Ryan Murphy zajrzał w przeszłość siostry Ratched. Warto zajrzeć razem z nim?

Jeden z najbardziej płodnych i jednocześnie najbardziej wyrazistych autorów współczesnej telewizji bierze tajemniczą i znienawidzoną postać z „Lotu nad kukułczym gniazdem” i wypełnia jej historię swoimi ulubionymi tematami i swoją stylistyką.

Ken Kesey, autor opublikowanej w 1962 r. powieści, i Miloš Forman, reżyser jej filmowej adaptacji z 1975 r., nie byli zainteresowani pokazaniem drugiego dna siostry Mildred Ratched (granej przez Louise Fletcher), nawet pierwszego nie byli przesadnie ciekawi. Była uosobieniem opresyjnego systemu, przeciw któremu buntował się i z którym walczył główny bohater – Randle Patrick McMurphy, ikonicznie zagrany przez Jacka Nicholsona.

W ośmioodcinkowym serialu Murphy’ego Mildred Ratched stoi w centrum wydarzeń. Akcja dzieje się w 1947 r., czyli na kilkanaście lat przed wydarzeniami z książki i filmu. Wystarczająco długo, by scenarzyści zdążyli w kilku kolejnych sezonach rozwinąć historię Mildred do momentu, w którym staje się tą bezwzględną Ratched.

Wszak pierwszy sezon – a Netflix zamówił już drugi – kręci się wokół pytania, czy rodzimy się potworami, czy stajemy się nimi pod wpływem doświadczeń życiowych.

Mildred, grana przez jedną z ulubionych aktorek Murphy’ego Sarah Paulson, poznajemy, gdy w niezwykle stylowym kostiumie, idealnie do niego dobranym kapeluszu, fryzurze i makijażu zmierza równie pięknym i dopasowanym do reszty samochodem do północnej Kalifornii. Też kampowo pięknej. Ma plan. Zamierza przejąć władzę w szpitalu psychiatrycznym Lucia State Hospital, rządzonym przez doktora Hanovera (Jon Jon Briones) i siostrę przełożoną Betsy Bucket (Judy Davies).

Sprawa nie jest łatwa, ale Mildred jest zdeterminowana, do tego nie ma wiele czasu. Zaś szpital za sprawą pewnego zbrodniarza i nadchodzących wyborów stanowych staje w świetle reflektorów. Do tego nie tylko Mildred ma swoje tajemnice.

Z początku historia rozwija się całkiem ciekawie. Kolejni bohaterowie i ich historie tworzą mozaikę, kawałki są dopasowane, akcja idzie do przodu. Ale gdzieś w okolicach trzeciego czy czwartego odcinka całość zaczyna się marszczyć, spiętrzać, stawać okoniem. Murphy przeładowuje opowieść swoimi tematami, które nie układają się w całość.

Do swojej ulubionej kampowej stylistyki Murphy dorzucił kolejne znaki rozpoznawcze: historię obyczajową o emancypacji mniejszości seksualnej oraz mieszanie gatunków.

„Ratched” to jednocześnie kostiumowy dramat obyczajowy w stylistyce kampu, mający wzruszać melodramat i horror gore z eksperymentami psychiatrycznymi i morderstwami. Te składniki nie połączyły się w strawną całość. Choć wyborowa obsada – obok Paulson i Judy Davis na ekranie czaruje Sharon Stone, a Cynthia Nixon rolą kobiety próbującej przebić się w polityce i lesbijski nawiązuje do własnych doświadczeń życiowych – sprawuje się świetnie.

Problemem jest scenariusz, w którym kolejne wątki wprowadzane są na rympał, romanse i alianse są życzeniowe, a psychologiczne wolty bohaterów – z kosmosu. W efekcie całość z odcinka na odcinek robi się coraz bardziej absurdalna.

Ratched, Netflix, 8 odc.