Twórca „Tamtych dni, tamtych nocy” debiutuje na małym ekranie. I wychodzi mu lepiej niż na dużym

„Tacy właśnie jesteśmy” dotyka ulubionych tematów Luki Guadagnino: pierwszych, nastoletnich zauroczeń, miłości, odkrywania siebie, swojej tożsamości, seksualności – ale serial ogląda się bez poczucia powtórki z rozrywki. Przeciwnie, jest świeżo, bezpretensjonalnie, intrygująco, naturalnie…

Przynajmniej takie odczucia towarzyszą oglądaniu pierwszej połowy miniserialu, czterech z ośmiu odcinków. A właściwie chłonięciu, bo Guadagnino udało się przenieść na mały ekran znak firmowy swojej twórczości – sensualność, zmysłowość. A że udało mu się jednocześnie nie przenieść innego znaku – pretensjonalności i pseudointelektualności – to mamy do czynienia z dziełem porywającym i mądrym. A to wszystko w czasach, gdy młodzież jest jednym z głównych bohaterów kina i telewizji, i można poczuć się zmęczonym na samą myśl o kolejnej historii o „pierwszych” (doznaniach, eksperymentach, rozczarowaniach…).

Tu zaskoczenie goni zaskoczenie. Pierwszym jest już miejsce akcji – takiej Italii raczej nie widzieliśmy, amerykańska baza obok nadmorskiego, sennego miasteczka Chioggia jest atrakcją samą w sobie. Zestawienie żołnierskiego rygoru z nadmorskim luzem, z którego korzystają dzieci pracowników (a czasem i sami pracownicy bazy), wypada bardzo naturalnie, tak jak ich bunt i poszukiwanie siebie gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami.

Serial orbituje wokół pary bohaterów – 14-letniego, rozedrganego Frasera (Jack Dylan Grazer), który właśnie przyleciał z Nowego Jorku z matkami; jedna z nich, Sarah (Chloë Sevigny), jest pułkownikiem i nową szefową bazy oraz mieszkającej po sąsiedzku Caitlin (Jordan Kristine Seamón), która obcym przedstawia się jako Harper i nosi się jak chłopak. Ale każdy z licznej grupy bohaterów i bohaterek – serial jest majstersztykiem także od strony aktorskiej – jest interesujący, ma swoje momenty, także rodzice.

Bo to opowieść o tym, że poszukiwanie swojego miejsca i siebie nigdy się nie kończy, bo stale się zmieniamy pod wpływem wydarzeń, okoliczności, spotkanych ludzi. Ale do poszukiwań trzeba siły, poczucia wolności i serdecznego, otwartego otoczenia.

Fraser i Caitlin, i reszta młodziaków z jednej strony je mają, z drugiej – stale czujemy napięcie, widzimy znaki zapowiadające, że ta ich wolność zaraz się skończy. Żołnierze z bazy wyjeżdżają na misje, w telewizorze – jest 2016 r. – Donald Trump zmierza do zwycięstwa (pierwszego?) w wyborach prezydenckich…

Formalnie serial jest perłą. Pierwsze dwa odcinki przedstawiają ten sam dzień z dwóch punktów widzenia – Frasera i Caitlin. Ścieżka dźwiękowa oddaje nastroje bohaterów, buduje ten świat na równi z nimi, z kostiumami, z fakturami, ze światłem. Wszystko tu jest migoczące i zmysłowe. To serial, który nie tyle się ogląda, ile wręcz czuje, fizycznie.

Tacy właśnie jesteśmy (We Are Who We Are), scen. i reż. Luca Guadagnino, HBO i HBO GO, od 15 września, 8 odc.