Między nami wikingami
Prawdziwą oznaką tego, że żyjemy w złotej erze seriali, nie są wcale „Stranger Things”, „Gra o tron”, „Westworld” czy „Detektyw”, ale niesamowicie pokręcone produkcje, które jakimś cudem dostają zielone światło, ba, utrzymują się nawet dłużej niż jeden sezon. Przykładem „Norsemen”.
W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że „Norsemen” to efekt zastanawiania się, jak wyglądałby serial „Wikingowie”, gdyby po kręceniu normalnych odcinków, np. w weekendy, ekipa wracała na plan i w ramach odreagowywania robiła sobie ze wszystkiego jaja. Nie chodzi tu o prostackie żarty i przerysowanie, ale wzięcie identycznej scenografii, kostiumów, nawet wątków fabularnych i bohaterów, przepuszczenie ich jednak przez zwierciadło współczesności – ze szczyptą korporacyjnej nowomowy.
„Norsemen” odpowiada na pytanie o to, co by było, gdyby brutalny świat wikingów opowiedzieć językiem pracowników biurowych z XXI w. Gdyby ich problemy z najazdami, morderstwami, wszechobecną śmiercią i niewolnictwem połączyć z problemami współczesnych ludzi. Wbrew pozorom efekt jest przekomiczny.I o dziwo łączy się to w spójną całość, mimo że fabuła sprawia wrażenie jednego wątku z „Wikingów”, dialogom zaś bliżej do „Doliny Krzemowej”, dokładnie zaś do tego, co działo się w parodiującym Google technologicznym gigancie Hooli. Stąd sceny takie jak składanie ofiar Odynowi poprzez dekapitowanie kolejnych niewolników, aż jeden z nich rozpoczyna rozmowę z trzymającą topór żoną wodza osady – nie kłóci się, nie wierzga, nie próbuje uciekać, ale spokojnie, uprzejmie i rzeczowo próbuje przepchnąć ideę, ze może trzy ofiary to będzie już zbyt dużo i bogowie się obrażą, na co kobieta dziękuje za wkład, zaangażowanie i rzeczową argumentację, po czym jednak wznosi topór.Norweski serial jest więc parodią popularnych w ostatnich latach krwawych opowieści o wikingach. Specyficzną parodią, udaną, doskonale sprawdzającą się jako dodatek do tych opowiadanych na poważnie, przekłuwający balonik patosu i brutalności.
W Polsce serial „Norsemen” można oglądać na Netflixie.