„Grze o tron” bardzo brakuje George’a R.R. Martina

Bitwa o Królewską Przystań okazała się tyleż efektowna, co irytująca. Scenarzyści „Gry o tron” dokonują niezrozumiałych wyborów, a wynikający z małej liczby odcinków fabularny pośpiech im nie pomaga.

Możliwe, że dokładnie ta sama historia w dużej mierze by się broniła, gdyby dać jej więcej „oddechu”. Tymczasem finałowy sezon „Gry o tron” po pięciu odcinkach sprawia wrażenie, jakby zamiast fabuły scenarzystów interesowało wyłącznie „odfajkowywanie” zaplanowanych punktów zwrotnych i domykanie wszystkich wiszących luźno wątków. Przykładem przemiana Daenerys, w którą trudno uwierzyć każdemu, kto śledził tę postać przez ostatnie siedem sezonów – ma się wrażenie, że Benioff i Weiss potrzebowali zaskoczenia, wpisali je więc do scenariusza, ale nie pozwolili sobie na więcej niż dwie-trzy uzasadniające je sceny. A mówimy tu o radykalnej zmianie.

Symbolem „lenistwa” tego sezonu niech będzie postać Eurona Greyjoya, z którym ewidentnie nie było wiadomo, co począć. W efekcie doczekaliśmy się sceny opartej wyłącznie na nieprawdopodobnym przypadku. Dramatyzm żaden.HBO to przede wszystkim dowód wielkości George’a R.R. Martina. W jego książkach nie smoki czy lodowe zombie stanowiły o sile opowieści, ale realistyczne, budzące silne emocje postacie, których decyzje mogły zaskakiwać czy wręcz oburzać, ale co do których motywacji nigdy nie było wątpliwości. Może wynika to z faktu, że – jak mówi sam Martin – on jest pisarzem typu „ogrodnik”, czyli sieje ziarno, a następnie pozwala fabule kiełkować, naturalnie się rozwijać. Tymczasem Benioff i Weiss realizują tylko punkty z tabelki z kluczowymi scenami, dopychając nogą wszystko to, co rozłazi się na boki.Najnowszy odcinek „Gry o tron” to dowód, że nie budżet czyni serial, ale dobry scenariusz. I że wcześniej Benioff i Weiss radzili sobie tak świetnie, bo mają smykałkę do adaptowania, a nie tworzenia historii od zera.

Przed nami jeszcze jeden odcinek. Trudno się jednak spodziewać, żeby finał najpopularniejszego współczesnego serialu był czymkolwiek więcej niż rozczarowaniem.

„Grę o tron” w Polsce można oglądać na HBO i HBO GO.