„Pozostawieni” – dwugłos recenzencki na premierę nowego serialu HBO
30 czerwca o 22:00 na antenie HBO zadebiutuje nowa produkcja Damona Lindelofa (ten, który stworzył „Zagubionych” i skopał ich finał), bazująca na powieści Toma Perrotty, najlepiej znanego z książki „Małe dzieci” i opartego na niej filmu z Kate Winslet, do którego sam pisarz stworzył nominowany do Oscara scenariusz.
Bardzo szeroki obraz (Marcin Zwierzchowski)
Jego nowa książka, „Pozostawieni”, opisuje świat trzy lata po olbrzymiej tragedii – z nieznanych przyczyn z powierzchni ziemi zniknęło 140 milionów ludzi, czyli 2 proc. światowej populacji. Co się z nimi stało? Nie wiadomo. Czy powrócą? Nie wiadomo. To dzieło Boga? Nie wiadomo. Co więc wiemy? Nic. Serial HBO, podobnie jak oryginał, nie skupia się na elemencie fantastycznym, ale na dramatach bohaterów, próbujących radzić sobie z niewyobrażalną stratą, która ich dotknęła.
Pilotowy odcinek „Pozostawionych” pokazuje podejście twórców serialu do powieściowego materiału – czerpią z oryginału bardzo wiele, nie są mu jednak wierni, swobodnie podkręcając wątki i sceny, tak aby były bardziej emocjonujące. I tak, główny bohater zostaje zdegradowany z burmistrza do policjanta, dopisana zostaje (świetna) sekwencja z imprezy nastolatków, a oryginalnie pokojowa konfrontacja między uczestnikami marszu pamięci a tajemniczymi obserwatorami w serialu kończy się krwawym starciem. Nie to definiuje jednak stosunek HBO do książki Perrotty (a przy okazji do widzów) – bardziej znamienny jest brak jakichkolwiek uproszczeń czy ograniczania wątków. Już w pilocie widać, że rozpoczynająca się właśnie historia rozpisana jest na ogromną skalę pod względem liczby postaci i pomniejszych wątków, i że producenci serialu absolutnie się tego nie boją.
Mało tego – „Pozostawieni” z małego ekranu wymagają od widza więcej niż „Pozostawieni” Perrotty od czytelnika. Fabuła tu i tu jest taka sama, jednak w pierwszym odcinku serialu pojawiają się elementy, które w książce opisano grubo po setnej stronie. Stąd też można poczuć się nieco zagubionym, odniosłem wręcz wrażenie, że bez znajomości oryginału nie byłbym w stanie zrozumieć wiele z tego, co widziałem na małym ekranie. I chyba o to twórcom chodziło: nie dość, że rzucają widzów od razu na głęboką wodę, nie kłopocząc się powolnym zanurzaniem-wprowadzaniem kolejnych bohaterów, to jeszcze dodają nieobecne w powieści Perrotty wątki mieszania się rzeczywistości ze snem, co tylko potęguje atmosferę zagubienia i tajemnicy.
W tym pozornym chaosie jest jednak metoda – jeżeli twórcom serialu uda się udźwignąć tak rozrysowaną opowieść, mają szansę stworzyć adaptację lepszą niż (świetny) oryginał, bo bardziej emocjonującą i intrygującą, niepodającą niczego na tacy, ale odwołującą się do inteligencji widza.
http://youtu.be/2sX5uZ3Bh60
Zarządzanie tajemnicą (Bartosz Staszczyszyn)
Choć dzięki entuzjastycznym recenzjom Ophry Winfrey i prasowych recenzentów powieść Toma Perrotty cieszyła się wielką popularnością w Stanach Zjednoczonych, twórcy serialowej wersji „Pozostawionych” nie czynią specjalnych ukłonów w stronę czytelników książkowego pierwowzoru. Nie trzeba znać literackiego oryginału, by docenić kunszt scenarzystów i reżyserów zebranych pod kierownictwem Damona Lindelofa (tego od „Zagubionych”). Można wręcz zaryzykować tezę, że lektura serialowego pilota będzie ciekawsza dla tych, którzy o książce wiedzą niewiele lub zgoła nic.
Bowiem Peter Berg, reżyser pierwszego odcinka serii, znakomicie zarządza nie tylko rytmem opowieści, ale i tajemnicą. Autor „Ocalonego” nie daje nam gotowej mapy, na której byłaby rozrysowana sieć połączeń między bohaterami, lecz powoli wprowadza nas do serialowego mikroświata i przedstawia nam mieszkańców małego amerykańskiego miasteczka. Poznajemy szeryfa (Justin Theroux) starającego się utrzymać w ryzach pogrążoną w żałobie społeczność, nastoletnią dziewczynę (Margaret Qualley) przeżywającą licealne dramaty, młodego chłopaka (Chris Zylka) zaangażowanego w działalność jednej z nowo powstałych sekt, a także kobietę po czterdziestce (Amy Brenneman) należącą do miejscowej sekty, której ubrani na biało członkowie prześladują jedną z bohaterek serialu.
Kim są? Co ich wszystkich łączy? Kogo stracili? Nie wiadomo. Przynajmniej do czasu. I właśnie to jest największą siłą „Pozostawionych”. Berg i jego scenarzyści nie idą na łatwiznę, zamiast w kilku prostych scenach opowiedzieć, kto jest kim w fikcyjnym miasteczku, cały czas utrzymują widza w niewiedzy, niespiesznie odpowiadając na pytania kłębiące się w głowie widza. Dla tych, którzy w serialowych opowieściach lubią tajemnice, „Pozostawieni” będą więc nie lada gratką.
Berg bardzo sprawnie zawiązuje supły fabuły, ujawnia przeszłość bohaterów i dopowiada ich motywacje. Nie nadużywa słów. „Pozostawieni” opowiadani są obrazem, a nie dialogiem. Twórcy pilotowego odcinka balansują między ironią i patosem, a sceny dramatyczne pointują świetnymi dowcipami. Jednocześnie tworzą serialową przestrzeń, w której jawa miesza się ze snem, a granice realnego i nierealnego ulegają zatarciu (czego przykładem jest znakomita finałowa scena pierwszego odcinka).
Na tym nie kończy się lista walorów produkcji HBO. Na uwagę zasługuje także aktorski drugi plan. Obok Liv Tyler, wcielającej się w młodą kobietę prześladowaną przez członkinie milczącej sekty, w obsadzie znajdziemy Christophera Ecclestona, świetną Ann Dowd, Michaela Gastona, wreszcie – charyzmatycznego Patersona Josepha jako niebezpiecznego przywódcę sekty. Obsadzeni w drugim planie, są gwarancją tego, że serialowa opowieść o „Pozostawionych” będzie się rozwijać. Przecież grzechem byłoby marnowanie tak dużych aktorskich talentów dla nieznaczących epizodów.
Komentarze
Obejrzałem 2 pierwsze odcinki i mam mieszane uczucia, ciężko cokolwiek powiedzieć o tym serialu, jest ani dobry, ani kiepski, natomiast z pewnością intrygujący, w przypływie czasu postaram się oglądać dalej, może rozkręci się bardziej.