„Wychowane przez wilki” udanie ożywia ducha klasycznej SF

Po takich filmach jak „Prometeusz” czy „Obcy: Przymierze” połączenie nazwiska Ridleya Scotta z projektem science fiction miłośników gatunku pewnie nie ekscytuje. I dlatego serial HBO „Wychowane przez wilki” to tak pozytywne zaskoczenie. Z produkcją z Aaronem Guzikowskim w roli głównej wraca na mały ekran fantastyka naukowa nastawiona na treść, a nie efektowność.

„Wychowane…” ogląda się jak ekranizację klasycznej powieści SF z połowy ubiegłego wieku, coś, co mógłby napisać Arthur C. Clarke czy Ursula K. Le Guin. Udało się uchwycić tego ducha, bo twórcy postawili nie na warstwę wizualną i akcję, ale na treść, i mierzą się z tzw. wielkimi pytaniami, jak kwestia konfliktu wierzących i ateistów czy w ogóle pytanie o to, kim jest bóg.

Skupiamy się na relacji ludzi i androidów, z naciskiem jednak na androidy, na to, jak ludzkie mogą być, na prawdziwość/nieprawdziwość ich emocji – a wszystko to w relacji z dziećmi, którymi się opiekują, próbując im zbudować nowy dom na obcej planecie. Z czasem ta fantastyczno-naukowa wizja się rozbudowuje, świat się rozszerza, powstaje m.in. fundament w postaci opisu konfliktu wyznawców Sola i ateistów, który wstrząsnął Ziemią. „Wychowane…” nie tracą przez to (przynajmniej w trzech udostępnionych do recenzji odcinkach) kameralności, która tu jest zaletą.

Guzikowski (i Scott) niezwykle umiejętnie operują napięciem i podsycają zainteresowanie, stopniowo odkrywając karty, nie uderzając w nas od razu swoją futurystyczną wizją, dawkując informacje. Przekłada się to na bardzo satysfakcjonujące doświadczenie – odnosi się wrażenie, że bohaterowie i ich świat wciąż się rozwijają, zaskakują i mają nam jeszcze wiele do pokazania. W skrócie: serial wciąga.

Produkcja HBO tym się więc różni od lwiej części współczesnego telewizyjnego czy kinowego SF, że aspekt fantastyczno-naukowy wykorzystywany jest tu nie jako wymówka do stworzenia wielu efekciarskich ujęć, ale – tak jak robili to klasycy sprzed dekad – jako przestrzeń do myślenia. Częściowo wciąż to robi „Black Mirror”, tak też wciąż pisze Ted Chiang. „Wychowane przez wilki” może się spodobać miłośnikom takich fabuł, tym, którzy lubią, gdy opowieść wciąga i prowokuje, i chcą czuć, że jest ona elementem pewnej dyskusji, a nie tylko okazją do strzelania nam przed twarzą fajerwerkami.

A o rolach Amandy Collin (Matka) i Abubakara Salima (Ojciec) z pewnością będzie głośno.

„Wychowane przez wilki” w Polsce można oglądać na HBO i HBO GO. Premiera 4 września.