Opuścić wreszcie Neverland – po obejrzeniu TEGO dokumentu o Michaelu Jacksonie
Głośny, dwuczęściowy dokument HBO i Channel 4 „Leaving Neverland” w reżyserii Dana Reeda to nie tylko drobiazgowa opowieść dwóch dorosłych dziś mężczyzn oskarżających Michaela Jacksona o molestowanie seksualne w latach 90. To także kolejne dezawuujące spojrzenie na show-biznes i jego kulisy.
To trudne cztery godziny. Wade Robson i James Safechuck, dziś 40-letni mężowie i ojcowie, spokojnie – najczęściej – i skrupulatnie opowiadają przed kamerą chronologicznie o fascynacji ich i ich rodzin Michaelem Jacksonem i Michaela Jacksona nimi. Król popu okazuje się w tych opowieściach też królem manipulacji. Oraz pedofilem.
Robson i Safechuck opisują ze szczegółami, jak byli wykorzystywani seksualnie (pierwszy – od 7. do 14. roku życia) i manipulowani emocjonalnie przez Jacksona. Rozkochiwał każdego z nich w sobie i wmawiał, że jeśli ktoś się dowie o ich szczególnym sposobie okazywania sobie miłości, obaj pójdą do więzienia na resztę życia.
Skutecznie. W 1993 r. Jackson zawarł ugodę z rodzicami oskarżającego go o molestowanie 13-latka, wtedy Robson i Safechuck, a także ich rodziny zeznawali na korzyść Jacksona. Dekadę później, w 2003 r., gdy wypłynęło kolejne oskarżenie, piosenkarzowi pomógł znów Robson (a także Macaulay Culkin, też mający bliskie relacje z Jacksonem, ale do dziś utrzymujący, że nie miały elementu pedofilskiego), wtedy już znany choreograf, pracujący m.in. dla Britney Spears i NSYNC. Safechuck odmówił zeznań.
W 2013 r., cztery lata po śmierci Jacksona (w wieku 50 lat), Robson sam pozwał przedsiębiorstwo zarządzające majątkiem króla popu, a Safechuck dołączył do procesu. Zarzuty zostały oddalone z powodów proceduralnych: przekroczenia dopuszczalnego terminu 12 miesięcy od śmierci osoby, której dotyczą zarzuty…Te cztery godziny to także relacja ich obu z działania traumy – powolnego i bolesnego procesu uświadamiania sobie, czego w rzeczywistości doświadczyli, jakie są psychiczne koszty utrzymywania przez lata sekretu, co stoi za narastającą depresją, stanami lękowymi towarzyszącymi całkiem normalnemu wydawałoby się życiu.
To opowieść jednostronna – nie występują w niej przedstawiciele rodziny Jacksona, nikt, kto kontrowałby wyznania Robsona i Safechucka i ich rodzin.
W tle zaś oglądamy archiwalne zdjęcia – szalenie z dzisiejszego punktu wodzenia niepokojące ujęcia Jacksona chodzącego za rękę z chłopcami kilku- i nastoletnimi, wysiadającego z nimi z prywatnego samolotu, wsiadającego do limuzyny, która ich wiozła do hotelu.
Na tych samych ujęciach widzimy tłumy wiwatujące na cześć króla popu pod tymi hotelami, do których wchodził z dziecięcymi przyjaciółmi, wpadające w histeryczne spazmy na widok tych limuzyn. Dorośli i dzieci, mnóstwo dzieci, wszyscy w ekstazie jak za czasów Beatlesów. Show-biznes, celebryci i ich półboski status to równie ważny temat dokumentu.
Australijczyk Wade Robson miał 5 lat, kiedy wygrał konkurs taneczny dla dziecięcych (od lat 7) naśladowców tańca Michaela Jacksona zorganizowany przez sklep w rodzinnym Brisbane. Safechuck nie był fanem Jacksona, ale jako uroczy 8-latek został wybrany do partnerowania gwiazdorowi w reklamie Pepsi.Potem scenariusz był podobny: telefony Jacksona do chłopców i ich rodzin, „zaprzyjaźnianie się” wielkiej, ale samotnej gwiazdy ze zwykłymi rodzinami, uwodzenie dzieci i rodziców sławą i bogactwem. Szczególnie podatne okazały się matki, ewidentnie mające dość zwykłego życia. I to do nich – także występujących w filmie – najwięcej żalu mają dziś synowie.
Trudno bez bólu słuchać relacji o tym, jak po jednym dniu znajomości rodzice (i dziadkowie) Wade’a nie tylko pozwolili 7-letniemu chłopcu nocować w jednej sypialni z 34-letnim Jacksonem, ale kilka dni później zostawili go samego z nim na ranczu Neverland na pięć dni, podczas gdy rodzina zwiedzała Wielki Kanion.
Dziś świadomość jest już inna, a „pedofilia” może śmiało konkurować o miano słowa roku 2019, nie tylko, choć głównie, dzięki Kościołowi katolickiemu i wyczynom jego hierarchów na całym świecie.
Ale też – wreszcie – bardziej jesteśmy skłonni wierzyć ofiarom osób dysponujących władzą, dzięki czemu te łatwiej decydują się mówić o swojej krzywdzie. To pokłosie historii pedofilów celebrytów, jak kryty przez dekady przez BBC jej prezenter Jimmi Savile, oskarżany po śmierci o zgwałcenie 300 dzieci…
Ale też wielka zasługa akcji #MeToo.Sprawy Harveya Weinsteina, molestującego aktorki i współpracowniczki wpływowego producenta Hollywood. Kevina Spaceya oskarżonego o niestosowne zachowania o podtekście seksualnym wobec młodych mężczyzn i chłopców. Komika C.K. Louisa masturbującego się na oczach współpracowniczek. A także Asii Argento, która sama będąc ofiarą molestowania, miała molestować w pokoju hotelowym niepełnoletniego aktora grającego jej syna… Właśnie doszły kolejne, muzyków R. Kelly’ego i Ryana Adamsa.
Sprawcy są banitami Hollywood. Ale pozostaje pytanie, co z ich dotychczasową twórczością? Słuchać i oglądać, oddzielając twórczość od twórcy (i nabijając temu ostatniemu kabzę), czy bojkotować?
Twórcy „Simpsonów” wycięli postać Jacksona z archiwalnych odcinków. Niektóre radiostacje, np. polska Zetka, nie zamierzają nadawać jego muzyki. Marcin Święcicki, który jako prezydent Warszawy w 1996 r. spotkał się z Jacksonem w sprawie budowy parku rozrywki, usunął jego zdjęcie ze swojego Facebooka…
Komentarze
Okropne to wszystko. Ale mniej mnie dobiło, niż upadek mojego niegdyś ukochanego komika Billa Cosby’ego. Co do Kevina Spacey, znakomitego aktora, to nie są to jednoznaczne oskarżenia. Z tego, co wiem, chłopcy (chyba najmłodszy miał 17 lat i był na imrezie prywatnej dla gejów, więc sporo tutaj wątpliwości, co do prawdziwych intencji chłopaka, pozywającego dziś aktora)byli raczej niemal dorosłymi nastolatkami; pani Robinson wolno było uwodzić „Absolwenta”), Kevinowi Spacey już nie. Relatywizm, który zniszczył świetnego faceta, i sprawił, że Frank Underwood musiał umrzeć, co miało fatalne skutki dla serialu House of Cards.
Niestety z Kevinem Spacey nie jest tak prosto. O molestowanie pierwszy oskarżył go Anthony Rapp – miał 14 lat, gdy Spacey miał się na nim położyć i go obmacywać. Dziś takich oskarżeń jest już 30. Z tego co wiem, nie dotyczą gwałtów, ale właśnie macania bez pozwolenia, wkładania rąk w spodnie młodych chłopców bez ich pozwolenia oraz seksualnych uwag i aluzji czynionych młodym podwładnym min. w londyńskim Barbicane Theatre, któremu szefował i na planie „House of Cards” – oskarżają go o tworzenie koszmarnej, wrogiej atmosfery. Przez lata na takie zachowania gwiazd i szefów było przyzwolenie, ostatnio an szczęście się to zmienia. Straszna jest też historia samego Spaceya – jego brat napisał, że obaj byli w dzieciństwie gwałceni przez ojca, fana nazizmu… Brat poszedł na psychoterapię, Kevin zmienił nazwisko i w ten sposób próbował odciąć się od przeszłości…
A z Billem Cosbym – pełna zgoda. „Pełna chata” była jednym z seriali mojego dzieciństwa, a okazało się, że stworzyła go ludzka bestia, która odurzyła i zgwałciła dziesiątki kobiet.
Pomyliłam tytuł, nie „Pełna chata” tylko „Bill Cosby Show”, przepraszam!
Znam te fakty z koszmarnego dzieciństwa Spacey’a, dlatego właśnie aż tak łatwo nie oceniam. Z tym 14-latkiem( czemu był na imprezie gejowskiej, gdzie byl rodzice?) to zdaje się tak było, że przyszedł na prywatną imprezę, sam zresztą był(jest?) gejem i zdaje się próbował się jakoś odnaleźć w tej swojej tożsamości. Na szczęście gwałtu nie było, uwagi erotyczne i macanki, i „wrogie” otoczenie (to subiektywne odczucie, chyba, że ma Kevin udowodniony mobbing; za spojrzenie w oczy też można mieć aferę u Amerykanów – chciała za to skarżyć znajomego podczas pobytu w Polsce pewna Amerykanka – dochodzi do absurdów) tworzone w pracy to jednak nie Polański i 13-latka. Nie powinno mieć miejsca, rzecz jasna, ale zdaje się nikomu trwałej krzywdy Spacey nie zrobił. Mnie molestowal okulista w USA, i nic nie mogłam zrobić, byli też inni faceci „z władzą”- ochrzaniłam, albo zniszczyłam w potyczce słownej, i przeszłam do porządku dziennego; obrzydliwe i obleśne, ale nic mi to nie zrobiło z psychiką, tylko nauczyło ostrożności i asertywności. Część życia. A zwłaszcza, niestety, nieodłączna część showbiznesu. Trzeba mieć grubą skórę, i wszyscy zainteresowani to wiedzą, tylko udają, że nie wiedzą.
„Pełna chata” to po mojemu koszmarny kicz;) A Cosby Show genialny…