„Wirus”, sezon 2. – wampiry wracają na mały ekran
Rok temu stacja FOX zaprezentowała pierwszy sezon serialu „Wirus”. Był to horror, który wyróżniały dwie rzeczy: fakt, że do wampirów podchodził od strony epidemiologicznej, a także osoba twórcy, Guillermo Del Toro, znanego z takich produkcji jak „Labirynt fauna” czy „Pacific Rim”. Teraz produkcja ta powraca.
Serial miał swoje zalety. Zwłaszcza na początku sporo w nim było grozy, interesujące było także wspomniane rozpatrywanie ataku wampirów i rozprzestrzeniania się tej „plagi” z punktu widzenia osób na co dzień walczących z chorobami zakaźnymi. Z czasem do tej mieszanki doszło nieco humoru, a także świetne skoki w czasie do wątku ataku wampirów na jeden z nazistowskich obozów zagłady. Pod wieloma względami był to naprawdę udany horror w wydaniu rozrywkowym.
Kolejne odcinki obnażały jednak kolejne wady produkcji. Największą były niepotrzebne przestoje, czkawka, jaką miał serial, który zamiast wciągać nas głębiej w narastającą pandemię, potęgować grozę i podnosić stawkę, od czasu do czasu po prostu brnął w ślepe uliczki czy serwował sceny wręcz kuriozalne.
I tak to się mieszało: dostawaliśmy coś świetnego, jak oddział wampirów-łowców wampirów czy historia rodziny, gdzie mąż zamienił się w potwora, a z drugiej – irytującego, czyli na przykład wybitnie wymuszoną scenę łóżkową. Największym zawodem był jednak finał serii – już odłóżmy na bok bardziej komiczny niż przerażający wygląd Mistrza, władcy wampirów, bo ten problem blednie przy fakcie, że nasi bohaterowie w wielkiej konfrontacji z nim zachowali się jak skończeni idioci. Przez to sezon pierwszy zostawił po sobie nieprzyjemny posmak.
https://youtu.be/Am7IeSvlicI
Seria druga podejmuje tę historię dokładnie w momencie, gdzie ta urwała się w poprzednim sezonie. Kontynuacja jest tak skrupulatna, że już w pierwszych trzech odcinkach drugiego sezonu „Wirus” powtarza dokładnie wszystkie sztuczki sprzed roku (jak choćby skoki w przeszłość Setrakiana, powrót wątków epidemiologicznych), a także błędy (znowu wymuszona scena seksu), niekiedy potęgując irytujące elementy, w czym przoduje syn głównego bohatera, zachowujący się głupiej i głupiej z każdą minutą.
Z drugiej strony jednak znowu nie brakuje dobrych, dynamicznych scen akcji, wspomniane retrospekcje wypadają bardzo udanie i wprowadzają wiele ciekawych wątków, a Del Toro wyraźnie ma w rękawie kilka nowych stworów i sztuczek fabularnych (na przykład zapowiada się na to, że Mistrz porzuci swój idiotyczny wygląd).
Czyli po staremu. „Wirus” w drugim sezonie raczej nas nie zaskoczy – da trochę rozrywki, nieco postraszy, często zirytuje, ale też rozbawi. Coś na lato. W Polsce emisja od 27 lipca – na FOX-ie.
Komentarze
Ale w drugim odcinku zabawnie nawiązali do grobów wampirycznych odnalezionych w Gliwicach 🙂
Panie Redaktorze, jak uwielbiam „Labirynt fauna”, który jest filmem magicznym – tak znienawidziłem „Wirusa”. Usiłowałem oglądać pierwszy sezon i wszystko mnie tam drażniło. Aktorzy bardzo słabi, fabuła niezborna i idiotyczna, efekty specjalne wywołujące śmiech rozpaczy. Podziwiam Pana za zdolność doszukania się w tej produkcji pozytywów – u mnie wzbudziła zbyt wiele złych emocji, bym był do tego zdolny.
Wg mnie telewizja winna uczyć, bawić i rozśmieszać lecz to, co nam się obecnie oferuje tylko straszy i ogłupia !
Aha – jeszcze wzbudza niesmak i obrzydzenie !
Czyżby to była zamierzona , celowa polityka ?