Gillian Anderson – z seksbomby aktorka
W latach dziewięćdziesiątych media widziały w niej seksbombę i aktorkę jednej roli. Dziś Gillian Anderson jest jedną z największych gwiazd brytyjskiego i amerykańskiego serialu, a także dowodem na to, że czasami piękno chodzi w parze z talentem.
Dwadzieścia lat temu była jednym z najgorętszych nazwisk amerykańskiej telewizji. Wraz z Davidem Duchovnym oprowadzała nas po zakamarkach serialowego Archiwum X. On wierzył w istnienie przybyszy z kosmosu i namiętnie snuł teorie spiskowe, ona namiętnie w nie powątpiewała. W ogóle Anderson była namiętna. Bulwarówki szybko zrobiły ją ikoną seksu i bohaterką rozkładówek. W 1996 roku zdobyła tytuł najbardziej seksownej kobiety magazynu „FHM”, a niedługo później magazyn „People” umieścił ją w pięćdziesiątce najpiękniejszych ludzi świata.
Widziano w niej raczej pin-up girl aniżeli pełnokrwistą aktorkę. Wprawdzie za rolę agentki Scully czterokrotnie nominowana była do serialowych Złotych Globów, ale kino wcale nie uwierzyło w jej aktorski kunszt. Przez całe lata dziewięćdziesiąte nie doczekała się ani jednej kinowej roli godnej swojego talentu (choć „Diabelska taksówka” Johna Tintoriego i Mary Cybulski pozostaje filmem mocno niedocenionym).
Seksbomba, która pozostała aktorką
Musiała wrócić na Wyspy, by zostać odkryta na nowo. Nie przez kino – tu Anderson wciąż grała ogony, lecz przez telewizję. W Stanach kojarzona z serialowym science-fiction, w Wielkiej Brytanii odnalazła się w kompletnie innym kostiumie.
W 2005 roku wystąpiła w kostiumowej „Samotni”, wcielając się w Honorię Deadlock. W adaptacji klasycznej powieści Dickensa grała znudzoną życiem damę, której przeszłość naznaczona była wstydliwą tajemnicą. Znakomicie pasowała do roli neurotycznego czarnego charakteru – była jednocześnie Królową Śniegu, Lady Makbet i Virginią Woolf z „Godzin” Daldry’ego, a za swoją rolę otrzymała nominacje do Emmy, nagrody BAFTA i Złotego Globu.
Nagle okazało się, że kojarzona z amerykańskim serialem s-f aktorka stworzona jest do kostiumowych produkcji. Za rolę księżnej Windsoru w czteroodcinkowym serialu „Any Human Heart” znów otrzymała nominację do najbardziej prestiżowej brytyjskiej nagrody, a w 2010 roku wystąpiła jeszcze w gwiazdorsko obsadzonej dwuczęściowej adaptacji „Moby Dicka” Melville’a.
Rok później jako panna Havisham w świetnych „Wielkich nadziejach” BBC według Dickensa przyćmiewała talentem młodą obsadę, skupiając na sobie całą uwagę publiczności. Jako szalona stara panna balansowała na granicy histerii i klinicznego szaleństwa; była jednocześnie groteskowa i mroczna.
Gdy w 2011 roku BBC realizowała czteroodcinkową miniserię „Szkarłatny płatek i biały” według powieści Michaela Fabera (powieści bardzo dobrej i wydanej po polsku), Anderson wcieliła się w panią Castaway – szaloną burdelmamę, która zmusza swą córkę do pójścia tą samą zawodową ścieżką. Aktorka znowu zawłaszczała uwagę kamery, kradnąc dla siebie jeśli nie całe odcinki, to przynajmniej sceny.
Dziś Anderson jest jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek serialowych. Perfekcyjnie posługuje się zarówno amerykańskim jak i brytyjskim akcentem, dzięki czemu chętnie zatrudniają ją telewizje na obu kontynentach. W świetnym „Upadku” realizowanym przez Allana Cubitta dla BBC Two Anderson wciela się w ponętną i świadomą swej seksualności policjantkę ścigającą seryjnego mordercę grasującego w Belfaście, w „Hannibalu” prowadzi psychoterapię demonicznego doktora Lectera, a w thrillerze „Stan kryzysowy” (bezwzględnie najsłabszym z nowych seriali Anderson) wciela się w kobietę władzy. Warto sięgnąć zwłaszcza po dwa pierwsze tytuły („Upadek” pokazuje telewizja Cinemax, zaś drugą serię „Hannibala” obejrzeć można na AXN), żeby zobaczyć, jak znakomitą aktorką jest Gillian Anderson.
Piękni mają trudniej?
Także po to, by przekonać się, jak niesprawiedliwe bywa szufladkowanie aktorów ze względu na ich urodę. Bo Gillian Anderson to dowód na to, że –jakkolwiek niesprawiedliwie by to nie brzmiało – bardzo piękni bywają też bardzo zdolni. Kiedy w urodziwych aktorach widzi się jedynie etatowych przystojniaków i etatowe seksbomby, łatwo przeoczyć ich talent.
Matthew McConaughey musiał schudnąć i zbrzydnąć, żeby doczekać się uznania i statuetki Oscara. Zanim wystąpił w serialowym „Detektywie” i w „Witaj w klubie”, był jedynie podręcznym przystojniakiem hollywoodzkich reżyserów. Podobne stereotypy upupiają Channinga Tatuma, który do kina wszedł dzięki świetnej roli we „Wszystkich moich bliskich” Dino Montiela, ale dziś dla wielu jest jedynie przystojniakiem od filmów akcji i romantycznych komedii. Także Tom Hardy, aktor dużo od Tatuma zdolniejszy, musi walczyć, by nie przyklejano mu etykiety napakowanego przystojniaka.
Aktorki mają jeszcze trudniej. Salma Hayek, etatowa latynoska seksbomba, musiała wcielić się w okaleczoną Fridę Kahlo, by otrzymać jedyną oscarową nominację w swej karierze. Także Charlize Theron jedynego Oscara dostała wtedy, gdy pozwoliła się oszpecić do roli w „Monsterze” Patty Jenkins.
„Jestem zbyt przystojny, zbyt zdolny i zbyt bogaty” – mówił w jednym z wywiadów Cristiano Ronaldo, wyliczając powody, dla których wygwizduje go publiczność na większości stadionów świata. My, widzowie, a także krytycy i jurorzy prestiżowych festiwali nieufnie patrzymy na tych, którzy są i piękni, i zdolni. Przykłady Gillian Anderson, Matthew McConaugheya czy Jessici Lange pokazują, że czasami piękno bywa dla aktora balastem. Z jednej strony pomaga w zdobyciu popularności, z drugiej – przyćmiewa artystyczną klasę.
Komentarze
jesli to kiedykolwiek byla sexbomba, to ja jestem matador, ale aktorka dobra, tak,
niczego sobie, nawet,nawet….
Mam podobne wrażenia jak Autor bloga. Niedawno oglądałem „Upadek” i wśród wielu pozytywnych niespodzianek, których dostarczył mi ten serial, najpocześniejszą rolę zajęło świetne aktorstwo Gillian Anderson. Zaskoczenie było tym większe, że zahibernowałem się na etapie agentki Scully. Pozdrowienia!
Pomimo bycia jej fanem i widziałem prawie wszystkie jej role filmowe jak i serialowe (nie widziałem jedynie Turning z 1992 i epizodu w jakimś serialu przed XF) i zgadzam się że o wiele lepsze role ma w telewizji jak w kinie, to nie uważam ją za seksbombę i nawet za czasów XF nie uważałem. To jest tego typu aktorka, która z wiekiem ładnieje i pięknie się starzeje. Wystarczy sobie przypomnieć jak wyglądała w seriach 1 i 2 ale z każdą następną serią była coraz piękniejsza a apogeum jej urody można było zobaczyć w seriach od 4 do 9 XF. Żałuję że nie widziałem jedynie jej ról w angielskim teatrze. Zgadzam się że najlepsze jej role to w serialach brytyjskich jak właśnie Fall (zupełnie nie przypomina Scully), Bleak House czy Great Expectations czy też epizodyczna rola w Hannibalu całkiem dobra. Wogóle ma chyba tendencje do grania ról dramatycznych i kostiumowych pod rząd bo przez jakiś czas grała głównie kostiumowe role, przewaźnie Dickens, a ostatnio upodobała sobie role twardych babek pod rząd jak Fall, Hannibal czy ten nieszczęsny Crisis. I właśnie po raz pierwszy w Crisis zauważyłem tendencje do jechania na autopilocie u niej, jakoś nie zachwyca ale nie jest też zła, tylko gra tak samo, podobnymi środkami co w Upadku i Hannibalu. To że ulubienicą Wielkiej Brytanii jest i nie tylko wśród widzów ale też dziennikarzy i krytyków, to wiadomo od dawna. Ale w XFiles też wiele razy pokazała jak dobra aktorką jest i to jest właśnie najciekawsze, bo ja jej fanem nie jestem od czasu emisji 1 serii XF w TVP (to chyba był rok 1996 jak w TVP poleciała 1 seria), bo coby nie mówić (a jestem też fanem XF) ona była okropnie drętwa w większości odcinków w 1 serii (poza Beyond the Sea na przykład) i mogą się jej fani jak i serialu obrazić ale taka jest prawda. Ale nie jest to zarzut bo ile miała lat jak zaczeła grać w XF, to jedna z jej pierwszych ról i jak mnie pamięć nie myli miała 24 a jak skończyli serial 33. A przed serialem zagrała bodaj w jednym filmie czyli Turning i epizod w serialu, praktycznie z bezrobocia ją ściągli do serialu. Najbardziej zadziwia to jak się rozwineła aktorsko przez te 9 lat serialu i w pewnym momencie aktorsko przegoniła Duchovnego, ale może nie dziwne bo 9 serii XFiles to niezła szkoła aktorstwa. Praktycznie chyba większość gatunków filmowych przewineła się w serialu (no może poza filmem wojennym to mieliśmy każdy gatunek filmowy w serialu)i najlepszy przykład to tytuły odcinków w których dali się jej wykazać jak np. Irresistible z 2 serii, w 4 serii np. Never Again, Memento Mori, Elegy (wogóle wątek z chorobą to jeden z najlepszych w serialu), w 5 serii np. Reduxy, Emily, Red and Black (scena hipnozy), w 6 serii np. Triangle, Tithonus, Milagro (najlepszy odcinek poświęcony Scully), z 7 serii np. Requiem. A później przyszła 8 i 9 seria które są dla wielu kontrowersyjne ale co do jednego nie można mieć wątpliwości jak zagrała w 8 i 9 serii. Zwłaszcza jak przypomni się takie odcinki jak np. Within, Without, Roadrunners, Per Manum, DeadAlive, czy z 9 serii Improbable czy William. O seriach tych różnie się mówi ale do aktorstwa nie można mieć wątpliwości żadnych jej i nawet ci co nie cierpią tych sezonów przyznają, że w 8 i 9 serii przeszła samą siebie. A chyba najlepszym jej popisem aktorskim oprócz Milagro z 6 serii w całym serialu jest epizod This Is Not Happening i nie chodzi mi ostatnie słynne minuty odcinka co wogóle cały epizod jak prowadzi swoją rolę w tym epizodzie całe 40 minut. Nawet jak ktoś nie jest fanem Xf to niech obejrzy Milagro z 6 serii czy This Is Not Happening z 9 serii dla samej jej gry aktorskiej. Choć umknie napewno wiele smaczków związanych z relacjami M i S a poza tym TiNH to mytharc więc można się nie połapać. I okazało się że aktorka dość przeciętna i drętwa początkowo stała się jedną z najlepszych dramatycznych i mówię to beż żadnych wątpliwości. Oczywiście nie jest też tak że każdą jej rolą się zachwycam choć fanem jestem i dałem przykład Crisis i mógłbym też wymienić np. jej role w filmie „Twoja siostra” z 2011 że mnie specjalnie nie zachwyciła. Ae dziwię się tym zaskoczeniem wielu widzów (poza Anglią i fanami XF co obejrzeli cały serial, którzy wiedzą jak potrafi zagrać), że to dobra aktorka i nie tylko jednej roli co wielokrotnie udowodniła właśnie w tych serialach co wymieniłeś. Mnie cieszy to że w końcu sie wybiła, bo zaraz jak skończyło się XF to ciężko było ją znaleść nie tylko w serialu co w filmie a jeśli już to grała głównie w angielskich teatrach. A jak już pojawiała się w filmach to w epizodach a w najlepszym razie na drugim planie i z jej ról polecam „The Mighty” (1998), „The Mighty Celt” (2005 rok, u boku Roberta Carlyle’a), ma fajny epizod u boku Simona Pegga w „How to Lose Friends and Alienate People” (zapowiedź ról twardych babek), „Shadow Dancer” (kolejna rola w stylu tej z Crisis). To są dobre role i lubię też jej role w „Playing by Heart” (1998) u boku Seana Connery, Angeliny Jolie i innych bardziej znanych nazwisk ale co ciekawe to też jedyny film gdzie przypominała mi trochę Scully. Choć z filmów to najlepiej wypadła w filmie z Michaelem Caine „Mr. Morgan Last Love” (2013 rok; drugoplanowa rola, nie wiele wnosząca do filmu, ale świetna) i w tak słabym filmie jak „Straightheads” (2007) u boku Danniego Dyera. Film słaby, gra ofiare gwałtu, ale dla niej i Dyera warto, podnoszą poziom filmu do stanów średnich. Ale absolutnie najlepszą jej rolą w filmie jest rola z 2000 roku, która dorównuje jej talentowi i podobno brano tą rolę pod uwage by wysłać jako kandydat do nominacji do Oscara. I w sumie coś w tym jest bo to jej pierwsza rola kostiumowa i przypomina trochę jej role z „Bleak House” ale dla mnie obok właśnie ról w XFiles czy wymienionym BH, „Great Expectations” czy „Fall’ to rola w filmie Terence’a Daviesa, angielskiego reżysera dość znanego z np. „Dalekie głosy, spokojne życie” czy „The Deep Blue Sea” z Rachel Weisz, czyli „House of Mirth”. Rola świetna jak i cały film i to zapowiedż jej ról kostiumowych, więc miała okazje zagrać role na miare swojego talentu w kinie, ale że to film dość niszowy pomimo dość znanego reżysera i znanych aktorów jak Aykroyd, Laura Inney i tego że otarła się o nominacje do Oskara (tak przynajmniej krytycy i dziennikarze jej życzyli premiere), to niestety ten film nie jest aż tak znany jak powinien być. W „Diabelskiej taksówce” dobra była jak i film ale rola epizodyczna więc bardziej niedocenianym filmem jest właśnie „House of Mirth” więc jak w latach 90 nie doczekała się roli godnej jej talentu w filmie to w nastepnej epoce już tak. Choć film mało znany jak napisałem. A film z 2000 roku czyli grała wtedy jak w XF kręcono już ostatnie sezony i gdzie wspinała się na wyżyny swojego talentu aktorskiego.
gall anonim dobrze że nie zacząłeś od na początku był chaos…
No cóż, ja nie potrafię pisać krótko na każdy temat co pokazują moje posty np. tutaj http://www.forum-filmowe.pl/cat5.htm
Nie tylko na tematy filmowo serialowe się tak rozpisuje i jedni uważają to za zalete a inni za wadę:-D
gall anonim… Podziwiam Twój grafomański zapał. Przypuszczam, że całość Twojego komentarza przeczytałeś jedynie Ty.
A ja pomimo chaosu przeczytalam caly 🙂 I zaczynam sie coraz bardziej zastanawiac nad XF, wszyscy moi znajomi mowia ze warto ale liczba odcinkow mnie troche przytlacza, po wpisie i pochlebnym komentarzu moze sie wreszcie skusze…
Kto chce to czyta, kto nie chce nie czyta, nikt nikogo nie zmusza:-)
Zwracam uwagę co niektórym że faktycznie u nas Anderson za seksbombę nie była uznawana ale, jak słusznie zauważa autor felietonu, w USA to była zupełnie inna historia. Więc odwoływanie się do tego co było w Polsce jest trochę bez sensu, zwłaszcza że to jak ją postrzegano na peryferiach Europy nijak na jej karierę nie wpłynęło.