Netflix już w Polsce (choć jeszcze nie spolszczony)

screenshot-www.netflix.com 2016-01-06 23-11-56Stało się. Z początkiem roku 2016 platforma Netflix jest już legalnie dostępna w Polsce. Za tę przyjemność trzeba zapłacić od od około 30 do 50 zł.  Na polskie tłumaczenia wszystkich produkcji – i na polską wersję serwisu – jednak jeszcze trochę poczekamy.

Po latach spekulacji najsłynniejszy serwis z serialami i filmami na świecie wreszcie może cieszyć użytkowników nad Wisłą. Nie to, że wcześniej nie cieszył – choć oficjalnie nie był dostępny, wiele osób omijało blokady regionalne. Teraz jednak stało się to, czego zwłaszcza miłośnicy małego ekranu wyczekiwali, mianowicie serwis netflix.pl przestał już tylko informować, że wkrótce będzie dla nas otwarty.

Rejestracja w serwisie to kilka minut, a pierwszy miesiąc użytkowania jest za darmo. Także każdy może przetestować Netflix bez kosztów. Te pojawią się później – od 8 do 12 euro, zależnie od pakietu.

Co za to dostajemy? Całkiem spory pakiet seriali i filmów, w tym wiele nowości. Podstawa to rzecz jasna produkcje samego Netflixa. I choć, co trzeba podkreślić, na netflix.pl nie znajdziecie słynnego „House of Cards” (w Polsce prawa ma nc+), to możecie cieszyć się między innymi świetnymi „Daredevilem”, „Jessicą Jones”, „Orange is The New Black” czy „Unbreakable Kimmy Schmidt”. Do tego dołożyć można na przykład „Gotham”, „Arrow”, „Breaking Bad”, „Black Mirror”, „Better Call Saul”, „Narcos”, „Sense 8″, „Marco Polo” czy „12 małp”. No i filmy – od „Życie jest piękne” do „Grawitacji”. W zasadzie można porównywać obecną ofertę dla Polski z ofertą HBO GO, co jest komplementem.

Źródło: Netflix

Źródło: Netflix

Największy minus, oprócz braku „House of Cards”? Spolszczenie. Niestety, na chwilę obecną bez znajomości języka angielskiego ani rusz. Nie tylko nie będziecie mogli wielu produkcji obejrzeć (ani napisów, ani lektora), ale i nie ma jak poruszać się po serwisie, bo kokpit usera nie jest po polsku. To ma się jednak szybko zmienić – także trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Czy więc zapowiadana rewolucja nadeszła? Nie. Bo jednak ta oferta, choć ciekawa, nie zwala z nóg – jak pisałem, HBO w Polsce daje nam podobny jakościowo miks, z podobną różnorodnością. Rewolucja zrobiła jednak krok w naszą stronę, bo raz, że oferta z pewnością będzie się rozszerzać, a dwa: nie sposób nie przecenić faktu, że nad Wisłę wreszcie zawitały takie hity ostatnich miesięcy jak „Daredevil” czy „Better Call Saul”, a także wyczekiwane „Orange is The New Black”.