„Kwarantanna”: o zombie, ale bez zombie (za to z ptasią grypą)
Amerykański serial „Containment”, w Polsce emitowany jako „Kwarantanna”, powstał na bazie belgijskiej produkcji „Cordon”. Jeżeli jednak ktoś nie wie nic o oryginalnej produkcji i zobaczy pierwsze minuty tej nowej, może uznać, że ogląda jeden z odcinków „Fear The Walking Dead” czy innej produkcji traktującej o żywych trupach.
„Kwarantanna” to jednak nie horror, a serial dramatyczny, gdzie głównym „przeciwnikiem” jest nowy szczep ptasiej grypy. Jak nietrudno się domyślić, spełnia się czarny scenariusz i wirus zaczyna atakować ludzi, przy czym wszystko wskazuje na to, że za jego przemianę nie odpowiada natura.
Choroba jest wysoce zaraźliwa, rozwija się błyskawicznie, a finałem jest śmierć zarażonego. Jedyne pocieszenie w tym, że przenosi się drogą kropelkową, zakażonych można więc odizolować i w ten sposób spróbować zahamować rozprzestrzenianie się wirusa. Problemem jest jednak fakt, że objęty tytułową kwarantanną obszar to spory kawał miasta Atlanta, w sercu Stanów Zjednoczonych; trudno oczekiwać, by zarówno ci, którzy zostali odizolowani, jak i ci, którzy znaleźli się po drugiej stronie kordonu sanitarnego, byli z takiej sytuacji zadowoleni.
https://youtu.be/qE983cTD4Mg
Że cały plan kwarantanny szybko weźmie w łeb, dowiadujemy się już z pierwszych scen odcinka pilotowego serialu, gdzie pokazuje nam się, co dzieje się „13 do po” (w domyśle: ogłoszeniu kwarantanny). W skrócie: chaos, panika, wszędzie trupy i krajobraz jak po apokalipsie, do tego dochodzi zalany krwią zarażony, który próbuje zbliżyć się do małej dziewczynki i dlatego policjant go zabija.
Taka scenografia do tego stopnia przypominała mi te znane z seriali i filmów o zombie, że początkowo pomyślałem, że „Kwarantanna” to właśnie kolejna produkcja tego typu. Zresztą później pokazano zakażonych z bliska: obfite krwawienia z oczu i z nosa, plucie krwią, podwyższona agresja – prawda, że się kojarzy? Trudno nie mieć wrażenia, że twórcy serialu takimi nawiązaniami chcieli przyciągnąć fanów żywych trupów.
Po krótkiej wizycie w „przyszłości” wracamy jednak do dnia pierwszego i w ten sposób krok po kroku obserwujemy rozwój epidemii, reakcje służb, ustalanie kwarantanny i przede wszystkim poznajemy naszych bohaterów, pod koniec odcinka znajdujących się po obu stronach kordonu.
W sumie sprytne zagranie: najpierw pokazano nam skutki, więc z większym napięciem obserwujemy początkowe wydarzenia, które bez tego „ciężaru” chyba nie byłyby takie dramatyczne.„Kwarantanna” w sumie rozpoczyna się ciekawie, intryguje. Nie można jednak nie zauważyć, że pierwszy odcinek kiepsko wprowadza bohaterów, na chwilę obecną po prostu nieciekawych, w dużej mierze stereotypowych. Sam odcinek pilotowy ma też problemy z tempem: mocne otwarcie okazuje tu się wadą o tyle, że wszystko później wydaje się mdłe, aż do samego finału, gdzie akcja przyspiesza i stawka wyraźnie znowu rośnie.
Mimo wszystko wydaje się, że otrzymamy ciekawy dramat. Sama próba odcięcia w XXI wieku kawałka wielkiego miasta od reszty świata i opanowania paniki to ciekawy temat opowieści, a jeżeli do tego dodamy pewne intrygująco zapowiedziane dylematy bohaterów (policjant, którego dziewczyna zostaje odcięta wewnątrz kordonu), może się okazać, że „Kwarantanna” zadowoli widzów.