Komiks na poważnie, czyli świetny serial dokumentalny
Twórca „Żywych trupów”, na podstawie których kręcony jest popularny serial „The Walking Dead”, w sześcioodcinkowej „Nieznanej historii komiksu” przygląda się historiom obrazkowym i ważnym wydarzeniom z dziejów tego medium.
Robert Kirkman nie robi przy tym tego co większość twórców dokumentów o komiksach, mianowicie nie analizuje mitów superbohaterów, nie pyta, dlaczego Superman jest popularny, ani co jest tak pociągającego w Batmanie – czyli nie mierzy się z tematem fenomenu popkultury, jakim są najpopularniejsi komiksowi herosi.
Nie jest też jego serial historyczną kroniką, jaką były bardzo ciekawy film dokumentalny „Renesans Marvela” czy wybitna książka „Niezwykła historia Marvel Comics” Seana Howe’a. Zamiast tego Kirkman wybiera kilka ważnych, z różnych względów, tematów – i poświęca im poszczególne odcinki.
Na przykład odcinek o reakcji świata komiksów superbohaterskich na wydarzenia z 11 września 2001 roku pokazuje komiksy jako medium nie czysto eskapistyczne, ale wręcz przeciwnie – zakorzenione w naszej rzeczywistości i do niej się odnoszące (przy okazji jest to też kronika reakcji nowojorczyków na zniszczenie wież WTC, jako że zarówno siedziba Marvela, jak i DC znajdują się na Manhattanie).
Z kolei epizod poświęcony Wonder Woman to tak naprawdę opowieść o postaciach kobiecych w kulturze popularnej, o prawach kobiet i o ruchach o te prawa walczących, w dużej mierze także historia twórcy tej postaci, dr. Williama Marstona, i jego niezwykłego związku z dwoma silnymi kobietami.
W „Robert Kirkman: Nieznana historia komiksu” zresztą na pierwszym planie są twórcy, nie ich postaci, co wyróżnia ten serial na tle innych dokumentów. I tak mamy odcinek o duecie Stan Lee i Jack Kirby, czyli twórcach takich postaci jak X-Men czy Fantastyczna Czwórka, mamy też opowieść o Jerrym Siegelu i Joelu Shusterze, czyli scenarzyście i rysowniku, którzy dali światu Supermana.
I w obu przypadkach są to historie smutne, pokazujące artystów w starciu z wydawcami, którzy przejęli prawa do ich postaci, a ich samych zostawili z niczym, jak w przypadku Shustera i Siegela, ale i po części Kirby’ego, który nie tylko nie korzystał majątkowo na tym, co tworzył, a co potem przynosiło Marvelowi krocie, ale też był w sporze z Lee o to, kto jaką rolę w tym procesie twórczym miał. Wątek ten pośrednio podejmuje i odcinek poświęcony wydawnictwu Image Comics, czyli jedynemu, któremu udało się w Stanach przełamać hegemonię Marvela i DC Comics, a które powstało po tym, jak niezadowoleni z nieposiadania praw do własnych postaci twórcy odeszli z Marvela i założyli coś swojego.
Wreszcie jest odcinek poświęcony Milestone, czyli imprincie wydawnictwa DC Comics, które było zarządzane przez czarnoskórych twórców komiksów, które tworzyło historie z czarnoskórymi superbohaterami i dawało pracę głównie czarnoskórym scenarzystom i rysownikom, otwierając drzwi do kariery wielu z obecnie popularnych twórców.
Trzeba więc docenić Kirkmana za to, że poszedł inną ścieżką, nie zadowalając się jak – niestety – większość dokumentalistów biorących się za komiksy budowaniem pomnika Supermanowi czy pokazywaniem tego, jak bardzo zaangażowani w komiksy potrafią być fani komiksów. W skrócie: Robert Kirkman nie traktuje komiksów jako ciekawostki, ale jako medium z historią i znaczeniem, co dokumentuje.
Serial „Robert Kirkman: Nieznana historia komiksu” w Polsce pokaże AMC. Premiera 15 stycznia.