że Dominic West gra gorzej. Wręcz przeciwnie – w części odcinka jest pewnym siebie, trochę neurotycznym, ale w sumie sympatycznym facetem, w drugiej połowie, mimo wypowiadania tych samych kwestii, sprawia wrażenie strasznie zarozumiałej, niezbyt sympatycznej postaci. Co nie zmienia faktu, że mimo tych drobnych zmian w obu wersjach wyczuwamy napięcie między bohaterami.
Na drugim planie, jak na razie, najbardziej wyraźne role mają małżonkowie przyszłych kochanków. Znany z serialu „Fringe” Joshua Jackson gra męża Allison – postać, która też bardzo się zmienia w zależności od tego, kto opowiada historię. Z kolei żonę Noah gra Maura Tierney, znana z „Ostrego Dyżuru”. To rola odrobinę mniej ciekawa, ale nie ma wątpliwości, że może się rozwinąć.„The Affair” jest produkcją, która doskonale pokazuje, że czasem bardziej od samej historii liczy się sposób jej opowiadania. Pod tym względem seriale mają niesamowite pole do popisu – zresztą coraz częściej widać, że twórcy telewizyjnych opowieści eksperymentują nie tylko z treścią, lecz także z narracją. Co jest kolejnym dowodem na to, że obecnie w serialach telewizyjnych znajdziemy niekiedy więcej innowacyjnych pomysłów niż w kinie. Zaś „The Affair” dowodzi też, że niekoniecznie musimy mieć trupa w pierwszym odcinku, by niecierpliwie wyczekiwać kolejnych odsłon serialu.
Komentarze
„Oboje oddzielnie siedzą w pokoju przesłuchań gdzie po latach zdają relację ze swojego – jak się orientujemy – trwającego wiele lat związku.”
Skąd wiadomo, że po latach? Jest raczej mało prawdopodobne aby tak szczegółowo pamiętali wydarzenia sprzed lat (nawet jeśli pamiętają je trochę inaczej). Z rozmowy ze śledczym pod koniec drugiego odcinka odniosłem wrażenie, że odbywa się ona niezbyt długo po relacjonowanych wydarzeniach, ale być może coś mi umknęło i faktycznie rozmowa odbywa się po latach.
Bardzo ciekawa recenzja.
@Simplex
Pod koniec pierwszego odcinka, w sali przesłuchań Alice odwraca się, by spojrzeć na zegar i pyta:
Alice: How much longer is this going to take?
Prowadzący przesłuchanie: Am I keeping you from something?
Alice: I have to pick up my kid.
Skoro więc mówi o s w o i m dziecku, nie wyglądając przy tym na kobietę w połogu, to założenie, że od opisywanych wydarzeń minęły lata wydaje się uprawnione.