Pierwsza była Wielka
Kiedy przychodzi nam wymienić tytuły seriali rozgrywających się w czasie II wojny światowej, nie mamy z tym większego problemu. Od razu do głowy przychodzą znakomite produkcje HBO – „Kompania Braci” (jeden z najlepszych seriali wojennych w historii) czy „Pacyfik”. Nietrudno też wymienić produkcje polskie, poczynając od „Stawki większej niż życie”, przez „Czterech Pancernych”, po realizowane w ostatnich latach produkcje, takie jak niezwykle popularny „Czas Honoru” czy nieco mniej udana „Tajemnica Twierdzy Szyfrów”. Problem pojawia się, kiedy zadajemy sobie pytanie o to, jakie miejsce w kulturze popularnej zajęła I wojna światowa. Tu tytuły przypomnieć sobie nieco trudniej. Chyba że sięgniemy do produkcji brytyjskich. Wtedy bez trudu dostrzeżemy, jak bardzo I wojna światowa wciąż żyje w świadomości mieszkańców wysp.
Zacznijmy od ekranizacji powieści – w ostatnich latach Brytyjczycy zrealizowali miniseriale na podstawie „Birdsong” Sebastiana Faulksa i trylogii „Parade’s End” Forda Madoxa Forda. Obie produkcje łączy podobny sposób prowadzenia narracji. Z jednej strony mamy pogmatwane życie prywatne i uczuciowe bohaterów, z drugiej – koszmar wojny. Twórcy obu produkcji stawiają przede wszystkim na kontrast pomiędzy światem sprzed wojny (czy poza wojną) a koszmarnymi doświadczeniami, jakie czekają na bohaterów w okopach. Zwłaszcza w „Parade’e End” (w Polsce pokazywany i dystrybuowany jako „Koniec Defilady”) kładzie się nacisk na to, jak I wojna światowa zakończyła pewien etap nie tylko w życiu bohaterów, ale i w historii otaczającego ich świata. Bohater, reprezentujący zestaw najlepszych cech XIX wiecznego gentelmana, w nowym, kształtującym się wokół niego świecie nie do końca potrafi znaleźć sobie miejsce. Zresztą do tego, jak wojna zmienia życie bohaterów, po części odnosi się też doskonały serial „Peaky Blinders” (można go oglądać na Canale+) – choć opowiada o wydarzeniach już po zakończeniu wojny, to jednak bohaterów łączą wspólne doświadczenia z okopów.
Podobną perspektywę znajdziemy w produkcjach, które nie opowiadają bezpośrednio o doświadczeniach bohaterów na froncie. Seriale takie jak „Downton Abbey” czy „Upstairs Downstairs” (w Polsce pokazywany jako „Schodami w górę, schodami w dół”; o wydarzeniach związanych z I wojną opowiadała wersja serialu z 1971 roku) pokazują wojnę z dystansu. Bohaterowie popularnego serialu „Downton Abbey” muszą dołożyć się do wysiłku wojennego, udostępniając posiadłość na szpital. Choć sami nie są dotknięci działaniami na froncie, to odczuwają braki w zaopatrzeniu i boją się o zaginionych czy rannych bliskich. To ukazanie wojny z dystansu jest typowym zabiegiem telewizji brytyjskiej, kładącej nacisk nie tylko na historię wojenną, ale także na pokazywanie życia codziennego z dala od frontu.
Wątek I wojny światowej pojawi się więc np. w serialu „Mr. Selfridge”. Właściciel jednego z największych i najstarszych domów handlowych w Londynie nie tylko wyśle (z odpowiednią pompą) na front część swoich pracowników, ale także weźmie udział w dostarczaniu zaopatrzenia armii. Do tego w serialu znajdzie się wątek niechęci, jaką Brytyjczycy zaczęli w chwili wybuchu wojny czuć do obcokrajowców.
Co ciekawe, I wojna światowa pojawia się też w produkcjach, o których nigdy byśmy nie pomyśleli w kontekście seriali wojennych. Czwarty sezon „Czarnej Żmii” – przezabawnego serialu komediowego, ze znakomitą rolą Rowana Atkinsona – w całości rozgrywa się w okopach, gdzie nasi bohaterowie cały czas kombinują, co zrobić, by jednak nie znaleźć się na pierwszej linii ataku. Choć serial (podobnie jak poprzednie sezony) jest niesłychanie zabawny i absurdalny, to jednak w ostatnich scenach pojawiają się nieco poważniejsze tony. W programie dokumentalnym, poświęconym produkcji serialu, jego twórcy sami przyznali, że mieli pewne opory przed kręceniem komediowego serialu dziejącego się w okopach. Stąd też zupełnie niekomediowe zakończenie serialu.
Obecność I wojny może też zaskakiwać w kierowanym głównie do młodzieży „Doktorze Who”. W dwóch odcinkach serialu (w jego nowej odsłonie) widzom zostają pokazani młodzi uczniowie, którzy już niedługo znajdą się na froncie. Choć tematem odcinka są wydarzenia z gatunku science fiction, to jednak młody widz zobaczy swoich bohaterów w okopach.
W tym roku z racji zbliżającej się rocznicy wybuchu I wojny światowej BBC wyprodukowało dwa seriale poświęcone temu wydarzeniu. Pierwszy to miniserial „37 Days”, poświęcony trzem tygodniom pomiędzy zamachem na Arcyksięcia Ferdynanda a przystąpieniem Wielkiej Brytanii do wojny. Ten polityczny serial stawia sobie za zadanie pokazanie widzowi, jak wyglądały decyzje, które doprowadziły do wybuchu wojny. Twórcy przed napisaniem scenariusza podjęli wysiłek przeczytania nie tylko opracowań, ale także prywatnych listów, wspomnień, stenogramów ze spotkań i sprawozdań z posiedzeń rządu.
Nieco inne podejście mieli twórcy serialu „Crismon Field”, opowiadającego o fikcyjnym szpitalu polowym we Francji. Tu nacisk położono przede wszystkim na indywidualne historie lekarzy, pielęgniarek, a przede wszystkim pacjentów, którzy trafiają pod ich opiekę. Choć wyemitowano dopiero dwa odcinki serialu, to zbiera on sporą widownię – pierwszy odcinek obejrzało 7 milionów widzów, co świadczy o sporym zainteresowaniu prezentowaną tematyką. Wśród zapowiedzianych przez BBC produkcji, mających uczcić rocznicę wojny, znajduje się niemające jeszcze daty premiery „The Passing – Bells”, serial który ma o wojnie opowiedzieć z perspektywy przeciętnego żołnierza, który zgłasza się na ochotnika.
Nie da się nauczyć historii z serialu telewizyjnego. Dla nikogo nie jest to chyba zaskoczeniem. Ale można się całkiem sporo dowiedzieć o tym, jaką rolę dane wydarzenie odgrywa w zbiorowej pamięci. Jak widać, dla brytyjskiego widza I wojna światowa wciąż jest wydarzeniem ważnym i ciekawym, zaś dla twórców – wartym tego, by nakręcić jeszcze jeden serial. I choć oczywiście mamy tu do pewnego stopnia do czynienia z polityką historyczną, to jednak produkcje te cieszą się w Wielkiej Brytanii sporym zainteresowaniem.
O ile w polskiej świadomości wydarzenia I wojny zostały z wielu powodów zepchnięte na drugi plan, o tyle w pamięci Brytyjczyków wciąż stanowią ważną i bolesną cezurę pomiędzy starym a nowym światem. Wypada o tym pamiętać, kiedy zaczynamy ulegać złudnemu wrażeniu, że przeszłość wszyscy pamiętamy tak samo.
A tak na koniec, jeśli seriale albo ten wpis zachęcą was do bliższego zapoznania się z wydarzeniami I wojny, to ważna informacja: „Polityka” wydała właśnie „Pomocnik Historyczny” całkowicie poświęcony właśnie I wojnie światowej. Warto zajrzeć przed seansem albo po nim.
Komentarze
Nie pamietam dokładnie tytułu ale widziałem jeszcze jeden serialu lub film brytyjski poświęcony pierwszej wojnie światowej. Fabuła jest następująca pewien Anglik nawiązuje romans z żoną francuskiego fabrykanta w Amiens a równocześnie zakochuje się w jej siostrze. Mąż się dowiaduje żona ucieka z gachem. Wybucha I wojna światowa Anglik znajduje się w armii brytyjskiej uczestniczy w bitwie pod Verdun. Zostaje ranny odesłany do szpitala polowego w Amiens. Po wyjściu spotyka siostrę kochanki. Potem na froncie zostaje zasypany w tunelu podziemny udaje mu się wydostać i dowiaduje się, że podpisano rozejm od niemieckiego oficera.
To streszczenie pasuje jak ulał do Birdsong 🙂
„a eównocześnie zakochuje się w jej siostrze”? w miniserialu tego nie ma, może w powieści… przy okazji znakomita drugoplanowa Mawle’go! to dla niego oglądałam „Tunnel” ;).
a w temacie: jest jeszcze świetny miniserial „The Village”, którego czas akcji przypada dokładnie na lata I wojny światowej i także dobrze pokazuje wiele różnych wątków wojennych bez pokazywania samej wojny (oraz jej skutki) – nieobecność mężczyzn, emancypacja kobiet, odmowa służby, trauma u młodego żołnierza, dezercja…
To ja chciałabym bardzo, ale to bardzo polecić książkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie – „Świadkowie – zapomniane głosy. Pierwsza wojna światowa” wydana przez Wydawnictwo RM kilka lat temu. Niby historia pierwszej wojny światowej, ale opowiedziana od wybuchu, poprzez pierwsze wrażenia z okopów, potem bitwa po bitwie aż do zakończenia wojny – nie w suchych faktach, tylko w niemal pozbawionych komentarza relacjach świadków i uczestników. Robi piorunujące wrażenie, zwłaszcza że nasze polskie odczuwanie pierwszej wojny światowej to ciągle ułani z szabelką, Piłsudski i radość z odzyskania niepodległości. Tym bardziej możemy poczuć szok, gdy romantyzm młodych chłopaków zderza się z rzeczywistością okopów. Znajdziemy też relacje tych, którzy zostali, np. kobiet nagle pozostawionych samym sobie i muszących sobie z tym poradzić. Serio, chyba jedna z lepszych książek o Wielkiej Wojnie jaką czytałam, lepsza od wielu powieści.
Wizyta w Muzeum Wojny w Londynie ukazała mi swego czasu z całą mocą, jak różna jest pamięć historyczna w róznych krajach. Niby wiedziałam, ale co innego wiedzieć, a co innego – widzieć. Fascynujące.
Zwłaszcza że I wojna w Polsce to faktycznie najpierw jest zamach na arcyksięcia Ferdynanda, a potem legiony i odzyskana niepodległość. Nic w środku. Dobrze poznać inną perspektywę.
Nawiasem mówiąc, Imperial War Museum w Londynie mieści się w siedzibie… dawnego szpitala psychiatrycznego.