Za czyje grzechy – „The Sinner”
Seriali przybywa w lawinowym tempie. Według dorocznych obliczeń szefa stacji FX, Johna Landgrafa, do sierpnia amerykańscy dystrybutorzy pokazali 342 premiery, o 17 więcej niż przed rokiem, a do końca 2017 r. liczba nowości w odcinkach może dobić do pół tysiąca. A jeśli dodać do tego seriale, które w Stanach premiery nie miały, oraz kontynuacje? Na szczęście dla widza, który chciałby także spędzić trochę życia w realu, ilość nie do końca przechodzi w jakość i wiele tytułów można sobie spokojnie darować. I skupić się na najlepszych. Na przykład na „The Sinner” – „Grzesznicy”, nowości USA Network.
Jessica Biel pozazdrościła koleżankom – Nicole Kidman, Reese Witherspoon, Laurze Dern i Shailene Woodley – zbierającym świetne recenzje za kreacje w „Wielkich kłamstewkach”, kryminalnym serialu o przemocy, głównie wobec kobiet, która infekuje rodziny, przenosi się na kolejne pokolenia, niszczy społeczeństwo. 8-odcinkowy „The Sinner” („Grzesznica”) także jest oparty na bestsellerowej powieści – pod tym samym tytułem, autorstwa Petry Hammesfahr, też przynosi portret skomplikowanej kobiety, żony i matki z przeszłością, która skrywa tajemnice. W tle także jest przemoc i trauma.
Biel, utalentowana aktorka dotąd znana głównie z serialu „Siódme niebo”, bazujących na jej urodzie komedii romantycznych i małżeństwa z Justinem Timberlakiem, wykorzystuje w pełni szanse, które niesie scenariusz, i tworzy przekonującą rolę, postać, w której historię ma się ochotę zagłębiać.
Cora Tannetti jest trzydziestoparolatką z amerykańskiej prowincji nad malowniczym jeziorem, posiadaczką kochającego, choć fajtłapowatego męża, kilkuletniego syna i nudnej pracy w rodzinnej firmie. Oraz teściów nieco za mocno wchodzących na głowę, na co trochę narzeka mężowi podczas podróży do i z pracy. Nie tryska optymizmem, jest raczej wycofana, ale wykonuje wszystko, czego społeczeństwo i rodzina od niej oczekują.
Aż pewnej słonecznej niedzieli, na plaży nad jeziorem, nożem, którym przed chwilą obierała synkowi gruszkę, zaszlachtuje Franka Belmonta, młodego lekarza, który bawił się po sąsiedzku w towarzystwie dziewczyny i przyjaciół. W szoku są nie tylko plażowicze, sąsiedzi Tannettich i mąż Cory, ale i ona sama.Bohaterka nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego zamordowała. Twierdzi, że nie znała ofiary, nie ma też kartoteki policyjnej i nie leczy się psychiatrycznie. Od razu przyznaje się do winy, rezygnuje z prawa do adwokata, nie chce przesłuchań, procesu, godzi się na wieloletnie wiezienie. Wydaje się robić wszystko, by nie musieć zagłębiać się w swoją przeszłość, do tego zdaje się postępować i tutaj instynktownie, bez udziału świadomości.
Co nią powodowało? Co stoi za aktem mordu? Czy na pewno nie znała ofiary? Detektyw Harry Ambrose (Bill Pullman), miłośnik i znawca roślin (oraz fan niestandardowych zachowań seksualnych), jest racjonalistą, wierzy w ciągi przyczynowo-skutkowe i żmudne dochodzenie do prawdy. Także wbrew woli najbardziej zainteresowanej.Serialowych śledztw będzie kilka, każde z nich – oceniając z perspektywy trzeciego odcinka – zapowiada się interesująco, ma, zgodnie z prawidłami gatunku, swoje ślepe tropy, olśnienia i przełomy. Oficjalne prowadzi detektyw Ambrose, własne – mąż Cory, Mason, który odkrywa, że w ogóle nie znał swojej żony. Ale najciekawsze jest trzecie – psychiczne, wędrówka w głąb siebie, podążanie krętymi ścieżkami pamięci, które w bólach podejmie sama Cora.
Będzie się musiała zmierzyć z koszmarnym dzieciństwem w domu matki fanatyczki religijnej, która przez całe życie absurdalnie obwiniała starszą córkę o wątłe zdrowie, od urodzenia, młodszej. W każdym zachowaniu widziała grzech, który należy odpokutować, a Boga przebłagać niekończącymi się modlitwami. Z traumą, której – być może – doświadczyła w okolicach 4 lipca 2012 r., po czym wyparła. I ze wspomnieniami, które być może tylko wydają się prawdziwe.
Czołówka przedstawia jazdę kamery przez kolejne warstwy materii – wspomnień? Zmyśleń?
Ciekawie napisani bohaterowie, dobre aktorstwo, temat traumy, prawdy i kłamstwa, a także zabawy formalne (strona wizualna) pozwalają znajdować sporo przyjemności w tym pełnym retrospekcji przebijaniu się przez kolejne warstwy psychiki i historii Cory Tannetti.
Komentarze
Serial zapowiada się faktycznie nieźle, a czołówka kojarzy mi się z testem Rorschacha.
grzech,przemoc, trauma, tajemnice, dramaty rodzinne, bole….”pozwalają znajdować sporo przyjemności” (Pani raczy zartowac) ..tego poza jankesami malo kto oglada, tu 9w US) ogladaja to bo tu nie ma zycia rodzinnego ani towarzyskiego, nie wspomne juz o hobby czy czytaniu ksiazek, wiem bo mieszkam tutaj od 40tu lat
@k1harper
Taaa, bo przecież oglądanie „Deadwood” lub „Six Under” jest mniej wzbogacajace intelektualnie, niż czytanie powieści Stephena Kinga czy innego Georga R.R Martina, lol.
Najciekawszy serial, jaki się ostatnio pojawił, to i tak „Ozark”. Moooże nie jest to arcydzieło(czegoś zabrakło), ale na pewno przewyższa wszystkie premiery z ostatnich paru miesięcy(wliczając to całe The Handmaid’s Tale) i chyba wszystkie powroty(może poza ostatnim sezonem „Black Sails”).
@k1harper
A „życie towarzystkie czy rodzinne” to absolutnie najlepszy sposób na spędzenie swojego pobytu na ziemii. Po co czytać mądre książki i oglądać trudne seriale, skoro można wypić herbatkę u cioci albo wódę u szwagra?