Skazani na piractwo? – polski rynek seriali na DVD

gotDo sprzedaży w Polsce trafiło DVD z pierwszym sezonem głośnego „House of Cards”. Blisko półtora roku po światowej premierze serialu, po tym, jak rozpisywały się o niej wszystkie media, także rodzime, budując tym samym zainteresowanie wokół produkcji.

Jasne, trzeba się cieszyć, że w ogóle pojawił się u nas ten wybitny tytuł – w końcu lepiej baaaaardzo późno niż wcale – ale na przykład w takiej Wielkiej Brytanii obecnością Kevina Spaceya we własnym domu delektować się można już od roku, od ponad miesiąca dostępny jest również sezon drugi. I wiecie co? Ten pachnący świeżością „House of Cards. Season 2” kosztuje tyle samo, co u nas seria pierwsza. W takich momentach trudno nie rozumieć internetowych piratów.

Owszem, jest coraz lepiej. Przykład? „Detektyw” w wersji na DVD jest już w sklepach nad Wisłą, ledwie kilka miesięcy po emisji ostatniego odcinka. No i jest nieco tańszy niż wydanie brytyjskie, co też należy chwalić. Również kolejne sezony „Gry o tron” trafiają do nas bardzo szybko, ostatni już w tydzień po światowej premierze. To dobrze, to się chwali, za to można być wdzięcznym wydawcom. Tak jak za ekspresowe wydanie „Sherlocka 3”. Ale…

Powiedzcie mi, gdzie mogę kupić drugi sezon wielbionego przeze mnie „Newsroomu”? To serial, który mogę oglądać na okrągło – jak mam to robić, skoro od pojawienia się na polskich półkach pierwszej serii kolejnych odcinków ni widu, ni słychu? Na szczęście mam HBO GO.

Co jednak z jedną z najgłośniejszych produkcji ostatnich lat, serialem, który zaraz ruszy z 5. sezonem, a który na całym świecie oglądają dziesiątki milionów osób? Co z „The Walking Dead”? Ano to, że gdy wpisuję tę frazę w wyszukiwarkę popularnego polskiego sklepu internetowego, wyskakują mi komiksy (fajne, ale mam), książki i film „Dead Men Walking” – trochę nie o to mi chodziło. Wyliczamy dalej?

Na liście Wielkich Nieobecnych nie może zabraknąć również „Hannibala” – za nami dwa sezony, trzeci w zapowiedziach, tymczasem pierwsza seria dla rodzimych wydawców DVD nie istnieje. Ktoś mi wytłumaczy, o co chodzi? Tyle dobrego, że chociaż „Breaking Bad” mogę sobie obejrzeć w międzyczasie, bo za nami premiera trzech z w sumie pięciu serii, tempo zaś wydawca ma całkiem dobre, choć startował ze sporym opóźnieniem.

Przy okazji tego serialu wychodzi jednak jeszcze coś – cena. Prawie 120 zł za sezon. To daje 600 zł za komplet, przy czym po tym, jak ukazał się pierwszy, na kolejne nie trzeba było długo czekać, stoimy więc przed wyzwaniem wydania spooorej sumy w bardzo krótkim czasie. Jasne, można poczekać i kupić później, ale przy naszym rynku i nakładach ryzykujemy, że za jakiś czas którejś z serii nie dostaniemy. 600 zł nie robi na was wrażenia? A wiecie, że na brytyjskim Amazonie komplet wszystkich sezonów kupicie za niecałe 50 funtów? To połowę mniej niż za polskie wydania. „Teoria wielkiego podrywu” 1-6 to zaś nawet nie 25 funtów; w Polsce: 100 zł za sezon.DVD_Teoria_PodrywuKluczowym czynnikiem są zapewne nakłady: w Polsce tak małe, że cena musi być wysoka. Rozumiem. Jednocześnie, choć sam potępiam piractwo, nie mogę w takiej chwili nie rozumieć także internautów, którzy może i chcieliby wydać pieniądze na „The Walking Dead” albo „Hanibala”, ale nikt nie chce ich od nich wziąć.

Piraci nie płacą za nic? Brednie – przeprowadzone badania mówią wręcz, że jest na odwrót i piraci wydają na kulturę więcej niż innego grupy. Przykładem „Gra o tron” – najczęściej nielegalnie pobierany z sieci serial w historii, który w Polsce ukazuje się szybko i w kilku wersjach, także na Blu-ray.

Myślicie, że wydawca robiłby to, gdyby sprzedawał 1000 egzemplarzy? Żeby jednak taki internetowy czarnobrody sięgnął do portfela, trzeba dać mu produkt. Tymczasem w Polsce nie ma „Hannibala” i „The Walking Dead”! (Wiem, powtarzam się, no ale… „Hannibal”! „The Walking Dead”! To tak, jakby do kin u nas nie weszło „Avengers: Age of Ultron”).

Czy to się zmieni? Może. Na horyzoncie wprawdzie widać pierwsze oznaki zmian, zaniedbania są jednak tak fundamentalne, że poprawa obecnego stanu rzeczy wymagać będzie lat.

Rynek filmów na DVD i BR wygląda jednak dużo lepiej, pojawiają się nawet, choć rzadko, wydania limitowane, co świadczy o rozwoju. Trzeba liczyć na to, że i na seriale przyjdzie czas.