„Krzyk” powraca jako serial
MTV bierze się za kultową serię filmów Wesa Cravena i przerabia ją na… serial. Efekt, „Scream”, jest interesujący, mimo że na małym ekranie nie zobaczymy charakterystycznej maski, a sam twórca oryginału wspomagał stację wyłącznie marketingowo.
Maskę zastąpi inna, podobna. I to tyle, jeżeli chodzi o zmiany – jeżeli nie liczyć faktu, że zamiast w niecałe dwie godziny kolejną historię o fali tajemniczych i brutalnych morderstw opowie się nam w dziesięciu odcinkach. Czy brak Cravena będzie wadą? Chyba nie, bo ani jego obecność nie uchroniła „Krzyku 4” przed byciem słabym filmem, ani jakoś specjalnie nie zauważa się w pierwszym odcinku serii.
„Scream” to w zasadzie powtórzenie schematu filmów. Oto na typowych amerykańskich nastolatków zaczyna polować uzbrojony w nóż morderca. Kto jest podejrzany? Wszyscy – to zdają się sugerować twórcy, umiejętnie podsycając nasze wątpliwości i rzucając mnóstwo tropów. Kto może być mordercą? Każdy – tego nauczyły nas filmy, to było ich największym wyróżnikiem.
„Scream” idzie w tę tradycję filmu gatunkowego świadomego gatunkowych schematów, łamiącego te schematy, grającego nimi, a nawet analizującego je ustami bohaterów. Oto slasher, w który podczas gdy kogoś się morduje, ktoś inny duma sobie nad filmowymi mordami.
Czyli powtórka z rozrywki. Ale jednocześnie dobra rozrywka, bo zabawa w typowanie, kto jest mordercą, próby przejrzenia zamysłów scenarzystów, przebicie ściany pozorów – to coś interesującego. Aż szkoda, że MTV nie poszło o krok dalej i nie zabawiło się w serial niezwykle interaktywny, z typowaniem przez widzów na żywo, kto zginie następny, kto ostatecznie okaże się kryć pod maską – tu przydałby się second screen i powiązanie tego z sondami internetowymi.
Nie bez powodu „Scream” debiutuje latem – to idealny serial na upalne wieczory, oglądanie razem ze znajomymi i wspólną zabawę w detektywów.
Rzecz jasna największym problemem serialu jest konieczność zaskakiwania na niezwykle wysokim poziomie. Bo my widzieliśmy już kilka takich filmów, bo od lat przyzwyczaja się nas do grania schematami, więc jeżeli w 2015 roku ktoś chce to robić, lepiej aby miał naprawdę zakręcony i ciekawy plan.
Wierzę, że MTV to się uda – wprawdzie powszechnie kojarzą się głównie z „Ekipą z Warszawy”, należy jednak pamiętać, że to oni wyprodukowali m.in. świetne „Faking It” czy szaloną i wspaniale zakręconą „Dolinę śmierci”. Może więc udźwigną i tak ogromny ciężar.
Komentarze
Ale mnie tytuł zmylił :/ Już myślałem, że Stalińską zobaczę w roli głównej.