„Incorporated” – przyszłość w rękach korporacji
Matt Damon i Ben Affleck połączyli siły jako producenci serialu science fiction. Ich „Incorporated” to spełnienie wszystkich obaw ludzkości w kwestii rozwarstwiania się społeczeństwa, ślepego konsumpcjonizmu i wszechwładzy międzynarodowych korporacji.
I właśnie takie skrajne czarnowidztwo można poczytać tej bardzo ciekawej produkcji za jedyną wadę: to nie próba nakreślenia wizji realistycznej, ale świadome przejaskrawianie, które momentami czuć nieco za bardzo. Bo czego tu nie ma! Raz że wszystkim rządzą potężne korporacje, których władza jest tak wielka, że posiadają własne siły zbrojne, a zwalnianych pracowników likwidują. W ich sidła wpadli ludzie, których jedyną ambicją jest obecnie metaforyczna wspinaczka po drabinie dobrobytu, realizowana poprzez autentyczną wspinaczkę na kolejne piętra korporacyjnego wieżowca – im wyżej masz swoje biuro, tym jesteś ważniejszy.
Powszechna kontrola i rygorystyczne prześwietlanie pracowników to norma, szefowa korpo wygłasza zaś do swoich podwładnych płomienne, pełne jednak kiepsko ukrytych gróźb przemowy, które można streścić jako: „Korpo was kocha, korpo was karmi, korpo to wasza łagodna matka. Ale i surowy ojciec”.
Ten świat garniturów i garsonek odgradza się zaś od reszty społeczeństwa wysokimi murami i pilnowanymi przez oddziały zbrojne bramami, a by widok slumsów i biedy nie raził karierowiczów, dodatkowo stosuje się przysłaniające horyzont hologramy.
Gdzie zaś korposzczury bawią się po godzinach? W slumsach oczywiście, ze sporą ilością narkotyków i alkoholu, albo w specjalnych klubach dla wysokiego kierownictwa, które są po prostu ładnie wystrojonymi burdelami.Znamienna jest scena, w której szefowa korporacji rozmawia z senatorem, tłumacząc się ze spalenia upraw rolników – ich zbrodnią miała być kradzież własności intelektualnej, czyli genetycznie modyfikowanego materiału siewnego, co zrobili, bo to, co kupują, jest sterylne (aby rolnik rok w rok musiał wracać po więcej). Generalnie wszystko sprawia wrażenie jakby żywcem przepisanego z forum przeciwników firm pokroju Monsanto.
Powtórzmy: to wciąż ciekawy, świetnie zrealizowany serial, z dobrą obsadą (na ile można wnioskować na początku pierwszego sezonu), dobrze dawkujący napięcie i oferujący kompleksową wizję przyszłości, z przydziałami na dzieci, bogaczami manipulującymi biedotą oraz postępującą znieczulicą elit.Sęk w tym, że wszystko, co pokazano nam w odcinku pilotowym, to obserwacje i pomysły wtórne, treści ważne, ale już gdzieś jakoś omawiane. Dlatego, przynajmniej na początku, „Incorporated” sprawia wrażenie serialu odtwórczego, bo miłośnika fantastyki naukowej niczym nie zaskoczy, nie zaoferuje własnego, świeżego spojrzenia, jak to robi choćby „Black Mirror”.Damon i Affleck dali więc nam serial science fiction skierowany raczej do widza standardowego, niekoniecznie miłośnika gatunku. Prezentuje się tu skumulowane czarnowidztwo co do przyszłości gatunku ludzkiego, ostrzegając tym samym przed ścieżką, którą zdajemy się podążać. Ciekawe i dobrze podane.
Oby kolejne odcinki sprawiły, że do listy zalet dodamy jeszcze „oryginalność”.